*•.¸♡ ten ♡¸.•*

223 21 6
                                    

Otworzyłem oczy gdy usłyszałem głośne rozmowy na dole. Czułem się strasznie, bolała mnie cała głowa. Usiadłem powoli i przetarłem twarz dłońmi. Po mału wstałem, na chwiejnych nogach udałem się na dół schodami. Stanąłem w progu kuchni, ujrzałem Jansona, siedział przy stole a obok niego chodzili rodzice. Łapali się za głowę, krzyczeli na niego. Zmarszczyłem brwi.

– Co się dzieje ? – zapytałem. Janson uniósł na mnie otępiały wzrok, rodzice umilkli na chwilę lustrując mnie oczami.

– Twój cudowny braciszek wczoraj wieczorem uciekł od cioci. – warknęła mama rzucając chłopakowi gniewne spojrzenie. Popatrzyłem na nich nie zrozumiałym wzrokiem.

– Nie mógłbyś chodź raz zachować się normalnie ? – krzyknął tata uderzając ręką w stół na przeciwko Jansona. – Spójrz na Mike'a, on jest idealny ! – dodał wskazując ręką na mnie. Nigdy nie cieszyłem się z takich uwag, to znaczy, miło mi było, że zadowalałem rodziców, ale nie chciałem żeby Janson czuł się gorszy.

– Nawet nie wiesz jak się o Ciebie baliśmy ! Gdzie byłeś ? – mama usiadła obok mojego brata i patrzyła na niego wściekła.

– Nie wasza sprawa. – wymamrotał. Na te słowa obojga rodziców westchnęli głośno i złapali sie za głowę.

– Janson... – zacząłem jednak nie zdołałem dokończyć. Janson gwałtownie wstał i popatrzył na mnie, pierwszy raz od kiedy sięgam pamięcią bez skrópułów skrzyżował nasze tęczówki. Widziałem w jego oczach nie obliczaną złość.

– Nic nie mów, nie mam ochoty Cie słuchać. – powiedział po chwili pewnym głosem. – Zawsze byłeś tym lepszym, i wiem, że to się nie zmieni. Co bym nie zrobił i tak zawsze będę gorszy, nie chce Cie znać. – oznajmił po czym poszedł do wyjścia z kuchni i zniknął za drzwiami swojego pokoju.

Stałem jak wryty, to dlatego Janson zawsze był tak negatywny. Rodzice spojrzeli po sobie, mama zerknęła na mnie smutnym wzrokiem. Poczułem się okropnie, zacisnąłem dłonie w pięści i starałem się nie pokazać po sobie niczego.

– Michael... W końcu się dogadacie... – mama wstała nie odrywając odemnie wzroku. Ja nie powiedziałem nic, odwróciłem się i poszedłem do siebie.

***

Przeżuwałem powoli kęsy tosta siedząc po turecku na swoim łóżku. Nie mogłem skupić się na niczym, moją głową zawładnął Mike i to co stało się wczoraj. Tak bardzo cierpiałem, chciałem odwołać to wszystko i po prostu wtulić się w niego. Wiedziałem jednak, że lepiej dla niego będzie jeżeli nie będziemy zbyt blisko. Dla mnie ważniejszy jest on, ja w końcu sie pozbieram.

Nie zjadłem nawet połowy tosta, odłożyłem go na talerz. Chciałem odnieść go do kuchni, ale usłyszałem dźwięk dzwonka w telefonie. Sięgnąłem po niego i spowrotem usiadłem po turecku na łóżku.

Alia : Cześć Chazzy mam pytanie

Zamyśliłem się chwilę po czym odpisałem.

Chester : Tak? ^^

Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.

Alia : Nie miałbyś ochoty dzisiaj do mnie wpaść? nigdy u mnie nie byłeś

Odłożyłem na chwile telefon, opadłem na plecy i zastanowiłem się dłuższą chwile. Nie miałem siły na nic, byłem zdruzgotany i zdezorientowany zajściami z wczoraj, ale nie chciałem sprawić Alii przykrości. Dodatkowo ostatnio gdy byliśmy na na plaży ona dziwnie się zachowała, gdy zobaczyła mnie bez koszulki. Mam nadzieje, że pomyślała, że po prostu jestem chudy, tylko Mike wie o tym, że mam anoreksje. Westchnąłem głośno i chwyciłem smartfona.

ғɪʀsᴛ ʟᴏᴠᴇ | bennoda ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz