*•.¸♡ twenty eight ♡¸.•*

255 21 9
                                    

[Sceny 18+]

Obudziłem się o wiele wcześniej niż Chester, ale cisza i błogi spokój sprawiły, że nie chciało mi się wstać. W pokoju było tylko słychać spokojny oddech Chestera i śpiewanie ptaków z z zewnątrz. Jeździłem dłonią po przedramieniu wtulonego we mnie drobnego szatyna czując delikatną i zadbaną skórę. Poczułem jak chłopak chyba się budzi.

– Dzień dobry kochanie. – szepnąłem wręcz gdy Chester przecierał oczy dłońmi. Ziewnął trochę jak kot po czym pocałował mnie w policzek.

– Dzień dobry misiu. – odpowiedział po czym wtulił twarz w moją szyje i zarzucił nogę na moje biodra aby lepiej się wtulić.

– Jak Ci się spało ? – zapytałem wsuwając dłoń pod jego koszulkę w celu miziania go po plecach. Niższy zaczął pomrukiwać z zadowolenia.

– Cudownie, bo z Tobą. – oznajmił i zaczął całować moją szyje. Uśmiechnąłem się czując jego usta na mojej szyi.

– Chciałbym budzić się tak codziennie. – powiedziałem. Chłopak oderwał się od mojej szyi, wdrapał się na mój tors przez co w ostateczności leżał na mnie przeczesując moje włosy palcami.

– Też bym chciał misiu... – mruknął z uśmiechem. Wsunąłem dłonie pod kołdrę i włożyłem dłonie pod shorty chłopaka kładąc je na jego pośladkach. On jęknął cicho lekko sie czerwieniąc, uśmiechnąłem się do niego gdy zacząłem lekko je ściskać, jak na bardzo chudego chłopaka tyłek miał naprawdę nie zły.

– Nie mogę się doczekać aż będę mógł wejść w Twój idealny tyłek. – szepnąłem lekko mrużąc oczy, szatyn rozpalił się rumieńcami.

– M-Mikey... – wymamrotał kryjąc uśmiech. – Wiem, że bardzo tego chcesz, ale na pewno nie zrobimy tego teraz.

– Dlaczego ? – zapytałem, on pokręcił lekko głową głaszcząc mnie po policzku.

– W domu są Twoi rodzice, ciocia i Janson, dodatkowo musielibyśmy zrobić to w łóżku Twojej cioci a ja bym wolał gdybyśmy uprawiali seks albo w Twoim albo w moim. – tłumaczył, przytaknąłem głową z przyznaniem mu racji, chłopak pocałował mnie w usta. Odwzajemniłem pocałunek, oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Chester szybko zszedł ze mnie teraz leżąc zwyczajnie obok.

– Proszę. – powiedziałem głośniej, drzwi pokoju uchyliły się, pojawiła się w nich mama.

***

– Cześć chłopcy, nie przeszkadzam ? – zapytała z uśmiechem.

– Nie nie. – odwzajemniłem uśmiech, Mike wtulił jeszcze twarz w poduszkę.

– Ciocia chce jechać do kościoła, chcielibyście pojechać z nami ? Potem jeszcze wpadlibyśmy po zakupy. – wytłumaczyła opierając sie o futrynę drzwi. Popatrzyłem na Mike'a.

– Jak myślisz Mike ? – zapytałem, chłopak mruknął przeciągle.

– Nie chce mi się, zwłaszcza z tym kościołem. – wymamrotał nie wyraźnie. Julia pokręciła głową z lekkim uśmiechem.

– Hm, może my jednak zostaniemy w domu. – oznajmiłem z uśmiechem patrząc na mamę chłopaka.

– W porządku, w takim razie pamiętajcie, że klucze macie obok drzwi. – opuściła nasz pokój puszczając nam oczko i zamknęła drzwi.

Mike przekręcił się na brzuch i wtulił się w poduszkę. Uśmiechnąłem się delikatnie przejeżdżając opuszkami palców po plecach wyższego. Przysunąłem się do niego po czym powoli położyłem się na jego plecach okrakiem.

ғɪʀsᴛ ʟᴏᴠᴇ | bennoda ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz