Chapter 5

1.3K 76 4
                                    

Ziemia - 38

Od momentu ataku na kryptończyków i zniknięciu Kary po postrzale wszystkie bliskie dla niej osoby ukrywały się w jednym miejscu. Mieli nadzieje, że dziewczynie nic nie jest i obojętnie gdzie jest to wróci do nich cała i zdrowa.

-Skąd możemy wiedzieć czy możemy ufać temu całemu Barry'emu? - Spytała Alex, cały czas nie mogąc przestać o tym myśleć. Jej siostra była nie wiadomo gdzie, nie wiadomo co się z nią działo a ona miała tutaj bezczynnie czekać, to było dla niej trudne.

-Znam go. - Odezwał się J'onn.-Rok temu jak wysłaliśmy cię na misję to trafił do nas i pomógł nam z Banshee i Livwire.

-Czemu mówisz nam dopiero o tym teraz? - Wstała z miejsca, w którym siedziała i podeszła do mężczyzny.-Mogłeś powiedzieć jak tylko Kal nam o nim powiedział ale tego nie zrobiłeś, dlaczego?

-Bo Kara mu ufa i wiem, że jest bezpieczna, musisz mieć w nią więcej wiary Alex. Twoja siostra jest jedną z najsilniejszych osób na świecie i wiem, że da sobie radę.

-On ma rację. Mała Danvers da sobie radę w każdej sytuacji. - Maggie podeszła do swojej dziewczyny i objęła ją swoim ramieniem.-Wszyscy tutaj w nią wierzymy, ty też powinnaś.

-Chcę tylko wiedzieć, czy na pewno żyje, jakikolwiek dowód na to, tylko tyle.

-I chyba właśnie go znalazłam. - Powiadomiła Lucy, wchodząc do środka a za nią wszedł Mon-El.-Nie daleko stąd otworzył się jakiś wyłom, poszliśmy to sprawdzić i znaleźliśmy to.

Pomachała pudełkiem, które Superman od razu od niej zabrał. Na górze był kryptoński napis ale niestety nie wiedział co on znaczy.

-Niebezpieczeństwo. - Przeczytała Alex, która kiedyś nauczyła się języka z rodzinnej planety swojej siostry.-To musiała wysłać Kara. Chciała żeby Clark wiedział by tego nie otwierać.

-Co może być w środku? - Spytała Maggie, stając po prawej stronie krótkowłosej.-Czy to może być kryptonit, którym została postrzelona?

-Zaraz się dowiemy. - Odparła Danvers powoli unosząc wieko a im oczom ukazały się dwie kule zrobione z kryptonitu.-Kara żyje. To muszą być kule, którymi oberwała. Jest tutaj coś jeszcze.

-Co takiego? - Spytała mama dziewczyny, podchodząc bliżej córki.-Kara napisała list?

-To nie jej pismo. - Powiadomiła Alex, patrząc na list a potem na resztę ludzi znajdujących się w pomieszczeniu.

Wróciła wzrokiem do listu i po wzięciu głębokiego oddechu zaczęła czytać na głos by reszta też wiedziała co tutaj piszę.

-Oddajemy kulę, którymi próbowaliście zabić naszą przyjaciółkę. Na naszej ziemi nie ma miejsca na kryptonit, więc jeśli ktoś spróbuje go tutaj przenieść nie skończy się to dla niego dobrze. Dbamy o swoich i nie pozwolimy wam skrzywdzić Kary, która należy do naszej rodziny.

Cisco/Vibe Mechaniczny Inżynier, geniusz Ramon

Dr. Caitlin Bio-Inżynier Snow.

Ziemia - 1

-Dziękuje wam. - Powtórzyła się kolejny raz blondynka od momentu jak jakąś godzinę temu, wysłali kryptonit, którym została postrzelona przez wyłom na jej ziemie.

-Nie musisz nam dziękować Kara. Należysz do naszej rodziny a my zawsze pomagamy swoim. Z resztą na naszej ziemi nie ma miejsca dla kryptonitu, który nie tyle co może cię zranić ale również zabić.

-Cisco ma rację Kara. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi i nie pozwolimy by coś ci się stało. Chronimy swoich nawet wtedy kiedy sami dają sobie dobrze radę.

-Grupowy uścisk? - Spytała, wystawiając ramiona do przodu.-No nie dajcie się prosić.

Caitlin i Cisco wymienili się spojrzeniami a po chwili z szerokimi uśmiechami podeszli do blondynki, robiąc grupowy uścisk.

Dziewczyna dzięki tej dwójce jak i dzięki Barry'emu naprawdę zaczynała czuć się jak w domu. Zaczynała wierzyć, że nie zostanie zdradzona po raz kolejny tak długo jak ci ludzie będą po jej stronie.

New Hero, New Me [SuperCanary] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz