*•.¸♡ four ♡¸.•*

254 25 6
                                    

Stałem chwile w ciszy patrząc na niego. Profesor mówił coś do reszty zupełnie obcych mi twarzy, poza jedną. Chłopak siedzący w środkowej ławce patrzył się na mnie zszokowanym wzrokiem. Czułem, jak pocą mi sie ręce, wspomnienia zaczynają wracać. To Mike, ten sam Mike z którym pare miesięcy temu zrobiłem coś czego nie powinniśmy zrobić. Coś przez co ten z pozoru grzeczny i spokojny chłopak siedział mi w pamięci. Jego czarne włosy, ciemne i głębokie oczy, śnienżnobiałe zęby. Przełknąłem ślinę i przerwałem nasz kontakt wzrokowy gdy poczułem rękę profesora Cage'a na ramieniu.

– Możesz wybrać miejsce gdzie usiądziesz, dobrze Chester? – zapytał miłym głosem. Przytaknąłem głową i na chwiejnych nogach usiadłem pierwszej ławce. Wyciągnąłem potrzebne rzeczy i zacząłem nerwowo bawić się bransoletką na ręce. Co chwile czułem na sobie wzrok chłopaka siedzącego w rzędzie obok. Starałem się skupić na lekcji ale średnio mi to wychodziło, mimo tego, że chemia nie sprawiała mi problemów.

– Teraz rozłożymy te równanie na jony, ktoś chętny? – zapytał profesor. Nikt nie podniósł ręki, parę osób tylko skuliło się ze strachu i odwróciło wzrok od mężczyzny przy tablicy. – Jak zwykle las rąk, Mike, może ty pomożesz nam z tym równaniem? – gdy usłyszałem imię Mike trochę zadrżałem. Nie odwróciłem wzroku od zeszytu, chciałem tylko kątem oka zerknąć w stronę tablicy. Wysoki, perfekcyjny według mnie chłopak podszedł do tablicy. Przejął kredę od nauczyciela i w dość szybki sposób zaczął wykonywać jego polecenie.

Byłem zdumiony tym z jaką łatwością mu to przyszło. Przewidywał pięć kroków do przodu nie pozwalając nauczycielowi na jaką kolwiek uwagę. Mało tego, był w stanie logicznie nam to wszystko wytłumaczyć!

– Michael możesz mniej więcej wyjaśnić klasie co napisałeś? – zapytał profesor. Mike powoli i ze szczegółami opisał równanie jakie powstało, wyglądał przy tym na bardzo pewnego siebie. Wyczułam jednak w jego zachowaniu nutę zdenerwowania. Czyżbym to ja tak na niego działał? Nie Bennington, to tylko marzenia. A nawet jeżeli byłby zdenerwowany tym, że komuś wypaplasz co się wtedy stało.

– Dziękuje Mike, dostajesz piątkę za prace na lekcji. – oznajmił nauczyciel sięgając do dziennika. Po całej klasie rozległ się dźwięk lekkich śmiechów i narzekań, że to nic nowego, i, że to nie fair. Zauważyłem jednak, że reszta uczniów mówiła o tym z sympatią, jedynie przekamażając się z czarnowłosym który wracając do ławki przybił parę piątek. 

"Czyli Mike to jednak wygryw" pomyślałem widząc jak dobry kontakt ma z rówieśnikami. Każda jego cecha sprawiała, że utwierdzałem się w przekonaniu o tym, że nie ma co w ogóle startować. Nauczyciel uciszył klasę gratulującą Mike'owi dobrej oceny i zaczął dalej tłumaczyć nam chemiczne zagadnienia.

Przepytał przy tablicy jeszcze parę osób, większość nawet nie wiedziała co się dzieje. Znalazło się paru, którzy łapali drobnostki, ale można było już po pierwszej lekcji zorientować się na jakim poziomie jest ta klasa. Jedyna osoba która wdrapała się chociaż minimalnie na poziom chłopaka który przyprawia mnie o dreszcze był rudowłosy, z tego co pamiętam Evan. Zrobił chyba tylko dwa błędy, i pomylił się w tłumaczeniu. Westchnąłem gdy usłyszałem głośny dzwonek.

***

Piątka nikogo nie zadziwiła, nawet mnie, ale dzisiaj wyjątkowo się z niej ucieszyłem. W końcu pierwsza lekcja, pierwsze bliższe spotkanie z Chesterem i już mogłem mu jakoś zaimponować. Gdy szliśmy korytarzem wyobrażałem sobie jak Chester rzuca mi się na szyje przy tablicy po napisaniu poprawnego równania krzycząc "Nasz bohaterze! Jesteś taki zdolny! Zakochałem się w Tobie!". Nie świadomy wyszczerzu na mojej twarzy szedłem obok Evana przebijając się przez korytarz pełen szkolnych pozerów.

ғɪʀsᴛ ʟᴏᴠᴇ | bennoda ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz