Chapter 2

1.5K 92 1
                                    

-Użyłam lamp słonecznych tak jak mi mówiłeś - Powiadomiła Caitlin, wychodząc z pomieszczenia zabiegowego.-Jej parametry życiowe są coraz lepsze, więc za parę dni powinna się obudzić.

-To było szalone Barry, kim ona jest? - Odezwał się Cisco, patrząc na przyjaciela. Był zdziwiony, że martwił się tak o kogoś kogo nie znali.

-To Kara Danvers. Jest z innej ziemi. - Odparł, podnosząc wzrok na swoich przyjaciół.-Pamiętacie jak rok temu sprawdzaliśmy moją szybkość z tym sprzętem, który zrobiłeś? - Popatrzyli na siebie nim w odpowiedzi na pytanie kiwnęli głową.-Trafiłem na ziemie Kary, która pomogła mi wrócić.

Nastała cisza, przy której każde z nich myślało o czymś innym. W tej samej sekundzie Kara otworzyła oczy, nie wiedząc gdzie jest i w szoku, że jeszcze żyje.

Przymknęła oczy i wzięła dwa głębokie wdechy, czując jak siła do niej wraca dzięki lampą słonecznym. Moc w nich była ustawiona prawie, że na full, więc Kara nie potrzebowała paru dni na odzyskanie siły a raczej paru minut.

Podniosła się do siadu i rozejrzała po pomieszczeniu, którego nie rozpoznawała. Była pewna, że nie była w DEO bo to agenci do niej strzelali. Na to wspomnienie po jej policzkach po leciały łzy.

Czuła się zdradzona. Ludzie, z którymi pracowała by ratować swoje miasto zdradzili ją, próbując zabić. Nie wiedziała gdzie była ale czuła się tu bezpiecznie.

Powoli wstała czując się jeszcze trochę słaba ale nie na tyle by nie móc chodzić. Zrobiła parę kroków w stronę bicia serc, które słyszała.

-Barry? - Spytała zdziwiona, widząc chłopaka i jeszcze dwie inne osoby.

Allen się odwrócił a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, widząc swoją przyjaciółkę całą i zdrową.

-Kara!! - Podszedł do niej i szybko przytulił by się upewnić, że na pewno przed nim stoi.-Jak się czujesz?

-Jakbym została postrzelona. - Zaśmiała się.-Bywało gorzej, uwierz.

-Powinnaś odpoczywać. - Podeszła do nich Caitlin, uważnie przyglądając się dziewczynie.-Prawie zmarłaś mi w czasie operacji, nie powinnaś się obudzić co najmniej przez następne dwa dni, więc jak to możliwe, że teraz tu stoisz jakby się nic nie stało?

-Nie mówiłeś im? - Zwróciła się do Barry'ego, który pokręcił głową.

-Sądziłem, że będziesz chciała im sama powiedzieć. - Kiwnęła głową z wdzięcznym uśmiechem.-Z resztą nie miałem do tego głowy. Co się tam stało Kara?

-Mogę usiąść?

-Jasne. - Przysunął krzesło by dziewczyna mogła usiąść i stanął koło swoich przyjaciół, czekając na słowa wyjaśnienia.

-DEO mnie postrzelili. Nie wiem dlaczego. Obudził mnie telefon i kiedy miałam odebrać wyważyli moje drzwi i strzelili.

-Co to DEO?

-To coś takiego jak ARGUS. - Barry machnął na przyjaciela ręką i z powrotem skupił się na blondynce.-Chcesz tam wrócić?

Kara przełknęła ślinę chwilę się nad tym zastanawiając ale odpowiedź na to pytanie mogła być tylko jedna. Pokręciła głową, przymykając oczy.

-Nie mogę tam wrócić. - Odezwała się, podnosząc powoli powieki.-Ludzie, którym ufałam mnie zdradzili. Mój świat mnie zdradził Barry.

-Możesz tu zostać ile chcesz. - Zapewnił, kładąc rękę na jej ramieniu.-Możesz spać u mnie albo...

-U mnie. - Wtrąciła Caitlin z delikatnym uśmiechem.-Mieszkam sama więc to nie problem. A tak w ogóle jestem Caitlin Snow a to Cisco Ramon. - Wskazała na chłopaka, który pomachał do niej z szerokim uśmiechem.

-Dziękuje ci ale nie chce robić żadnego problemu.

-To nie problem. Zawsze chciałam mieć współlokatorkę i jestem pewna, że tobie również przyda się towarzystwo, więc nie przyjmuje odmowy.

-No to postanowione. - Powiedział Barry, uśmiechając się do Kary czym dziewczyna odpowiedziała mu tym samym.

New Hero, New Me [SuperCanary] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz