Obudziłem się przez promienie słońca które wpadły do pokoju. Uchyliłem powieki, zobaczyłem, że Chester już nie śpi i siedzi obok mnie. Ziewnąłem przeciągając się trochę, Chester popatrzył na mnie przez ramię, wyglądał na dość smutnego, albo po prostu był zaspany.
- Dzień dobry kochanie. - powiedziałem cicho i usiadłem powoli obejmując go wokół pasa. On uśmiechnął się do mnie delikatnie kładąc głowę na moim ramieniu.
- Cześć misiu... - mruknął równie cicho. Pocałowałem delikatnie jego skroń.
- Jak Ci się spało ? - zapytałem głaszcząc jego bok dłonią, on mruknął coś przeciągle, objął moją szyję rękoma i powoli usiadł okrakiem na moich biodrach. Wtulił się we mnie, ja przytuliłem go do siebie. Gdy tak na mnie siedział wydawał się być jeszcze drobniejszy niż zazwyczaj.
- Martwię się o Alię... - powiedział cichutko wtulając twarz w moją szyję. Pogłaskałem go po głowie i westchnąłem.
- Wiem kotku, ale na razie niczego się nie dowiemy... - odpowiedziałem jeżdżąc dłońmi po jego plecach. On mruknął coś zaspany i pocałował moją szyję w paru miejscach. - Obiecuje, że jak wstaniemy pójdę do pokoju nauczycieli i zapytam się czy coś wiadomo okay ?
- Dziękuję Mikey. - szepnął i popatrzył na mnie zaspanymi oczkami. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie i położyłem dłoń na jego policzku.
- Strasznie Cię kocham... - powiedziałem wpatrując się w niego. On powoli szeroko się uśmiechnął i lekko zarumienił.
- Ja Ciebie też... - oznajmił i przymilił się lekko do mojej dłoni i pocałował opuszki moich palców.
Chwilę czasu jeszcze spędziliśmy w łóżku, ale wiedzieliśmy, że dziś wracamy do LA i przed śniadaniem musimy być spakowani więc wstaliśmy. Chester poszedł do łazienki a ja zacząłem pakować ubrania do torby. Usłyszałem pukanie do drzwi. Ponieważ nadal byłem w samych spodniach sięgnąłem byle jaką koszulkę, założyłem ją i otworzyłem drzwi.
- Siema, wiecie coś na temat Alii ? - Evan stał już ubrany przed naszym pokojem.
- Nie, nikt do nas nie dzwonił ani nie pisał. - pokręciłem głową. - Będziesz szedł do pokoju nauczycieli ? - zapytałem. Chłopak przytaknął głową.
- Tak, może Pani Poppins wróciła. - westchnął. Pomyślałem chwilę.
- Jak będziesz coś wiedział to napisz do mnie, my musimy się jeszcze ogarnąć. - zerknąłem za siebie widząc nie poukładane jeszcze ubrania.
- W porządku, już wam nie przeszkadzam. - parsknął śmiechem poruszając znacząco brwiami po czym poszedł wzdłuż korytarza. Zmarszczyłem brwi chcąc mu coś wygarnąć ale usłyszałem głos Chestera.
- To Evan ? - szatyn wyszedł z łazienki ubrany w same bokserki i koszulkę z logiem Marvela. Zamknąłem drzwi spowrotem i popatrzyłem na niego przytakując głową.
- Tak, poszedł do nauczycieli może coś nam powie. - westchnąłem i schowałem dłonie do kieszeni spodni. Chłopak uśmiechnął się do mnie delikatnie, podszedł bliżej i cmoknął mnie w policzek. Wyszczerzyłem się zadowolony z tego gestu.
- Jesteś uroczy, przy Tobie w ogóle nie umiem się smucić ani bać. - powiedział, ucieszyłem się z jego słów. Lubiłem słyszeć od niego takie rzeczy bo wiedziałem wtedy, że wzbudzam w nim zaufanie i chłopak czuje się przy mnie bezpiecznie i dobrze.
- To ty tu jesteś najbardziej uroczy mały. - oznajmiłem z uśmiechem po czym złapałem go w pasie i podniosłem. Chłopak zaczął chichotać i obwiązał nogi wokół moich bioder a dłonie ułożył na moich ramionach.
CZYTASZ
ғɪʀsᴛ ʟᴏᴠᴇ | bennoda ✔
Nouvellesᴊᴇᴅɴᴀ ɴᴏᴄ/ᴘᴀʀᴇ ᴅʀɪɴᴋᴏᴡ/ᴊᴇᴅᴇɴ ᴅᴏᴛʏᴋ ɢᴅᴢɪᴇ ᴍɪᴋᴇ ɪ ᴄʜᴇsᴛᴇʀ ᴏᴅᴋʀʏᴡᴀᴊą ᴢʏᴡɪᴀᴄᴇ ᴅᴏ sɪᴇʙɪᴇ ɴᴀᴡᴢᴀᴊᴇᴍ ᴜᴄᴢᴜᴄɪᴇ ᴡʏᴢsᴢᴇ ɴɪᴢ ᴘʀᴢʏᴊᴀᴢɴ
