#jasfanfic
Avianne
Podnoszę głowę, gdy słyszę ciche pukanie do drzwi. Są uchylone, więc widzę kto za nimi stoi. Izzy uśmiecha się do mnie znacząco.
- Spotkałam jednego gościa na schodach i sądzi, że jest z tobą umówiony.
Kiwam głową i patrzę na Shawna, który stoi za nią.
- Faktycznie, jeden był dziś umówiony na czwartą. Jak przyjdzie następny, powiedz mu, że ma poczekać. Może się przeciągnąć.
- Jasne, rozumiem. Zostawiam was samych, tylko grzecznie mi tu. Ona jest jeszcze dzieckiem, Mendes.
Patrzy na niego tym swoim groźnym wzorkiem, ale widzę, że puszcza do niego rozbawione oczko. Zostawia nas samych, a on wchodzi do środka i zamyka za sobą drzwi.
- To z tym dzieckiem zabrzmiało trochę źle. Nie masz trzynastu lat, prawda? - Siada na łóżku obok mnie, a ja kręcę głową. - Piętnaście?
- Czternaście.
- Okej. Cieszę się, że cię widzę.
- Ja też - przyznaję. - Chodź tu.
Uśmiecha się i wczłapuje się w głąb łóżka, rozkładając ramiona, w które bez zastanowienia się wtulam. Nie muszę się zastanawiać. Teraz on jest mój, a ja jestem jego. Nie ma tu kamer i nie musimy udawać, że nic do siebie nie czujemy.
- Tak bardzo się cieszę, że mam cię w swoich ramionach - szepce i całuje mnie we włosy. - Nie zmienisz zdania, prawda? Nie stwierdzisz, że jednak mnie nie lubisz?
- Chyba nie. Owinąłeś mnie sobie wokół palca. Jak to zrobiłeś?
Śmieje się cicho, a ja wywracam oczami, choć on tego nie widzi. Opiera się o zagłówek łóżka; powodując tym samym, że ja też jestem zmuszona się odrobinę przemieścić.
- Wdzięk i urok osobisty, skarbie.
Kręcę głową, ale serce topi mi się, gdy słyszę słowo, którym mnie nazwał. Skarbie. Ładnie to brzmi. Nikt oprócz nauczycielki w podstawówce tak nigdy do mnie nie mówił. A teraz mówi tak do mnie chłopak, do którego wzdychają miliony kobiet. I mężczyzn też.
- Tak, jasne, jasne. Przyznaj się lepiej, czym mnie odurzyłeś. - Zadzieram głowę do góry.
Śmieje się głośno, a ja muszę przyznać, że ten śmiech mi się podoba. Niezbyt podoba mi się to, że to on miał rację, ale trudno. Raz w życiu mogłam się pomylić, co nie?
- Nie mogę ci tego zdradzić. Przykro mi.
- Jak tam sobie chcesz - mruczę.
- Ćwiczyłaś już piosenkę? - pyta, a ja kręcę głową, przegryzając wargę. - Dlaczego? Myślałem, że jesteś sumienna.
- Przepraszam, panie trenerze, ale byłam wczoraj na randce i późno wróciłam.
Szyja mnie już boli od zadzierania głowy, ale chcę na niego patrzeć. Widzę, jak się uśmiecha. Jest rozbawiony, jednakże po chwili na jego twarzy pojawia się poważna mina.
- Moja panno, żadnych romansów w trakcie trwania programu. Chłopcy nie mogą cię rozpraszać - oznajmia.
- Ale on się bardzo starał.
- Bardzo się starał? - Unosi brwi, a ja potakuję. - Jak bardzo?
- Przygotował świetną randkę, na którą zasłużył, bo uganiał się za mną kilka dobrych tygodni.
CZYTASZ
Just a season | Shawn Mendes
Fiksi PenggemarAvianne od dziecka wiedziała, że została stworzona do śpiewania. Już w przedszkolu grała główne role w teatrzykach, śpiewając radosne piosenki, odnosiła sukcesy w szkolnych konkursach talentów. W końcu postanawia wejść na większą scenę. Dostaje się...