#jasfanfic
Avianne
Czekam, aż wywołają mój numerek i wpatruję się w duży plakat z logo programu i podobiznami jurorów. Miley Cyrus, Ariana Grande, Charlie Puth i... Shawn Mendes. Najbardziej zapatrzona w siebie gwiazdeczka, jaka tylko istnieje. Nie znoszę go.
Ale przez jednego jurora nie poświęcę swojej szansy. To, że trafię do jego drużyny to zaledwie dwadzieścia pięć procent. Nie wiem jeszcze do końca na jakiej zasadzie będzie funkcjonował ten program, bo to jego pierwsza edycja. Z tego, co udało mi się wyczytać, uczestnicy będą podzieleni na drużyny, więc szansa współpracy i szkolenia się pod okiem takich wokalistów będzie dla mnie najlepszą szkołą.
No, chyba że będzie to Mendes. Wtedy myślę, że będę chciała się zabić.
Nie ma drugiej osoby w show-biznesie, której bym tak bardzo nie trawiła.
Drzwi, które prowadzą do studia, otwierają się, a ze środka wychodzi jakiś chłopak ze spuszczoną głową. Było tam już z dwadzieścia osób i dostały się trzy. Nikt nie wie, ile z nas dostanie się do programu. Nie wiemy nic, poza tym, że teraz mamy tam wejść i zaśpiewać, a oni zadecydują, czy się dostaniemy dalej.
Facet ubrany cały na czarno wychodzi tuż za nim i wyczytuje... mój numer.
Czuję, jak serce podchodzi mi do gardła. Ciarki przebiegają po moich plecach.
Wzdycham głośno i wstaję z krzesła, na którym siedzę. Idę w jego kierunku, a on przepuszcza mnie w drzwiach, po czym zamyka je za nami i każe podążać za nim. Kobieta, która stoi przy wejściu na scenę, podpina mi jakieś kabelki i podaje mikrofon do ręki, życząc powodzenia.
Wszystko dzieje się jak przez mgłę i nie za bardzo ogarniam co się ze mną dzieje. Po prostu idę i robię to, co mi każą. Oni wiedzą lepiej. Myślę, że bardziej ogarniają, co powinnam zrobić.
Inny członek załogi prosi widownię o ciszę, ogłaszając, że zaraz na scenę wejdzie kolejny uczestnik. Ręce trzęsą mi się jak galaretki, choć doskonale wiem, że naprawdę dobrze przygotowałam tę piosenkę.
Wchodzę na scenę i staję na jej środku, zmuszając się do spojrzenia na cztery osoby, od których zależy mój los. Charlie uśmiecha się do mnie pogodnie, Miley notuje coś na kartce, Ari szczerzy się, a Mendes... przygryza wargę.
Nie dam ci się przelecieć, ćwoku.
Ściskam w ręce mikrofon, gdy w głośnikach rozlegają się pierwsze dźwięki piosenki. Miley w końcu podnosi wzrok, a mnie przechodzą ciarki. Moja pierwsza idolka patrzy na mój występ.
Daj z siebie wszystko.
Otwieram niepewnie usta, czekając na właściwy moment.
- I can hold my breath... - zaczynam, a gdy słyszę mój głos, stres ze mnie uchodzi.
Dasz radę, Avi.
Dopiero teraz zaczyna do mnie docierać, gdzie stoję i co się dzieje. Kolejne słowa wypadają z moich ust i chyba idzie mi to nie najgorzej, bo jurorzy uśmiechają się do mnie. Chociaż możliwe, że to z litości. Może do każdego tak się uśmiechają.
W końcu dźwięki cichną. Widownia klaszcze głośno, a ja oddycham ciężko i czekam na ich opinię.
Zrobiłam to. Ja pierdolę.
- Mam gdzieś to, że drużyny będą losowane, chcę ją w mojej. Zaklepuję - pierwsza odzywa się Miley, a ja czuję, że ciśnienie do końca ze mnie schodzi. - Avianne, prawda?
CZYTASZ
Just a season | Shawn Mendes
FanfictionAvianne od dziecka wiedziała, że została stworzona do śpiewania. Już w przedszkolu grała główne role w teatrzykach, śpiewając radosne piosenki, odnosiła sukcesy w szkolnych konkursach talentów. W końcu postanawia wejść na większą scenę. Dostaje się...