Wpadłem na pomysł z tą kawą nagle. Nie planowałem tego, ja po prostu poczułem potrzebę, żeby wyjaśnić z nim wszystko i ustalić na czym stoimy. Poszliśmy do mojej ulubionej kawiarni nie daleko szkoły, chwile czasu namawiałem go aby pozwolił mi zapłacić za obie kawy po czym razem udaliśmy się do parku.
Teraz spacerujemy w ciszy wsłuchując się w dźwięk wody w małym stawie nie daleko.
– Naprawde tu ładnie. – rzucił Chester biorąc łyka kawy. Zerknąłem na niego.
– Racja... – odpowiedziałem po czym westchnąłem. – Chester chciałbym z Tobą porozmawiać. – odwróciłem wzrok, on za to wbił swój we mnie.
– Um, rozumiem... – powiedział nie pewnie. – Czego chciałbyś się dowiedzieć ? – zapytał chwiejnym głosem.
Zatrzymałem się i wbiłem wzrok w ziemie. On również się zatrzymał, zauważyłem, że był lekko przestraszony. Sięgnąłem ręką do kieszeni i jednym ruchem podałem mu złożoną i lekko pognieconą kartkę.
Chester popatrzył na nią po czym sięgnął po nią ręką. Rozłożył kawałek papieru i przejechał po zapisanym na nim tekście. Zamarł, wyglądał na przerażonego.
– R-rany Mike ja... Nie zauważyłem, że m-mi wypadła... – szybko złożył kartkę i schował ją do kieszeni.
– Ja chce wiedzieć, czy ten tekst jest o mnie... – przełknąłem ślinę. Chester patrzył na mnie, jedną ręką trzymał kubek a drugą mocno ściskał w pięść.
– M-Mikey... – jego głos drżał a policzki jak zwykle były czerwone.
– Wybacz... – westchnąłem. – Nie przejmuj się, jak nie chcesz to...
– Tak Mike ten tekst jest o Tobie. – przerwał mi patrząc na mnie. W myślach ucieszyłem się jak mały dzieciak. – Ale Mike my nie możemy być blisko. – dodał od razu opuszczając głowe.
– Co ? Dlaczego ? – uniosłem brwi. Przecież, tekst mówi o tym jak bardzo mu pomagam, jak bardzo dobrze sie przy mnie czuje. Dlaczego nie mielibyśmy być razem ?
– Bo... Ja nie jestem wystarczająco dobry dla Ciebie... – jego oczy zeszkliły się, pare łez spłynęło po jego policzkach. Słucham? Jak on może w ogóle tak mówić. Szaleje za nim, jest utalentowany, ma wielkie i dobre serce, zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia. Od tamtej nocy w tym klubie.
– Chazzy... Wcale nie jesteś nie wystarczająco dobry... – powiedziałem od razu. – Dlaczego tak myślisz ? – położyłem dłoń na jego ramieniu chcąc dodać mu otuchy.
– B-bo ja mam tą cholerną anoreksje, i beznadziejną rodzinę... A ty? Ty jesteś idealny Mikey... – westchnął głośno starając sie powstrzymać łzy.
– Mały... – uśmiechnąłem się delikatnie kładąc dłoń na jego policzku. – Nie gadaj takich głupot dobrze ? – zachichotałem lekko. Chester popatrzył na mnie zeszklonymi oczami.
– T-to znaczy ? – zapytał cicho. Wytarłem łzy z jego policzka kciukiem.
– Nie patrze na to jaka jest Twoja rodzina, chce być z Tobą w Twojej chorobie i wspierać Cie jak tylko mogę. – tłumaczyłem powoli. Zauważyłem w jego oczach wesołe iskierki. Ucieszyłem się z tego powodu, czułem, że udało mi się wzbudzić jego zaufanie.
– N-naprawde Mikey ? – zapytał po chwili. Zaśmiałem się lekko.
– Oczywiście, że tak. – pogłaskałem jego policzek. – Nie myśl nigdy, że jesteś nie wystarczający, jesteś idealny. – oznajmiłem na co on uśmiechnął się powoli.
CZYTASZ
ғɪʀsᴛ ʟᴏᴠᴇ | bennoda ✔
Короткий рассказᴊᴇᴅɴᴀ ɴᴏᴄ/ᴘᴀʀᴇ ᴅʀɪɴᴋᴏᴡ/ᴊᴇᴅᴇɴ ᴅᴏᴛʏᴋ ɢᴅᴢɪᴇ ᴍɪᴋᴇ ɪ ᴄʜᴇsᴛᴇʀ ᴏᴅᴋʀʏᴡᴀᴊą ᴢʏᴡɪᴀᴄᴇ ᴅᴏ sɪᴇʙɪᴇ ɴᴀᴡᴢᴀᴊᴇᴍ ᴜᴄᴢᴜᴄɪᴇ ᴡʏᴢsᴢᴇ ɴɪᴢ ᴘʀᴢʏᴊᴀᴢɴ
