20. A skąd wiesz, gdzie jest łazienka?

17.7K 1.4K 1.2K
                                        

#jasfanfic - LICZĘ NA WAS!

Avianne

Ten tydzień był szalony. Przynajmniej w mojej głowie. Bo siedział w niej pewien namolny szatyn, który próbował mnie pocałować tydzień temu. Ale nie chciałam się do tego przyznawać, bo wiedziałam, że to cholernie nieodpowiednie. A mój żołądek wywraca się do góry nogami na myśl, że dziś znowu go spotkam. I to jest jeszcze bardziej nieodpowiednie.

Mam wrażenie, że Izzy nie uwierzyła mi w to, że między mną, a nim do niczego nie doszło. Ja też prawdopodobnie bym nie uwierzyła, gdybym była na jej miejscu. W końcu odwiózł mnie do jej mieszkania, a ja, podobno, byłam rozanielona.

Ale nie ma tego złego, co nie wyszłoby ma dobre. Wyprowadziłam się od matki. Po rozmowie z siostrą, stwierdziłam, że wystarczy już poniżania mnie. Izzy nadal była chętna do posiadania współlokatorki, a ja zgłosiłam się na ochotnika. I dobrze mi z tym. Wracam do domu pewna tego, że nie usłyszę na wejściu, że jestem dziwką i puszczam się, żeby utrzymać się w programie. To dobra odmiana.

- Avianne, co ubierasz?

Podnoszę wzrok i patrzę na Izabel, która trzyma w ręku duży, bordowy kubek. Siada obok mnie na kanapie i ciągnie za koc, którym jestem okryta.

- Ej, zostaw.

- Też chcę. Zimno mi.

Wzdycham cicho i nie protestuję, mimo że nie podoba mi się fakt, że zabiera mi pół mojego kocyka.

- Nie wiem. - Wracam do tematu. - Pewnie ubiorę moje czarne rurki i coś do tego wybiorę. To tylko wspólne oglądanie telewizji. - Wzruszam ramionami.

- W domu Shawna Mendesa - dodaje, zupełnie, jakby to miało jakieś znaczenie.

- Mieszkaniu - poprawiam ją.

- No to mieszkaniu. Tak, czy siak. I on tam będzie. To dość istotny szczegół.

Kręcę głową. Mnie to nie jara tak, jak jej. Może dlatego, że już tam byłam, a może dlatego, że spędziłam z nim już wystarczająco czasu, by go poznać choć trochę, a dla niej to zupełnie nowa, w dodatku sławna, osoba.

- Mów dalej, bo nadal mnie nie przekonałaś. To nie bal, nie będę się stroić. Nie będzie tam kamer. Ale jak chcesz, możesz ubrać suknię wieczorową, będzie zabawnie.

Patrzę na nią, a ona wywraca oczami. Śmieję się pod nosem i upijam łyka mojej herbaty. Dziewczyna prycha pod nosem i tracą mnie stopą.

- Jesteś złośliwa. Ja się przejmuję.

- Zauważyłam. Nie masz czym. Naprawdę.

- To mój przyszły szwagier! Mam czym! - piszczy, a ja mam ochotę jej trzepnąć.

Ubzdurała sobie, że między mną, a Shawnem coś będzie. Coś poważnego. A ja sądzę, że to mało realne. On dużo mówi. I może sobie mówić, ale niech nie liczy na nic więcej. Po prostu nie wolno nam. Nawet, gdybym chciała. Ale nie chcę. Żeby było jasne.

- Izabel, nie zabiorę cię tam, jeśli masz mi przynieść wstyd - stwierdzam, a ona patrzy na mnie, zupełnie, jakbym ją uraziła.

- Ja i przynoszenie komuś wstydu? Avianne, myślałam, że znasz mnie lepiej. - Przykłada otwartą dłoń do swojej klatki piersiowej, prezentując swoją obrazę. - Na którą mamy tam być?

- Na siódmą. O ósmej zaczyna się program.

- Idę wziąć prysznic, a ty tu ogarnij.

Wstaje z kanapy, bierze ostatniego łyka swojej kawy i odstawia kubek na ławę. Wychodzi z salonu, a po chwili słyszę, że zamyka się w łazience. Pewnie też powinnam się ogarnąć chociaż trochę, bo jest już po trzeciej, a nic pożytecznego dzisiaj nie zrobiłam. Ale nie żebym czuła się z tym źle. Czasem dobrze zmarnować cały dzień, żeby odpocząć.

Just a season | Shawn Mendes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz