-Więc jak długo wiesz kim jestem? – Spytała Kara Lenę z lekkim uśmiechem. To była jej przyjaciółka na tej ziemi i naprawdę się za nią stęskniła.-Tylko proszę nie mów, że od początku.
-Nie. – Zaśmiała się.-Im więcej czasu z tobą spędzałam i z Supergirl.. – Blondynka lekko się skrzywiła na tą nazwę co nie uszło uwadze Luthor ale zdecydowała nie pytać.-.. to zaczęłam widzieć podobieństwa aż połączyłam wszystko w jedno. Nic nie mówiłam z nadzieją, że w końcu powiesz mi prawdę, bo zrobiłabyś to?
-Kiedyś. Chciałam ci powiedzieć Lena, naprawdę chciałam ale nie mogłam. – Gdy zobaczyła minę przyjaciółki już wiedziała co jej chodzi po głowię więc szybko dodała.-I nie chodzi o to, że jesteś Luthor'em, gdybyś wiedziała byłabyś w jeszcze większym niebezpieczeństwie.
Dziewczyna kiwnęła głową z lekkim uśmiechem.-Wierzę ci.
-To dobrze.
Kara przyglądała się jak ta robiła jakieś obliczenia. Dalej się nie dowiedziała co tutaj robili ale Cisco uważał, że chcieli zrobić portal żeby dostać się na ich ziemie co było dla dziewczyny bardzo prawdopodobne.
-Jak się żyje na innej ziemi? – Danvers popatrzyła na podekscytowaną przyjaciółkę.-Jest tak samo jak u nas czy nie?
-W dużym stopniu tak. Jednak jest parę różnic jak na przykład na ziemi 1 nie ma rodziny Luthorów chyba, że są ale nie są tak znani.
-Bo tam jedno z nich nie próbowało zabić Superman'a bo tam go nie ma.
Kara uwielbiała Lenę i cieszyła się, że ta chociaż wychowywała się w takiej rodzinie nie stała się taka sama jak oni. Nie każdy potrafiłby przez lata wysłuchiwać tych złych rzeczy na temat kryptończyków i być ponad tym.
-Kara!! – Odwróciła się, słysząc głos Caitlin.-Alex i jej dziewczyna kłócą się z Sarą i zaraz może zrobić się nie miło.
-O co poszło?
-O ciebie.
Pokręciła głową i ruszyła za Snow a za nimi szła Lena. Gdy zobaczyła jak jej siostra podnosi rękę z zamiarem uderzeniem Lance znalazła się obok w ułamku sekundy i złapała Alex za nadgarstek, powstrzymując przed czymś co mogło się skończyć bardzo źle.
-Co ty myślisz, że robisz? – Puściła jej rękę, stając przed nią.-Każdego masz zamiar teraz bić czy jak?
-Miałam zamiar jej pokazać, że nie pozwolę mówić do siebie tak jak zrobiła to wcześniej. Najwidoczniej oprócz gadania nic więcej nie potrafi, że musiałaś ją ochronić.
-To nie jej chronię Alex. – Szepnęła, tracąc siły na tą całą sytuację, która ma tu miejsce. Na tej ziemi już nie czuła się jak w domu.-Tylko ciebie. Zabiłaby cię bez żadnego problemu.
Zrobiła krok do tyłu, odwróciła się na pięcie i poleciała do góry by trochę odpocząć. Musiała pomyśleć a najlepszym miejscem na to w tej chwili był dach, na który wiedziała, że raczej tak nikt nie wejdzie.
Nie wiedziała co działo się z jej siostrą ale nie podobało jej się to. Od momentu gdy tutaj wróciła Alex zachowywała się tak jakby jej tutaj nie chciała. To bolało.
-Kiedyś skopie jej tyłek. – Na ustach pojawił się delikatny uśmiech na głos Sary.-Za każdym razem jak stoicie koło siebie, sprawia, że robisz się smutna a nienawidzę cię takiej widzieć.
-Tak też tego nie lubię. – Westchnęła i wtuliła się w ramiona Lance gdy tylko ta usiadła za nią i objęła ramionami.-Nie wiem co mam zrobić.
-Porozmawiaj z nią. – Odchyliła się lekko by popatrzeć jej w oczy.-Mówię poważnie Kara. Mogę jej nie lubić ale to dalej twoja siostra, która jest dla ciebie ważna. A co jest ważne dla ciebie jest ważne dla mnie. Tylko nie każ mi się z nią zaprzyjaźniać.
-Nie każe. – Zaśmiała się, przyciskając na parę sekund swoje usta do jej szczęki.-Dziękuje.
-Nie masz za co. Po prostu nie chcę żebyś straciła swoją siostrę tak jak ja moją. Śmierć jest straszna ale strata kogoś kto jednak dalej jest blisko, boli bardziej.
-Szkoda, że nie udało mi się jej poznać. – Sara popatrzyła na dół by skrzyżować wzrok z Karą.-Jestem pewna, że Laurel była niesamowitą osobą. Gdyby jednak to było możliwe podziękowałabym jej za to, kim się stałaś. Czuje, że to dzięki niej dzisiaj jesteś tym kim jesteś.
-Tak. To dzięki niej. – Przyznała ze smutnym uśmiechem. Każdego dnia tęskniła za siostrą ale dzisiaj było inaczej. Pierwszy raz od dawna, myśląc o niej nie czuła chęci zemsty.
Od razu zdała sobie sprawę, że to dzięki dziewczynie, która była w jej ramionach, więc nachyliła się, łącząc ich usta. Nigdy nie myślała, że komuś uda się ujarzmić jej mroczną stronę, jeśli samej tego nie potrafiła, a jednak Karze się to udało.
CZYTASZ
New Hero, New Me [SuperCanary] ✔
FanfictionKara zostaje zaatakowana przez ludzi, z którymi pracowała już parę dobrych lat. Jej życie ratuje Barry, który zabiera ją do siebie pewny, że tylko to ją uratuje. Danvers podejmuje decyzję by zostać na ziemi swojego przyjaciela co na końcu może być n...