#jasfanfic
Avianne
Pójdę z nim na ten pieprzony ślub. I jeszcze wyślę Shawnowi zdjęcie. Skoro ma zamiar obrażać się o coś takiego, choć to naprawdę tylko przyjacielska przysługa, to niech się obraża.
Nie spałam pół nocy i do takich wniosków doszłam. Czuję się jak trup. Zmęczony, smutny trup. Jestem na niego zła, ale bardziej niż zła, jestem smutna. Nie chciałam się z nim pokłócić. Przecież to z nim chcę być, a nie z Joshem. Myślałam, że to zrozumie.
Odwiózł mnie wczoraj do domu, a ja wysiadałam z samochodu, nawet się z nim nie żegnając. I od tego czasu nawet nie wysłaliśmy sobie SMSa. Przykro mi. Naprawdę.
Ale skoro on jest na mnie zły o taką głupotę, to trudno. Pójdę z Joshem na to wesele, bo on nie jest niczemu winny. Nie miał złych intencji.
Wchodzę do Starbucksa, w którym pracuję i uśmiecham się do Josha, który czyści blat. Odwzajemnia mój gest. Wchodzę za blat i zmierzam do naszej małej garderoby, żeby zmienić strój. Nie lubię przychodzić ubrana już w uniform, tak, jak robi to większość. Wolę się przebrać na miejscu. Robię to szybko i spoglądam na telefon. Serce bije mi szybciej, gdy widzę wiadomość. Od Shawna. Otwieram ją i, nie będę kłamać, czuję cholerny zawód, widząc jej treść.
Od: Shawn
próba w sobotę o 15.Odpisuję jedynie, że będę i wrzucam telefon do kieszonki w fartuszku, wzdychając cicho. To nie była wiadomość, jaką chciałabym dostać. I w niczym nie przypominała tych, które dostawałam od niego wcześniej. Wszystko zepsułam. Nie chcę się z nim kłócić, no.
Wychodzę z pomieszczenia, starając się nie wyglądać na totalnie podłamaną, ale nie jestem pewna, czy mi to wychodzi.
- I jak? - To pierwsze, co słyszę od Josha, kiedy staję obok niego. - Pójdziesz ze mną?
- Pójdę - odpowiadam, choć już nie jestem tak pewna swojej decyzji.
Może powinnam przeprosić Shawna i nie iść z Joshem? To chyba byłoby bardziej odpowiednie. No, ale ja jestem Avianne, która zawsze potrafi zjebać sprawę.
- Naprawdę? Twój chłopak nie ma nic przeciwko?
- Szczerze, trochę się pokłóciliśmy, ale przejdzie mu.
Nie wierzę w to, co mówię, bo nie mam bladego pojęcia czy Shawnowi przejdzie, ale trudno. Nie może być tak, że będzie mnie ograniczał w tak głupiej sprawie, jak przyjacielska przysługa. Po prostu nie.
- Avi, na pewno chcesz tam ze mną iść? Jeśli macie się przez to kłócić, to...
- Nie, Josh - przerywam mu. - Pójdę z tobą. Kiedy jest to wesele? - pytam.
- Wiesz... przepraszam, że spytałem dopiero teraz, ale nie wiedziałem, jak to zrobić... - Patrzę na niego wyczekująco. - W piątek.
- Ten piątek? - dopytuję, a on kiwa głową. - Okej. Da się zrobić.
- Naprawdę? Jesteś wielka!
- Musisz mnie odebrać i odwieźć do domu - mówię poważnie, choć wiem że nie wygląda to wiarygodnie.
- Jasna sprawa.
Uśmiecham się do niego. To, że jest taki szczęśliwy, bo z nim pójdę, trochę maskuje mój smutek. Przynajmniej robię dla kogoś coś dobrego. A jeśli Shawnowi naprawdę zależy, to się dogadamy. Tak. Dokładnie tak.
***Wracam do domu, zmęczona, ale zadowolona. Ten dzień nie był taki zły, jak myślałam, że będzie. Josh starał się poprawić mi humor, bo myślę, że nietrudno było zauważyć, że nie jestem zbyt wesoła. Nie wyszło mu to zbyt dobrze, ale przynajmniej próbował.
CZYTASZ
Just a season | Shawn Mendes
Fiksi PenggemarAvianne od dziecka wiedziała, że została stworzona do śpiewania. Już w przedszkolu grała główne role w teatrzykach, śpiewając radosne piosenki, odnosiła sukcesy w szkolnych konkursach talentów. W końcu postanawia wejść na większą scenę. Dostaje się...