-Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? - Spytała Caitlin, przysuwając kubek z kawą w stronę blondynki.-Możesz z tym jeszcze poczekać jeśli nie czujesz się gotowa.
-Nie wiem czy kiedykolwiek będę. - Odparła, przyjmując kubek i lekko się uśmiechnęła do przyjaciółki.-Ale to jest dobry moment na to. Przez ostatnie parę dni myślałam, że jakbym wtedy zginęła to moja siostra nigdy by o tym nie wiedziała, chcę się pożegnać za nim znów coś takiego się wydarzy i tym razem mi się nie uda.
-Dowiedziałaby się o tym. - Odwróciła się na krześle gdy za sobą usłyszała głos Sary.-Przeniosłabym się na ziemie 38 przy pomocy Cisco i przekazała jej, że jej siostra była najodważniejszą osobą na świecie i zginęła jak bohaterka, ratując mnie, moich przyjaciół jak i parę milionów ludzi. Poświęciła się za swoją rodzinę i do końca życia będziemy jej wdzięczni i będziemy pamiętać. Kara Zor-El Danvers nigdy nie umrze bo na zawsze będziemy mieli ją w swoich sercach.
Po policzkach dziewczyny poleciały łzy. To było naprawdę piękne i nie potrafiła ich powstrzymać.
-Miałaś już przygotowaną mowę pożegnalną? - Zaśmiała się przez łzy, sprawiając, że na ustach Lance pojawił się lekki uśmiech.-Przykro mi, że nie będziesz mogła jej użyć.
-Ja się tam cieszę. - Podeszła bliżej by złożyć na jej ustach czuły pocałunek a potem zwróciła się do Caitlin.-Wysłałaś już wszystkim wiadomość?
-Tak. Wszyscy czekają na nas już w STAR Labs ciekawi o co chodzi.
Kara wstała z krzesła i biorąc głęboki oddech, wyszła z mieszkania po jednej jej stronie miała Sarę a po drugiej Caitlin, czuła, że tyle jej wystarczy jak będzie mówić co chce zrobić, co musi zrobić.
W tym samym czasie reszta przyjaciół czekała z zainteresowaniem chcąc się dowiedzieć dlaczego Caitlin ich tu wezwała, chociaż sama jeszcze nie przyszła.
-Jak myślicie o co chodzi? - Spytała Thea.-Jeśli to nie byłoby ważne to nie wezwała by nas wszystkich, prawda?
-Takie wezwanie nigdy nie kończy się dobrze. - Odezwał się Ray.-Zawsze kończy się walką gdzie ktoś może zginąć.
-To prawda. - Poparł go Jax.-Ale szczerze to chętnie bym z kimś powalczył.
-Może będziesz mieć okazję. - Powiedziała Sara, wchodząc razem z obydwoma dziewczynami do środka.-Ale to zależy tylko od was.
-O co chodzi? - Spytał Oliver, patrząc na każdą z dziewczyn po kolei.-Caitlin dlaczego nas wezwałaś?
-Bo ją o to poprosiłam. - Wszystkie spojrzenia powędrowały na Karę.-Chcę wrócić na ziemię 38.
Uderzyło to we wszystkich. Byli w szoku, że Kara chciała ich zostawić i wrócić na swoją ziemie ale jednocześnie ją rozumieli. To tam była jej rodzina.
-Nie na stałe. - Dodała szybko i można było usłyszeć oddech ulgi u paru osób.-Chciałabym pożegnać się z bliskimi za nim całkowicie ruszę do przodu ze swoim życiem na tej ziemi. Zdałam sobie sprawę, że moim bliskim też to się przyda by mogli przestać się martwić i żyć szczęśliwie, nie przejmując się mną.
-Jest coś jeszcze, prawda? - Kara popatrzyła na Barry'ego i kiwnęła głową.-Co to takiego?
-Na mojej starej ziemi jest organizacja zwana Cadmus, chcą się pozbyć wszystkich kosmitów a najbardziej mnie i mojego kuzyna. Są naprawdę groźni, już parę razy mnie złapali i przytrzymywali. Gdyby nie moja siostra prawdopodobnie by mnie zabili bo posiadają bardzo dużą ilość kryptonitu. Przetrzymują również tatę Alex. - Wszyscy patrzyli na nią ze smutkiem w oczach nie rozumiejąc jak ktoś mógł chcieć skrzywdzić kogoś takiego jak Kara, chodzące słoneczko radości.-Dopóki Cadmus nie zniknie żaden kosmita nie będzie bezpieczny a nie wszyscy są groźni. Są tam rodziny, które chcą po prostu żyć i nic więcej. Nie wybaczyłabym sobie gdybym ich wszystkich zostawiła i żyła jakby nigdy nic. Muszę to zrobić. Muszę pokonać Cadmus i wtedy będę mogła całkowicie iść do przodu na waszej ziemi. Naszej ziemi.
Wiedziała, że to co zamierza zrobić jest niebezpieczne. Reszta również sobie zdawała z tego sprawę tak jak i z tego, że Kara nie zmieni zdania. Żadne z nich będąc w takiej sytuacji by go nie zmieniło.
-Idę z tobą. - Pierwszy odezwał się Barry.-Jesteśmy rodziną i jak któreś z nas potrzebuje pomocy to pomagamy.
-To miłe Barry ale nie. To zbyt niebezpieczne żeby ktokolwiek z was się narażał. Muszę to zrobić sama żeby Cadmus już nikogo nie skrzywdził.
-Ty chyba nie rozumiesz. - Kara popatrzyła na Felicity, marszcząc brwi.-Nie potrzebujemy twojej zgody by iść skopać tyłek temu całemu Cadmusowi. Zrobimy to czy to ci się podoba czy nie. Tak jak Barry powiedział, jesteśmy rodziną i zawsze patrzymy na swoich.
-Mogłaś zginąć kiedy wzięłaś atomówkę na siebie. Nie jestem pewien czy którekolwiek było by z nas zdolne to zrobić, ty tak. - Oliver zrobił parę kroków do przodu i razem z resztą stanął naprzeciwko dziewczyny.-A teraz chcesz wrócić na ziemie gdzie jest coś co może cię zabić by walczyć z organizacją, która za zadanie ma się ciebie pozbyć, więc na pewno nie pójdziesz sama.
-Nie możecie iść wszyscy. Kto będzie chronił Central City i Star City?
-O to się nie martw. - Diggle wysłał dziewczynie uśmiech.-Drużyna Arrow nie składa się z naszej czwórki. W Star zostało jeszcze parę osób, które na pewno dadzą sobie radę a po wszystkim z chęcią cię poznają.
-A co do Central.. - Zaczął Cisco.-To też mamy parę osób, które na pewno sobie poradzą.
-No to postanowione. - Felicity klasnęła w dłonie podekscytowana.-Szykujemy się na wycieczkę na ziemię 38, ludzie.
Kiedy wszyscy wyszli żeby się przygotować Sara podeszła do Kary i objęła ją ramieniem, przyciągając ją do siebie. Przycisnęła swoje usta na chwilę do jej czoła, składając czuły pocałunek.
-Teraz już rozumiesz, że tak szybko się nas nie pozbędziesz? - Uśmiechnęła się gdy ta pokiwała głową.-Będzie dobrze. Cadmus nawet nie zdaje sobie sprawy co go czeka.
CZYTASZ
New Hero, New Me [SuperCanary] ✔
FanfictionKara zostaje zaatakowana przez ludzi, z którymi pracowała już parę dobrych lat. Jej życie ratuje Barry, który zabiera ją do siebie pewny, że tylko to ją uratuje. Danvers podejmuje decyzję by zostać na ziemi swojego przyjaciela co na końcu może być n...