Obudziłem się, obok nie było Mike'a. Rozejrzałem się powoli wokół, było mi ciepło i miło ale brakowało mi tylko jego. Chciałem usiąść, ale poczułem ból.
– Aaałć... – warknąłem cicho powoli siadając. Ból nie był aż taki nie miłośerny, ale odczuwalny. Nagle do pokoju wszedł Mike, uśmiechnął się do mnie.
– Heeej. – rzucił przeciągle, miał na sobie same dresy, podszedł bliżej mnie. Uśmiechnąłem się do niego, ale po chwili zamarłem.
– Boże Mike, czy my nie spóźniliśmy się na zajęcia ?! – krzyknąłem wręcz patrząc na niego przerażonym wzrokiem. On podszedł do mnie i usiadł obok sycząc pod nosem.
– Noooo, jakby trooooche. – wyszczerzył nie pewnie zęby.
– Co ?! Ale jak to ?! – złapałem się za głowę, on złapał delikatnie moją dłoń.
– Hey hey, spokojnie. – powiedział, ja patrzyłem na niego nie zrozumiale. – Rano mama mnie obudziła, i zaproponowała abyśmy zostali w domu, no i ja stwierdziłem, że w sumie to dlaczego by nie. – wzruszył ramionami. – Dzisiaj i tak zwolniliby nas z dwóch ostatnich godzin, a ty tak słodko spałeś. – mruknął nie zadowolony, westchnąłem mimo wolnie uśmiechając się lekko.
– No dobrze, myśle, że Eliza nie będzie zła. – odpowiedziałem czarnowłosy uśmiechnął się szerzej. Przybliżyłem się do niego i pocałowałem go w usta, on odwzajemnił pocałunek kładąc dłoń na moim biodrze. Jęknąłem lekko z bólu i odsunąłem się od jego ust.
– Przepraszam, jeju. – Mike zabrał rękę od razu patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem. Zachichotałem delikatnie.
– W porządku Misiu, to nic takiego. – oznajmiłem, złapałem jego dłoń i ułożyłem ją trochę wyżej. – Troszkę tylko boli mnie po wczorajszym. – rzuciłem, on popatrzył na mnie troche smutno.
– Mam być bardziej delikatny ? Byłem zbyt agresywny ? – zapytał z troską w głosie, zachichotałem.
– Byłeś idealny Mikey, nie boli mnie tak bardzo. – mruknąłem miziając jego policzek nosem.
– Mam nadzieje... – odpowiedział głaszcząc mnie po włosach. Popatrzyłem na niego z delikatnym uśmiechem.
– Nie gadaj już głupot misiu tylko połóż się obok mnie. – zachichotałem, on uśmiechnął się delikatnie. Położył sie obok mnie pod kołdrą a ja położyłem się na nim wspinając sie na jego tors.
– Wygodnie Ci tak ? – zapytał kładąc dłonie na moich plecach. Uśmiechnąłem się do niego po czym zacząłem delikatnie obcałowywać jego szyje.
– Bardzo mi wygodnie. – rzuciłem, on zaśmiał się lekko głaszcząc mnie po plecach.
– Kocham Cie najbardziej na świecie. – pocałował mnie w czubek głowy gdy ja składałem malutkie pocałunki na jego klatce piersiowej.
– Ja Ciebie też misiu. – mruknąłem z delikatnym uśmiechem po czym ułożyłem głowę na jego klatce piersiowej.
– Masz ochotę na coś do jedzenia ? – zapytał głaszcząc mnie po włosach.
– Zjadłbym tosta. – rzuciłem, on przytaknął głową.
– Zrobię takiego tosta specjalnie dla Ciebie. – oznajmił z szerokim uśmiechem. – Leż sobie kiciu, możesz pobawić się netflixem a ja zrobię nam amciu. – ucałował mnie w czoło na co ja uśmiechnąłem się delikatnie.
– Mogę Ci pomóc misiu... – mruknąłem gdy zczołgałem się powoli z torsu chłopaka.
– Ty odpoczywasz w łóżku kochanie. – rzucił po czym wstał powoli.
CZYTASZ
ғɪʀsᴛ ʟᴏᴠᴇ | bennoda ✔
Truyện Ngắnᴊᴇᴅɴᴀ ɴᴏᴄ/ᴘᴀʀᴇ ᴅʀɪɴᴋᴏᴡ/ᴊᴇᴅᴇɴ ᴅᴏᴛʏᴋ ɢᴅᴢɪᴇ ᴍɪᴋᴇ ɪ ᴄʜᴇsᴛᴇʀ ᴏᴅᴋʀʏᴡᴀᴊą ᴢʏᴡɪᴀᴄᴇ ᴅᴏ sɪᴇʙɪᴇ ɴᴀᴡᴢᴀᴊᴇᴍ ᴜᴄᴢᴜᴄɪᴇ ᴡʏᴢsᴢᴇ ɴɪᴢ ᴘʀᴢʏᴊᴀᴢɴ