#jasfanfic, nowy twitter @mrsgabrielleex
Shawn
Patrzę na nią. Jest jeszcze piękniejsza, niż rok temu. I uśmiechnięta. Jest szczęśliwa. A to cieszy mnie bardziej, niż cokolwiek innego. Kariera jej służy. Rozwija się i promienieje. A publiczność ją kocha.
Choć nie mocniej, niż ja.
Znika ze sceny, a ja tylko czekam, aż program się skończy. Muszę z nią porozmawiać. Po prostu muszę. James ogłasza wyniki, co w sumie powinno mnie interesować, bo chodzi też o moją drużynę, ale... ale nie interesuje. Avianne, już nie moja Avianne tam jest. To jest ważniejsze.
Gratuluję uczestnikom z mojej grupy, którzy zakwalifikowali się dalej i kieruję się za kulisy, licząc, że ją złapię. Jest tam. W swojej garderobie. Siedzi przy lustrze i pisze coś na telefonie, uśmiechając się pod nosem. Podnosi wzrok, gdy słyszy szurnięcie drzwi, które wywołałem, wchodząc do środka. Jej uśmiech gaśnie, co sprawia, że moje serce rozpada się jeszcze bardziej.
- Cześć - odzywam się.
Odkłada smartfona i wstaje z krzesełka. Podchodzi do mnie, zachowując sporą odległość między nami.
Cholernie dziwnie się czuję. Zupełnie tak, jakby to nie była moja Avianne, którą rok temu tuliłem do siebie, całowałem i mogłem nazywać moją dziewczyną. Jest całkowicie inna. Silniejsza, już sam jej wygląd pokazuje, jak się zmieniła. Wyraz twarzy, postawa ciała, inna fryzura i makijaż. To już nie jest ta sama dziewczyna.
A jednak wciąż ją kocham.
- Hej.
- Świetny występ.
- Dziękuję. - Spuszcza wzrok na swoje buty. - Coś się stało?
- Chciałem z tobą porozmawiać. Avianne... tęsknię za tobą. Bardzo.
Unosi spojrzenie. Łezki świdrują w jej oczach.
- Nie mów mi takich rzeczy. Nie możesz.
- Wyszłaś wtedy bez słowa. Nie odbierałaś. Nie wpuszczałaś mnie do siebie. Nie sądzisz, że to było trochę nieodpowiednie?
- To było najodpowiedniejsze, co mogłam zrobić, Shawn. Masz dziecko. Jesteś tatą, gratulacje. A ja nie jestem przeszkodą.
Mam dziecko. Mam cudownego syna, którego kocham, ale przez ten rok nie byłem w stu procentach szczęśliwy. Bez niej nigdy nie będę.
- Nie byłabyś żadną przeszkodą, Avianne. Ja i Daliah...
- Jesteście rodzicami. To jest najmocniejsze, co w życiu może was połączyć.
Głos jej się łamie, a ja hamuję się przed tym, by nie zmniejszyć odległości między nami i nie przytulić jej. Przytulić i już nigdy nie puszczać. Dla nas obu ta rozmowa to ciężkie doświadczenie. Żadne z nas nie liczyło na taki koniec. Mieliśmy tyle planów, które zniknęły w jednej chwili i prawdopodobnie już nigdy się nie spełnią.
- Nie łączy nas nic, poza Alexem.
Naprawdę nic. Daliah i Alex mieszkają ze mną. Ona chyba liczyła na to, że ciąża, narodziny małego, że to wszystko nas do siebie zbliży. Ale nie było takiej opcji, skoro w sercu i w głowie wciąż siedzi Avianne. Ja jasno postawiłem sprawę. Może ze mną mieszkać, bo chcę być dobrym ojcem i być blisko dziecka, ale nie będzie między nami nic.
Kiedy mały się urodził i wziąłem go na ręce, poczułem chyba największą ulgę na świecie, kiedy faktycznie uderzyła we mnie ta ogromna miłość do niego, o której wszyscy mówili. Bałem się, że nie będę umiał go pokochać.
- Shawn, między nami nic nie ma i nigdy nie będzie. Nie jestem na ciebie zła, nie mam do ciebie żalu. Ale rodzina jest dla mnie największą świętością i nie mogłabym żyć ze świadomością, że jakąś zepsułam. Zwłaszcza osoby, którą kocham-kochałam.
Poprawia się szybko, ale oboje wiemy, co miała na myśli. Nadal mnie kocha. Tak samo, jak ja ją.
- Kocham, hmm? - Uśmiecham się pod nosem i robię krok w jej stronę.
- Nie łap mnie za słówka, Shawn.
Robi krok w tył. A ja znowu w przód. Jednym sprawnym ruchem obejmuję ją w talii i przyciągam do siebie, a drugą unoszę jej podbródek.
- Powiedz mi, że już mnie nie kochasz, a odpuszczę. Dam ci spokój.
- Shawn...
Nie mam zamiaru czekać na jej odpowiedź. Nachylam się odrobinę i łączę nasze usta. Avianne zastyga. Przyciągam ją mocniej do siebie. Dopiero po chwili odwzajemnia pocałunek. O d w z a j e m n i a g o. Mam ochotę skakać ze szczęścia. Nadal całuje mnie tak samo, jak rok temu. Jej usta wciąż smakują tak samo. Odrywamy się od siebie po dłuższej chwili. Nasze czoła stykają się. Jej oczy są zamknięte. Głaszczę jej policzek.
Tak cholernie ją kocham.
Dźwięk otwieranych drzwi przerywa nam tą ważną chwilę. Avi odsuwa się ode mnie tak szybko, że nie jestem w stanie zareagować.
- Kochanie, jesteś gotowa?
Ciarki przebiegają po moich plecach. Doskonale znam ten głos. Odwracam się i patrzę na uśmiechniętego Charliego.
- Tak, możemy iść.
Zgarnia telefon i torebkę z toaletki i podchodzi do niego. Puth chwyta jej dłoń, a ona nie protestuje.
Są razem.
A ja ją pocałowałem. Przeze mnie go zdradziła.
- W końcu mi się udało. - Te słowa chłopak kieruje do mnie.
- Gratulacje - dukam.
Tobie się udało. Ja straciłem miłość swojego życia.
- Dziękuję. Musimy lecieć, bo mamy plany. Dziś mijają trzy miesiące, odkąd jesteśmy razem.
Potakuję głową i życzę im miłego wieczoru. Zostawiają mnie samego.
Trzy miesiące. My bylibyśmy razem już ponad rok. Pewnie już bym się jej oświadczył. Może mieszkalibyśmy już razem. Miałbym ją cały dzień. Zasypiałbym przy niej i budził się rano. I byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na tej pieprzonej planecie.
Wracam do domu, gdzie nikt na mnie nie czeka. Nie ma kto na mnie czekać. Jedną nocą zapewniłem sobie nieszczęście do końca życia. Oboje byliśmy pijani. Wiem, że Daliah wykorzystała to, że nie myślałem racjonalnie, ale w sumie jej na to pozwoliłem.
Żałuję tego cholernie. Może to czyni ze mnie złego ojca, bo przecież nie byłoby Alexa, gdyby nie ten numerek po pijaku, ale straciłem kobietę, którą kocham. Z którą chciałem mieć dzieci, założyć rodzine i się zestarzeć.
Teraz ona jest z Charliem. Wiem, że on będzie ją traktował dobrze. Da jej wszystko, na co ona zasługuje. A mi serce pęka, bo to nie będę ja.
Wchodzę do pokoiku Alexandra. Grzecznie śpi, jak zwykle rozkopany. Mój mały piłkarz. Poprawiam jego kocyk.
- Śpij dobrze, synku. Tatuś bardzo cię kocha.
Wracam do salonu. Siadam na kanapie i wzdycham ciężko. Nadal czuję jej usta na swoich. Nadal serce mi pęka, bo wiem, że naprawdę straciłem ją bezpowrotnie.
To był tylko sezon. Sezon, którego żadne z nas nie wygrało.
I tylko wiadomość od niej, która przychodzi pięć minut później.
Zawsze będę cię kochać. Bądź szczęśliwy.
K o n i e c
CZYTASZ
Just a season | Shawn Mendes
Fiksi PenggemarAvianne od dziecka wiedziała, że została stworzona do śpiewania. Już w przedszkolu grała główne role w teatrzykach, śpiewając radosne piosenki, odnosiła sukcesy w szkolnych konkursach talentów. W końcu postanawia wejść na większą scenę. Dostaje się...