Poznanie Felicity bardzo ułatwiło życie Karze na tej ziemi. Smoak załatwiła dziewczynie dokumenty jak i wprowadziła ją w różne bazy danych sprawiając, że ktoś taki jak Kara Danvers żyje na tej ziemi i jest bardzo prawdziwa.
Zatrudniła również ją jako swoją asystentkę w Palmer Tech. Co miała opracowane do perfekcji bo tą samą pozycję zajmowała w CatCo na swojej ziemi.
Pracowanie dla Felicity miało dużo plusów bo mogła wychodzić wtedy kiedy miasto potrzebowało Superwoman i przy okazji miała na oku swoją szefową jak i Thea.
Obydwie dziewczyny przeprowadziły się do Central City na jakiś czas by odpocząć od Star City a Felicity również bardzo chciała odpocząć od Olivera.
Gdy tylko zielona strzała dowiedział się gdzie jest jego była narzeczona skontaktował się z Barrym by pogadać i tak właśnie poznał Karę. Ich spotkanie było ciekawe ale jakaś nić porozumienia między nimi się pojawiła i dziewczyna obiecała mieć oko na jego bliskich.
Danvers zdała sobie sprawę, że po poznaniu paru członków z drużyny Arrowa jej rodzina zaczęła się coraz bardziej powiększać na tej ziemi i naprawdę cieszyła się z tego powodu ale czasami tęskniła za swoją siostrą i przyjaciółmi ze starej ziemi.
Jednak uważała, że tak będzie lepiej. Alex będzie mogła w końcu żyć swoim życiem a nie cały czas się o nią martwić a jej bliscy nie będą już przez nią w niebezpieczeństwie. Tak było lepiej.
-Wszystko w porządku Kara? - Pomrugała parę razy oczami i spojrzała na Felicity, która stała przed nią.-Wyglądałaś jakbyś nad czymś intensywnie myślała, co jest?
-Myślałam o siostrze. - Odparła szczerze, opierając się o oparcie krzesła.-Po prostu mam nadzieje, że będzie żyła swoim życiem i będzie szczęśliwa. Nie będzie musiała się już o mnie martwić i zawsze kryć moich tyłów gdyby coś się działo. Chcę żeby po prostu zaczęła żyć.
-Nie pożegnałaś się z nią. - Oznajmiła blondynka na co Kara zmarszczyła brwi.-Wydaje mi się, że będzie próbowała zrobić wszystko by cię odnaleźć dopóki się z nią nie pożegnasz i nie powiesz jej tego prosto w twarz.
-Nie jestem gotowa by to zrobić. Nie teraz. Nie wiem czy w ogóle będę.
-Może nie teraz, ale.. - Ułożyła rękę na ręce należącej do Danvers.-..jak będziesz to na pewno nie pójdziesz tam sama. Masz tutaj przyjaciół, rodzinę, która jak będzie trzeba pójdzie tam z tobą by cię wspierać, więc się nie martw na zapas bo wiem, że będzie dobrze, zawsze jest.
-Dziękuje to naprawdę dużo dla mnie znaczy. - Uśmiechnęła się lekko gdy jej telefon się odezwał, pokazując, że dostała sms'a. Przeczytała go szybko i popatrzyła na swoją szefową.-To Cisco...
-Leć.
Kiwnęła głową i już po chwili była po za budynkiem lecąc w stronę gdzie przez słuchawkę kierował ją Cisco.
-Tu nic nie ma. - Powiadomiła gdy zatrzymała się na miejscu ale nic nie widziała. Nagle jednak zobaczyła duży statek, który za chwilę miał mieć kolizję z ziemią.-Dobra nie ważne, już widzę.
Podleciała bliżej i obydwie dłonie ułożyła pod spodem statku, stopując go przed upadkiem. Rozejrzała się dookoła i gdy upewniła się, że jest wystarczająco miejsca zaczęła powoli się z nim zniżać.
-Nie pierwszy do utrzymania i na pewno nie ostatni statek kosmiczny. - Mruknęła powoli, stawiając go na ziemi.-Ten jednak nie jest tak ciężki jak ostatni.
-Trzymałaś już kiedyś statek kosmiczny? - Spytał Cisco zdziwiony ale jednocześnie wiedział, że zadał je osobie, która pochodzi z innej planety więc to było trochę głupie pytanie.
-Tak i wysłałam go w przestrzeń kosmiczną razem z więźniami na nim.
-Oh..to jest...niesamowite.. - Krzyknął na co Kara zaczęła się cicho śmiać pod nosem.
Stanęła przed statkiem i poleciała trochę do góry by zobaczyć czy wszystko jest okej. Przy szybie zobaczyła parę osób, które patrzyły prosto na nią. Uśmiechnęła się do nich szeroko i pomachała nim odleciała, zostawiając ich z tysiącem pytań w głowie.
CZYTASZ
New Hero, New Me [SuperCanary] ✔
FanfictionKara zostaje zaatakowana przez ludzi, z którymi pracowała już parę dobrych lat. Jej życie ratuje Barry, który zabiera ją do siebie pewny, że tylko to ją uratuje. Danvers podejmuje decyzję by zostać na ziemi swojego przyjaciela co na końcu może być n...