Była szczęśliwa, mogąc znów zobaczyć te wszystkie osoby i je przytulić. Chociaż była zdziwiona widząc tutaj Lenę i panią Grant to nie dała po sobie tego poznać. Za bardzo się za wszystkimi stęskniła żeby się tym przejmować.
-Tak bardzo jak kocham takie zjednoczenia to muszę to przerwać. - Kara popatrzyła na Felicity, marszcząc brwi i czekając aż dziewczyna powie o co chodzi.-Potrzebuje dostępu do waszej sieci bo mam zamiar z hakować wszystko co się da by dowiedzieć się gdzie jest Cadmus.
-Dasz radę to zrobić? - W głosie Kary można było usłyszeć zdziwienie. Wiedziała, że Smoak jest dobra ale nie wiedziała, że aż tak dobra.
-A potrafię włamać się do NASA w nie dłużej niż godzinę? - Machnęła ręką nie czekając na odpowiedź.-Komputery to moja bajka, daj mi jeden z połączeniem do Internetu a zobaczysz prawdziwą magię.
-Zaprowadzę cię. - Zaproponował Winn.-Podłączysz się do naszego komputera i wszystko powinno działać tak jak trzeba.
Felicity kiwnęła głową i odeszła razem z chłopakiem, rozglądając się po pomieszczeniu bo wcześniej tego nie zrobiła. W tym samym czasie wszyscy znaleźli sobie jakieś miejsce dla siebie a przyjaciele dziewczyny z tej ziemi, patrzyli na nią czekając na jakieś wyjaśnienia.
-Gdzie twoje okulary? - Spytał James, który dopiero się zorientował czego brakuje blondynce i dopiero wtedy reszta też zdała sobie z tego sprawę.
-Nosiłaś okulary? - Kara popatrzyła na Thea i kiwnęła głową.-Serio? Niech zgadnę to była twoja tajna przykrywka? - Znowu kiwnęła głową.-Ta Ziemia jest dziwna.
-Nie noszę już ich. - Przyznała dziewczyna z lekkim uśmiechem, wracając wzrokiem do swoich bliskich.-Nie potrzebuje ich.
-Kara co jeśli ktoś cię rozpozna? Pomyślałaś o tym? - W głosie Alex można było usłyszeć rozczarowanie co zabolało młodszą.-Czasami zachowujesz się jak dziecko ale już nim nie jesteś i powinnaś wiedzieć czym to grozi. Prawie zginęłaś to nie są żarty, zachowuj się jak dorosła a nie...
Sara przyglądała się tej sytuacji i gdy zobaczyła smutek w oczach Kary wiedziała, że musi wkroczyć. Miała gdzieś kim ta laska była bo nikt nie będzie odzywać się w taki sposób do jej słoneczka.
-Jeszcze jedno słowo. - Ostrzegła, stając koło Kary.-A połamię ci wszystkie kości, które posiadasz. Nie obchodzi mnie kim jesteś ale powiesz coś jeszcze a będziesz się modlić żeby ktoś z moich przyjaciół wkroczył.
Wszyscy byli w zbyt wielkim szoku na to co się wydarzyło, więc w żaden sposób nie zareagowali. Sara objęła Karę ramieniem i zaprowadziła do Caitlin. Patrzyli jak dziewczyna coś mówi a Danvers szeroko się uśmiecha i kiwa głową.
-Nie chciałam tego powiedzieć. - Szepnęła, zdając sobie sprawę co takiego zrobiła.-Po prostu się martwię i.. zepsułam wszystko.
-Nic nie zepsułaś, kochanie. - Mama objęła dziewczynę również obserwując swoją drugą córkę.-Zrobiłaś źle ale nie martw się Kara nie będzie długo trzymała urazy.
-Kim ta laska w ogóle jest? - Odezwała się Maggie, ściskając pięści. Nie spodobało jej się to jak Lance mówiła do Alex.-Zaraz ją ustawię.
-Nie radzę. - Odwrócili się i zobaczyli Diggle'a, który od momentu jak znalazł się na tej ziemi, spacerował po miejscu, w którym się znaleźli by upewnić się, że jest bezpiecznie.-Sara należała do ligi zabójców, więc cało byś z tego nie wyszła. Wątpię nawet, że Kara by ją powstrzymała.
-Nie znasz mojej siostry.
-Czyżby? - Skrzyżował ręce na piersi.-Popatrz na nią i powiedz mi czy to jest ta sama dziewczyna co dwa miesiące temu gdy prawie umarła? - Popatrzyli na blondynkę, która śmiała się razem z innymi z tego o czym opowiadała Thea. Od razu można było powiedzieć, że mówiła o swoimi bracie bo ten co chwilę przewracał oczami i mruczał coś pod nosem.-Ona im ufa, chcecie wiedzieć dlaczego?
-Tak..
-Bo żadne z nich nie uważa, że jest za słaba. Mają w nią wiarę i stoją za nią nawet jak popełnia błędy. Nie wypominają ich bo każdemu one mogą się przytrafić. To dzięki Caitlin ona jeszcze żyje a dzięki Barry'emu nie straciła wiary. W okularach czy bez ona zawsze będzie naszą bohaterką, ponieważ uratowała nas i miliony innych ludzi, narażając swoje życie.
-Co do tego ma ta blondi? - Spytała Maggie, mając ochotę coś jej zrobić. Była pewna, że się nie polubią.
Diggle się zaśmiał, kręcąc głową.-Jestem pewny, że nie długo się przekonacie.
Odszedł, zostawiając wszystkich z paroma rzeczami do przemyślenia. Stanął koło Kary, która przytuliła go z lekkim uśmiechem na ustach i mu podziękowała. Słyszała całą rozmowę i była wdzięczna za to co im powiedział.
-Nie masz za co dziękować. Należysz do rodziny a w niej zawsze stajemy po stronie swoich, czy to na polu walki czy właśnie w takich sytuacjach.
CZYTASZ
New Hero, New Me [SuperCanary] ✔
FanfictionKara zostaje zaatakowana przez ludzi, z którymi pracowała już parę dobrych lat. Jej życie ratuje Barry, który zabiera ją do siebie pewny, że tylko to ją uratuje. Danvers podejmuje decyzję by zostać na ziemi swojego przyjaciela co na końcu może być n...