Chapter 4

1.4K 80 4
                                    

Siedzieli w ciszy, wymieniając się spojrzeniami. Kara wiedziała, że Cisco i Caitlin czekali na jakieś wyjaśnienia ale nie wiedziała od czego zacząć.

-Barry czemu nam nie powiedziałeś, że Kara jest tak samo szybka jak ty? - Spytał Cisco, patrząc na Allena.-Czekaj jak to w ogóle możliwe, na twojej ziemi też był wybuch akceleratora?

-Nie. - Odparła, zerkając na sprintera, który z lekkim uśmiechem kiwnął głową, by ją zachęcić do dalszego mówienia.-Jestem kosmitką. Na mojej ziemi byłam bohaterką, nazywającą się Supergirl ale wolałabym już nigdy nie usłyszeć tej nazwy.

-Da się zrobić. Nie mogę uwierzyć, że poznałem najprawdziwszego kosmitę. To niesamowite. Ale dlaczego nazywali cię Sup...tak jak cię nazywali?

Dziewczyna cicho się zaśmiała kręcąc głową. Reakcja chłopaka na to kim jest bardzo ją bawiła. Martwiła się, że będą się jej bać a jest odwrotnie, są nią zafascynowani.

-No więc... - Pofrunęła do góry i użyła swojego lasera żeby podgrzać kawę po drugiej stronie pomieszczenia.

-Potrafisz latać i strzelać laserem z oczu, cholerka. - Zaśmiała się na słowa Caitlin, lądując koło niej.-Jesteś też szybka i kuloodporna, jest coś jeszcze?

-Mam lodowy oddech i super siłę. No i potrafię widzieć przez ściany i wszystko co nie jest zrobione z ołowiu dzięki promieniom x. A i jeszcze super słuch.

-Jeśli jesteś kuloodporna to dlaczego udało im się cię postrzelić? - Popatrzyła na Cisco a jej uśmiech zniknął co chłopak od razu zauważył.-Cholera przepraszam, nie powinienem pytać. Nie musisz odpowiadać.

-Jest okej. - Usiadła na krześle, biorąc głęboki oddech.-Pochodzę z planety zwanej krypton. Gdy miałam trzynaście lat zostałam wysłana w statku by zaopiekować się moim młodszym kuzynem gdy moja planeta była niszczona. Kal-El wylądował na ziemi a ja utknęła w strefie fantomu gdzie czas stał w miejscu, sprawiając, że się nie starzałam. Gdy trafiłam za ziemie mój kuzyn był już dorosły i oddał mnie do rodziny Danversów, wiedząc, że tam będę bezpieczna. Kawałki kryptonu spadły na moją ziemię i tylko to może mnie zranić.

-Więc zranić cię może twoja rodzima planeta to chore. - Stwierdził Cisco, wpadając na pomysł i klasnął w dłonie, zwracając na siebie uwagę wszystkich.-Mam pomysł na twój nowy kostium. Mam nadzieje, że nie będziesz zła gdy użyje starego.

-Czuj się wolny tylko nie zapomnij o pelerynie, dzięki niej jestem szybsza.

-Jasne. - Wybiegł zostawiając całą trójkę z uśmiechami na ustach ale po chwili wrócił, wychylając głowę zza ściany.-I nie martw się wymyślę ci jakiś pseudonim. Jestem w tym najlepszy.

-To prawda, jest. - Barry podszedł do blondynki i poklepał ją delikatnie po ramieniu.-Nie mogłaś trafić w lepsze ręce.

Kara mu wierzyła. Widziała podekscytowanie w oczach Ramona i była pewna, że kostium jaki jej zrobi będzie niesamowity.

-Co ty na to by kupić litry lodów i zaszyć się przed telewizorem na oglądaniu Netflixa? - Spytała Caitlin po tym jak Barry również poszedł, zostawiając je same.

-Bardzo podoba mi się ten pomysł. - Chwyciła Caitlin pod ramię i ruszyły w stronę wyjścia.-Kupimy jeszcze pączki i będzie idealnie.

-Z lukrem?

-Tylko z lukrem.

Popatrzyły na siebie i zaczęły się śmiać. Czuła się dobrze, będąc na tej ziemi i mając kogoś takiego przy sobie jak Snow. Na swojej ziemi nie miała takiej przyjaciółki, więc to było miłe.

Caitlin również wcześniej nie miała bliskiej przyjaciółki, z którą mogła porozmawiać o wszystkim, była Iris ale nigdy nie były blisko, więc pojawienie się Kary sprawiło, że czuła się mniej samotnie w swoim mieszkaniu jak laboratorium gdzie przeważnie byli tylko faceci.

New Hero, New Me [SuperCanary] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz