*•.¸♡ twenty nine ♡¸.•*

218 19 3
                                    

Zrobiłem naleśniki dla mojego chłopaka, myśląc o tym, jak okropnie musiał czuć się Janson. Dzisiaj razem z Mike'm poszliśmy o kroczek dalej, nie umiałem powstrzymywać głośnych jęków ani sapnięć. Mimo tego, jeżeli już naprawdę czujemy potrzebę czegoś takiego powinniśmy zadbać o to, żeby nikt na tym nie ucierpiał. W tym momencie właśnie przydaje się mój tok myślenia w sprawie seksu. Gdyby wtedy, pod tym prysznicem doszłoby pomiędzy mną a Mike'm do czegoś więcej niż tylko blowjob i handjob zapewne krzyczałbym na cały dom, skoro zaczynam tracić kontrole gdy chłopak mnie dotyka to co dopiero gdy dojdzie pomiędzy nami do prawdziwego stosunku.

Nie umiałem wybaczyć sobie tego wszystkiego. To przezemnie, Mike wcale tak nie jęczał. Westchnąłem odkładając umytą patelnie na suszarkę. Poczułem jak ręce oplatają mnie w pasie. Westchnąłem lekko i położyłem dłonie na rękach Mike'a.

– Jak tam kochanie ? – usłyszałem jego głos, położył głowę na moim ramieniu.

– Ujdzie... – wymamrotałem opierając głowę o jego policzek.

– Nie przejmuj się tym proszę, Janson i tak ma na to wywalone. – rzucił i pocałował mnie w policzek.

– I tak źle się z tym czuje... – powiedziałem ciężko. On jeszcze parę razy pocałował mój policzek.

– Nie myśl o tym, dzisiaj zabieram Cie w jedno miejsce, skup się na tym. – uśmiechnął się do mnie. Popatrzyłem na niego unosząc brew z lekkim uśmiechem.

– Gdzie mnie zabierasz ? – zapytałem. On zaśmiał się lekko, puścił mnie i powolnym krokiem przeszedł w stronę pokoju.

– Chce Ci pokazać gdzie spędzałem czas jak byłem młodszy. – oznajmił. Uśmiechnąłem się i poszedłem za nim.

– A porpo, chętnie zobaczyłbym Twoje zdjecia z dzieciństwa, Twoja ciocia powinna coś mieć. – powiedziałem a chłopak zamarł. Wybuchnąłem śmiechem widząc jego minę.

– Lepiej nie. – dodał od razu, starałem się uspokoić śmiech. – Chester, nie śmiej się ! – sam zachichotał karcąc mnie wzrokiem.

– Twoja mina jest warta tysiąc dolarów ! – śmiałem się wycierając łzy z kącików oczu. Mike patrzył na mnie chwilę zły po czym złapał mnie w pasie, podniósł i wszedł do naszego pokoju.

– Jesteś straszliwą wredotą ! – rzucił gdy ja trzymałem się go mocno i śmiałem jednocześnie. Mike położył mnie na łóżku i zaczął łaskotać po brzuchu.

– M-Mike ! Przestań ! – śmiałem się dalej starając się odgonić dłonie czarnowłosego.

– Hihihi, strasznie zabawne. – prychnął starając sie z całych sił powstrzymać uśmiech. W końcu przestał mnie łaskotać, ja uspokoiłem śmiech wycierając łzy.

– Jesteś ultra super mega słodki. – podsumowałem głaszcząc go po włosach. On zaczął warczeć jak pies i uniósł wargę. Zachichotałem.

– Mała wredota. – wymamrotał po czym pocałował mnie czule w usta. Oddałem gest delikatnie muskając wargi chłopaka.

– Kocham Cie. – oznajmiłem pomiędzy pocałunkami. On uśmiechnął się do mnie ciepło.

– Ja Ciebie też kotku. – odpowiedział. Po chwili pociągnąłem go za koszulkę przez co usiadł na łóżku. Usiadłem na jego kolanach i wtuliłem się w jego szyje.

– Chciałbym być z Tobą już na zawsze, nie ważne co się stanie. – dodał, uśmiechnąłem się czując jak chłopak głaszcze moje włosy.

– Ja z Tobą też Mike, nigdy mnie nie zostawiaj nawet na sekundę. – oznajmiłem i pocałowałem jego policzek.

– Obiecuje mały. – uśmiechnął się do mnie i pocałował czubek mojego nosa. – Nie jesteś głodny? – zapytał i splótł palce naszych dłoni.

ғɪʀsᴛ ʟᴏᴠᴇ | bennoda ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz