Deszcz trochę się uspokoił, teraz świeciło mocne słońce i tylko lekko kropiło. Znaleźliśmy się w centrum miasta, piękne budynki, dużo ludzi a wszystko otoczone górami i widokami. Przewodnik na początek zabrał nas na spacer opisując zabytki na starym mieście. Robiliśmy dużo zdjęć, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Zabawa była świetna, nikt się nie nudził. Następnie udaliśmy się do muzeum Black Hills Institute. Oglądaliśmy tam przykłady szkieletów zwierząt sprzed miliardów lat. Generalnie cała historia natury, i przyrody. Strzeliliśmy sobie tam parę zabawnych fotek pozując z szkieletami ryb bądź dinozaurów. Później poszliśmy do kawiarni, każdy kupił sobie kawę albo sok. Z kolei potem poszliśmy posiedzieć obok fontanny. Wybraliśmy sobie dobre miejsce na trawniku, na szczęście nauczyciele pomyśleli o nas i zabrali dla nas koce. Siedzieliśmy napajając się pięknym słońcem i widokiem gór.
- Ale naparza tym słońcem, teraz mogłoby popadać dla kontrastu. - rzucił Evan popijając czarną kawę. Chester siedział obok Alii po turecku pijąc pomarańczowy sok przez słomkę.
- Według mnie jest idealna pogoda. - oznajmił uśmiechnięty. Popatrzyłem na jego uśmiechniętą twarz i sam również się uśmiechnąłem. Nagle obok nas stanęła pani Poppins, trzymała w dłoni małą przenośną lodówkę.
- Macie ochotę na lody ? - uśmiechnęła się szeroko. Alia odmówiła, Evan również ale ku mojej radości Chester poprosił o jednego. Oznaczało to, że nie boi się zjeść trochę więcej. Nauczycielka rzuciła mu zapakowany w kolorowy papierek lód na patyku.
Evan i Alia zaczęli się sprzeczać o to, czyja kawa jest lepsza, ale ja nawet nie zwróciłem na nich uwagi. Szybko mój entuzjazm wywołany wyborem Chestera został rozwiany, chłopak nie świadomy niczego po prostu lizał słodycz na drewnianym patyczku, a ja czułem, jak płoną mi policzki. Co ja sobie wyobrażam, nawet nie wpadłem na to, to jakoś tak samo się wzięło. Gdzieś tam obok nas chłopaki zaczęli wygłupiać się zabierając koleżanką torebki, Chazzy wpatrywał się w nich nie winie chichocząc w między czasie wkładał i wyciągał loda z ust. Wbiłem w niego wzrok jednocześnie skrycie zaciskając dłoń na kocu. Nie nie nie, odwróciłem wzrok i głowę tak aby nie zauważyli, że jestem cały czerwony.
- A Tobie co Shinoda ? - usłyszałem pytanie rudowłosego i szybko spojrzałem na niego.
- Huh? Nie nic. - wymusiłem uśmiech. Nie mogłem patrzeć na Chestera, czułem, że nie wytrzymam z tym widokiem. Po chwili poczułem jak szatyn owija moją szyję swoimi drobnymi rączkami od tyłu i układa głowę na moim ramieniu.
- Coś nie tak z moim misiem ? - zachichotał i znów oblizał loda tak aby nic z niego nie zkapało. Serio ? Przez pół sekundy myślałem, że chłopak robi to specjalnie, ale nie, jest na to zbyt grzeczny. Przegryzłem lekko wargę ale tak aby nikt nie zauważył.
- Aaa... - ponownie usłyszałem głos Evana. Cały już czerwony popatrzyłem na niego, chichrał się pod nosem patrząc na mnie rozbawiony. Miałem ochotę go ukatrupić, widząc kątem oka, że Chester dalej przygląda się wygłupom chłopaków i dziewczyn pokazałem rudowłosemu środkowy palec.
- Wszystko okay kochanie. - wymusiłem uśmiech i cmoknąłem drobnego szatyna w policzek. Opanowałem trochę myśli i popatrzyłem w stronę Alii. Dziewczyna patrzyła w ekran telefonu, wyglądała na słabą, przecież chodzimy nie zbyt długo. Nie zastanowiłem się nad tym dłużej ponieważ Chester przystawił mi połówkę loda do ust.
- Nie zjem więcej. - powiedział i przymilił się do mnie policzkiem. Uśmiechnąłem się delikatnie czując jego ciepło po czym odebrałem od niego patyczek i dojadłem powoli loda.
Po krótkim odpoczynku udaliśmy się na targ z pamiątkami. Generalnie zazwyczaj nikt nie przyglądał się tym właściwym pamiątką, naszą uwagę przykuwały głównie jakieś zabawne zabawki albo pierdoły które można dostać wszędzie. Chester i Evan oglądali koszulki i plecaki gdy ja i Alia przyglądaliśmy się produktom z następnego straganu. Zauważyłem tam pluszaka, średniej wielkości miśka z uroczymi dużymi oczami. Wziąłem w dłoń maskotkę oglądając ją z każdej strony. Kątem oka zerknąłem na Chestera który właśnie oceniał, czy Evan dobrze będzie wyglądał w jednej z koszulek z nadrukiem Stanu Dakota. Pomyślałem, że może ucieszyłby się z takiego upominku. Miś przypominał by mu ten wyjazd, no i mnie, skoro już nazywa mnie swoim misiem. Podałem uprzejmej pani banknota zgodnego z ceną zabawki po czym schowałem futrzaka do torby. Alia zakupiła parę drobiazgów dla rodziców i wróciliśmy do Chezza i Evana.
CZYTASZ
ғɪʀsᴛ ʟᴏᴠᴇ | bennoda ✔
Historia Cortaᴊᴇᴅɴᴀ ɴᴏᴄ/ᴘᴀʀᴇ ᴅʀɪɴᴋᴏᴡ/ᴊᴇᴅᴇɴ ᴅᴏᴛʏᴋ ɢᴅᴢɪᴇ ᴍɪᴋᴇ ɪ ᴄʜᴇsᴛᴇʀ ᴏᴅᴋʀʏᴡᴀᴊą ᴢʏᴡɪᴀᴄᴇ ᴅᴏ sɪᴇʙɪᴇ ɴᴀᴡᴢᴀᴊᴇᴍ ᴜᴄᴢᴜᴄɪᴇ ᴡʏᴢsᴢᴇ ɴɪᴢ ᴘʀᴢʏᴊᴀᴢɴ
