Chapter 23

1K 56 4
                                    

Godzina już prawie minęła i Kara jak jeszcze nigdy w swoimi życiu była gotowa by polecieć. Chciała znaleźć swoich przyjaciół i upewnić się, że są cali i zdrowi a później zrobić krzywdę tym co chociaż pomyśleli o dotknięciu ich w jakikolwiek sposób.

-Kara możemy porozmawiać? – Podniosła wzrok i napotkała spojrzenie pełne nadziei u Mon-Ela.-Wiem, że teraz może nie jest właściwy czas ale będę się streszczać.

-Dobrze, tylko szybko.

Chłopak szeroko się uśmiechnął, nabierając powietrza do płuc. Miał zamiar być z nią szczery i wyznać swoje prawdziwe uczucia względem niej. Był pewny, że dziewczyna czuła do niego to samo, bo przecież nie mógł wiedzieć jak bardzo się myli.

-Co on kombinuje? – Spytała Lucy, patrząc uważnie na chłopaka, którego nie darzyła zbytnio sympatią.

-Chce powiedzieć Karze co czuje. – Oznajmił J'onn.-Od momentu gdy wróciła zastanawiał się jak jej to powiedzieć.

-To sobie wybrał moment. – Lena parsknęła śmiechem.-Nie ma kontaktu z jej przyjaciółmi a on zdecydował powiedzieć co czuje, to nie skończy się dobrze.

-Dobrze, że go nie lubię. – Przyznała Maggie z uśmiechem.-Nie będzie mi go szkoda jak Kara się wkurzy.

Kara patrzyła na chłopaka, czekając aż ten się w końcu odezwie. Nie miała czasu ani ochoty słuchać tego co ma do powiedzenia ale wiedziała, że jak się czegoś uprze to nie odpuści, więc im szybciej go wysłucha tym będzie miała to za sobą.

-Kara ja cię lubię. – Wyrzucił z siebie szybko, czując się dzięki temu lepiej.-Jesteś najbardziej niesamowitą dziewczyną na świecie i to byłoby dziwne gdybym cię nie lubił bo ciebie się nie da nie lubić.

-Mon-El chyba nie rozumiem...

Oczywiste jest to, że rozumiała o co mu chodzi ale nie rozumiała czemu musiał jej mówić o tym właśnie teraz.

-Czuję coś do ciebie Kara i chcę cię. Wiem, że to nie odpowiedni moment by to mówić ale widząc cię jak dobrze dogadujesz się z Oliverem czy Barrym poczułem się zazdrosny.

-To nie o nich powinieneś być zazdrosny. – Pomyślała lekko się uśmiechając.

Chłopak patrzył na dziewczynę, czekając aż mu odpowie. Miał nadzieje, że czuje do niego to samo i w końcu będę mogli być razem. Tylko tego chciał, reszta go nie interesowała. W końcu to dla niej chciał zostać bohaterem.

-Więc nie tylko my myślimy, że Kara ma coś z jednym z chłopaków z ziemi 1, dobrze wiedzieć.

-Maggie wątpię, że Karę coś z nimi łączy. – Eliza się uśmiechnęła do brunetki. Ona jako jedyna zauważyła z kim tak naprawdę jej młodszą córkę coś łączy.-A nawet jeśli to, to nie nasza sprawa.

-Mon-El się spóźnił bo był zbyt wolny. – Winn się zaśmiał.-Będzie mógł dołączyć do klubu odrzuceni przez Karę.

Zaśmiali się ciekawi jak zareaguje Kara gdy tylko padną te dwa słowa. Nawet Alex uważała, że nawet jak chłopak wcześniej miał szanse to teraz wszystko zostało pogrzebane.

-Słuchaj Mon-El lubię cię... – Na ustach chłopaka pojawił się szeroki uśmiech i miał ochotę skakać jak wysoko by potrafił.-... ale...

-Rozumiem, że teraz to zły moment ale będę na ciebie czekać. Gdy to wszystko się skończy będziemy mogli spróbować, jestem pewny, że nam się uda.

-To nie chodzi o to, tylko o... – Przerwała gdy usłyszała jakiś hałas i trzy bijące serca.-Sara...

Po chwili do pomieszczenia wszedł Oliver i Barry a za nimi Sara. Ich spojrzenia się spotkały i Kara ruszyła w jej kierunku. Miała gdzieś kto był w pomieszczeniu i jak jej bliscy z tej ziemi zareagują, dla niej najważniejsza w tym momencie była dziewczyna.

Zatrzymała się przed nią, łapiąc delikatnie jej twarz w ręce i złączyła ich usta w pocałunku. Serce biło jej jak szalone i gdy Lance złączyła ich ciała mogła je poczuć. Uśmiechnęła się przez pocałunek, obejmując Karę ramionami.

-Czy ja widzę to co myślę, że widzę? – Spytała Alex nie mogąc uwierzyć w to, że jej siostra całuje dziewczynę. Nigdy by nie pomyślała, że to możliwe skoro przez całe życie interesowała się chłopakami i nigdy nie pokazywała zainteresowania jakąkolwiek dziewczyną.

-Tak, bo ja też to widzę. – Odparła Maggie.

-Nam też nic nie jest, dzięki za troskę Kara. – Odezwał się Barry, uśmiechając pod nosem ale dziewczyna w ogóle nie zareagowała bo była zbyt zajęta.

-Zostaw ją Barry. – Caitlin stanęła koło chłopaka by sprawdzić czy wszystko z nim w porządku.-Odchodziła nam tutaj od zmysłów nie wiedząc czy z wami wszystko w porządku.

-Raczej z Sarą. – Wtrącił Cisco na co dostał karcące spojrzenie od Felicity.-No co? Taka prawda.

-Wszystko w porządku? – Odsunęła się od dziewczyny by sprawdzić czy z nią wszystko jest dobrze.-Jesteś gdzieś ranna? Coś cię boli albo...

Sara przycisnęła z powrotem swoje usta do Kary by ją uciszyć i trochę uspokoić bo zaczynała wpadać w panikę a to nikomu nie było teraz potrzebne. Odsunęła się i tym razem to ona ułożyła ręce na policzkach dziewczyny.

-Wszystko gra. Potrzeba im trochę więcej by zrobić krzywdę osobie, która była już martwa dwa razy. – Zaśmiała się cicho, muskając usta dziewczyny.-Nie martw się tak, bo wiesz, że potrafię skopać parę tyłków naraz.

-I tak będę się martwić. – Wzruszyła ramionami.-Tak jak ty martwisz się o mnie chociaż jestem niezniszczalna.

-Dobrze mądralo, jeszcze wrócimy do tej rozmowy. – Złożyła ostatni pocałunek na jej ustach nim zwróciła się do swoich przyjaciół.-Mamy coś do jedzenia?

Wszyscy wymienili spojrzenia i zaczęli się śmiać. Kara również zaczęła chichotać pod nosem na co Sara zmarszczyła brwi nie wiedząc co ich tak rozśmieszyło. Thea jednak w końcu zdecydowała jej to wytłumaczyć.

-Za dużo czasu spędzasz z Karą, Sara.

New Hero, New Me [SuperCanary] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz