16. Tak jest, kapitanie.

14.7K 1.2K 273
                                    


Avianne

Naciskam na klamkę i ostatni raz biorę głęboki oddech, po czym wchodzę do pomieszczenia. Shawn siedzi przy stoliku i wlepia wzrok w kartkę, a jego czoło marszczy się. Zastanawia się nad czymś.

- Cześć - odzywam się, a on podnosi wzrok i uśmiecha się do mnie. - Mogę poczekać, jeśli coś robisz...

- Nie wygłupiaj się - przerywa mi. Klepie miejsce obok siebie. - Siadaj. Już kończę.

Kiwam głową i siadam na kanapie. Shawn po chwili okłada kartkę na stolik i przenosi swój wzrok na mnie. Uśmiecha się do mnie i klaszcze w dłonie.

- Okej. Jak ci idzie piosenka? Ćwiczyłaś? - Kręcę głową. - Dlaczego?

Wzdycham cicho. Mama od rana chodziła z kacem i darła się na wszystko co tylko się ruszyło. W tym na mnie. Więc musiałam zająć się Eddym i znaleźć mu opiekę na teraz. Jestem naprawdę wdzięczna Izzy, że zgodziła się z nim zostać.

- Sprawy rodzinne - odpowiadam krótko, a on unosi brwi.

- Coś poważnego? - dopytuje.

- Nie, ale trochę mi to pokrzyżowało plany - ucinam. Nie mam ochoty mu się spowiadać z mojego życia prywatnego.

- Oh, no dobrze. - Nie jest zadowolony z mojej odpowiedzi, ale to jego problem. - W takim razie poćwiczymy trochę dłużej. Jesteś ostatnia, damy radę.

Kiwam głową, a on podaje mi kartkę z tekstem. W miarę go ogarniam, ale jestem mu wdzięczna, że rozumie. Jest dobrym trenerem. To muszę mu przyznać.

- Przepraszam, że tego nie ogarnęłam. Wiem, że reszta zapewne stara się o wiele bardziej i ja też powinnam, obiecuję, że to jedyna taka sytuacja, i...

- Nie tłumacz się, Avi - przerywa mi. - Rozumiem to. Jesteś cholernie utalentowana i na pewno dasz sobie radę. Ale pamiętaj, że to, że być może lubię cię trochę bardziej, niż resztę, nie znaczy, że będziesz miała łatwiej, tak?

- Tak jest, kapitanie.

Shawn uśmiecha się i wstaje z kanapy.

- No to idziemy. Próba jest w studio. Generalna.

Przełykam ślinę i także wstaję. Dam radę. Muszę dać.

***

Następnego dnia muszę być w studiu już o ósmej rano i nie podoba mi się to ani trochę. Przed nagrywaniem programu nigdy nie mogę usnąć przez pół nocy i rano czuję się jak zombie. Porażka. Po prostu porażka.

Izzy też nie jest zbytnio zadowolona z faktu, że musiała wstać o tej godzinie, ale wiem, że nie zostawiłaby mnie samej. Kocham ją naprawdę bardzo mocno i zwariowałabym bez niej.

Idę długim korytarzem w kierunku garderoby i od razu, gdy do niej wejdę, czuję zapach lakieru do włosów i jedyne, co słyszę, to jeden wielki zgiełk i hałas.

- Avianne! Jesteś! - Ta sama stylistka, która ogarniała mnie ostatnio podchodzi do mnie i uśmiecha się szeroko. - Chodź.

Ciągnie mnie za rękę w stronę dużego stojaka na wieszaki i zdejmuje z niego sukienkę. Jest w pudrowo różowym kolorze i mam ochotę się zaśmiać, gdy zauważam frędzle. No nieźle. Do tego dostaję sandałki w takim samym kolorze, tyle, że metaliczne. Ładne.

- Przebierz się. Tylko szybko, proszę, podano wam złą godzinę i teoretycznie o ósmej powinniście już zacząć nagrywanie wywiadów.

Kiwam głową, choć nie podoba mi się to, że znowu będziemy musieli odpowiadać na te sztywne pytania. Wchodzę do przebieralni i dopiero teraz przyglądam się sukience. Na górze ma coś na wzór koronki, ale z dużymi wzorami, kończą się na wysokości pach, ułożone w podkówkę. Niżej zaczynaja się frędzle, które kończą się na wysokości pasa, sprawiając wrażenie, że sukienka jest spódniczką i topem. Na biodrach też jest ta koronka i frędzle. Dużo frędzli. Gdy zdejmuję ją z wieszaka zauważam duże wycięcie na plecach. Zajebiście.

Ubieram ją i uśmiecham się sama do siebie, bo wyglądam dobrze. Podoba mi się. Zakładam buty, wkładam moje ubrania do torby i wychodzę. Zostaję poproszona na krzesełko, gdzie jedna osoba zajmuje się moimi włosami, a druga makijażem. Tym razem jestem pomalowana na różowo, bardzo delikatnie, ale i tak wyglądam milion razy lepiej, niż na co dzień. Przez środek głowy robią mi warkoczyka, a resztę włosów puszczają wolno, jedynie je rozczesując. Wyglądam okej.

Dowiaduję się, że jestem trzecia do wywiadów, zaraz po Archim. Obok mnie siedzi Rachel, która jest piąta, więc mam przynajmniej miłe towarzystwo.

- Julia dostała w nocy gorączki i czuję się jak najgorsza matka na świecie, że jestem tutaj, a moje biedne dziecko w domu cierpi - narzeka, a ja się śmieję.

Ja mam dziewiętnaście lat, ona dwadzieścia dziewięć. Dziesięć lat różnicy, a dogadujemy się tak dobrze, mimo że różni nas praktycznie wszystko.

- A ja musiałam wziąć wolne w pracy. Kierownikowi się chyba niezbyt podoba, bo to już trzeci raz.

- Oj, dzieciaku. Poczekaj, aż ci będzie smarkacz w nocy płakał, że go coś boli, wtedy zrozumiesz.

- Mam młodszego brata - odpowiadam.

- No tak, ale to nie tak, że od urodzenia jesteś za niego w stu procentach odpowiedzialna.

- Na razie chyba nie planuję swoich dzieci.

- I dobrze. Wierz mi. Masz jeszcze dużo czasu.

***

Archie kończy swój wywiad pół godziny później, a ja wstaję z kanapy od razu, gdy on wchodzi do garderoby. Pytam go, czy powinnam iść tam, gdzie ostatnio, a on jedynie potakuje od niechcenia.

Nadal się do mnie nie odzywa. A ja naprawdę nie rozumiem, co mu zrobiłam. To tylko durny numer.

Wychodzę z pomieszczenia i kieruję się długim korytarzem do pokoju, w którym ostatnio przeprowadzano ze mną wywiad. Pukam delikatnie i wchodzę do środka.

Marszczę brwi, gdy widzę Shawna na jednej z kanapie. Co on tu robi? Oboje, z dziennikarką, kierują swój wzrok na mnie.

- Avi, jesteś - on odzywa się pierwszy. - siadaj.

Kiwam słabo głową i zajmuję miejsce obok niego, nadal nie rozumiejąc, co on tu robi. Kobieta, inna, niż ostatnio, uśmiecha się do mnie. Albo do niego. Nie wiem.

- Dzisiaj wywiady z trenerami - wyjaśnia, a ja potakuję. - Jesteście gotowi?

- Ja tak - odpowiada Shawn.

- Ja też.

Lampka na kamerze zaświeca się, a ja uśmiecham się delikatnie. Mimo wszystko trzeba dobrze wypaść, co nie?

- To już kolejny etap, trzeci. Stresujesz się coraz bardziej czy może stres maleje z każdym kolejnym występem? - pyta mnie, a ja wzdycham cicho.

- Każdy kolejny występ to coraz większa odpowiedzialność, wchodzisz w to coraz dalej i nie ma już miejsca na potknięcia. Myślę, że stresuję się coraz bardziej, ale na szczęście już tylko występami, a nie tym, co mnie tu w ogóle czeka.

- Zaczarowałaś trenerów już na castingu. Shawn, cieszysz się, że Avianne jest w twojej drużynie?

- Jasne, że tak - odpowiada, a ja spoglądam na niego. - Jest cholernie uzdolniona i ma cudowny charakter, więc potrafi czuć muzykę, oddawać należyte emocje. Pracuje nam się razem bardzo dobrze i mam nadzieję, że Avi zajdzie w programie naprawdę daleko.

Uśmiecham się. Lubię, jak dobrze o mnie mówi. Jak mnie chwali. To miłe i czuję, że chyba naprawdę to mi wychodzi i powinnam robić to dalej. Choć nie wiem, czy nie mówi tego, bo ma w tym jakiś cel. Ale na razie to nieistotne.

***

CO ZA BEZNWDXIEJW BOŻE

krótki i nudny: przepraszam.

Postaram się już nie zawalać :( po prostu wdrożenie sie w szkolne życie po przerwie było ciężkie.

Buzi,

mrsgabrielleexx

Just a season | Shawn Mendes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz