11. Kocham cię Lexi.

347 16 0
                                    

Siedzę w milczeniu na przeciwko mojej mamy z nadzieją, że w końcu zacznie coś mówić.

Od dobrych pięciu minut przygląda mi się, co ciekawe w jej oczach dostrzegam uczucia, których nigdy nie okazywała.

Miłość, smutek, troskę, tęsknotę i żal.

A przynajmniej tak mi się wydaję.

- Byłaś u fryzjera. - to nie było pytanie, lecz stwierdzenie. Stwierdziła, że byłam u fryzjera chociaż tak naprawdę zauważyła to zapewne od razu jak mnie zobaczyła. Ciężko było by pominąć mój nowy kolor włosów, ale to chyba po prostu miało przerwać tą niezręczną ciszę, dlatego w duchu dziękuję jej za to, że w końcu się odezwała.

- Pasuję do ciebie ten kolor. - oznajmia po chwili, ale nie jestem w stanie nic odpowiedzieć, dlatego uśmiecham się do niej chociaż podejrzewam, że wyszedł mi jedynie jakiś grymas.

Majka i Eryk siedzą w pokoju dziewczyny, z jednej strony doceniam to, że rozumieją mnie i również chcą abym dogadała się z mamą, a z drugiej strony wolałabym żeby siedzieli teraz obok mnie, czułabym się wtedy pewniej.

- Dziękuję, ale obie wiemy, że nie przyszłaś tutaj tylko po to aby zobaczyć mój nowy kolor włosów. - odezwałam się w końcu, co wcale nie było takie łatwe jakby się wydawało, ponieważ cały czas mam gulę w gardle i powoli robi mi się duszno.

- Tak, ja... Ja nie wiem od czego mam zacząć... - odpowiedziała po dłuższej chwili.

- Najlepiej by było jakbyś zaczęła od początku. - poleciłam na co skinęła głową.

- Gdy dałaś mi tego pendrive'a pierwsze co wtedy pomyślałam to, że robisz sobie ze mnie żarty, ponieważ nie interesujesz się muzyką i nigdy nie śpiewałaś, ale później dotarło do mnie, że tak naprawdę nie wiem czym się interesujesz, bo nigdy nie rozmawiałyśmy o tym. Włączyłam tą piosenkę na laptopie, ale wyłączyłam ją od razu jak zaczęłaś śpiewać. To był dla mnie pewnego rodzaju szok, uświadomiłam sobie wtedy, że prawdopodobnie jest więcej rzeczy, o których nie wiem, zabolało mnie, że nie znam własnej córki. - w jej oczach zaczęły zbierać się łzy, ja sama czułam, że za chwilę zacznę płakać, ale próbowałam powstrzymać to z całych sił. Nie odzywam się, ponieważ wiem, że to jeszcze nie koniec jej wypowiedzi.

- Przesłuchanie całego nagrania zajęło mi tydzień, nie potrafiłam włączyć od razu całego, tym bardziej, że chciałam je dobrze zrozumieć, puszczałam sobie po trzy zdania, aż w końcu przesłuchałam całe. - myślałam, że przesłucha je i zwyczajnie w świecie będzie miała na to wywalone, jak widać sama chciała zrozumieć przekaz tej piosenki, jestem tylko ciekawa czy jej się udało.

Już chciałam się odezwać, ale kobieta mi przerwała.

- Ja... Ja zrozumiałam wszystko, a przynajmniej tak mi się wydaję. Chciałam cię przeprosić... Za to jaką matką byłam, tak naprawdę prawie nic o tobie nie wiem i bardzo mnie to boli, jestem zła sama na siebie za to co robiłam przez te wszystkie lata. Nie byłam nawet w stanie zauważyć, że możesz być nie szczęśliwa. Chcę tylko żebyś wiedziała, że bardzo cię kocham córeczko... Mam nadzieję, że wybaczysz mi te wszystkie lata i od teraz postaram się być najlepszą mamą na świecie, obiecuję, że już nigdy nie będzie tak jak dotąd. - zaczęła płakać, pierwszy raz widziałam ją w takim stanie.

Czyli co?

Wychodzi na to, że mój plan zakończył się sukcesem.

Mam tylko nadzieję, że naprawdę będzie teraz inaczej.

Nie mogłam już dłużej powstrzymać łez i sama zaczęłam płakać. Wstałam z kanapy i pierwszy raz od bardzo dawna przytuliłam się do mamy, strasznie mi tego brakowało takiej rodzicielskiej miłości jaką rodzice dążą swoje dzieci. Szczególnie po śmierci taty.

- Wybaczam ci mamo. Robiłam to codziennie, nawet jeśli wieczorem kładłam się spać z myślą, że cię nienawidzę, rano budziłam się i wybaczałam ci wszystko z nadzieją, że w końcu coś zrozumiesz i doczekałam się. Kocham cię. - w końcu udało mi się powiedzieć to co tak długo trzymałam w sobie.

Szczerze? Czuję się po tym lżejsza.

Może to dziwne, ale to wszystko ciążyło na mnie od dobrych paru lat.

- Też cię kocham Lexi. - gdy nazwał mnie Lexi automatycznie zesztywniałam, nikt nie nazwał mnie tak od dnia wypadku mojego taty. Nie chciałam aby ktoś tak mnie nazywał i nadal nie chcę, wszyscy doskonale o tym wiedzą, no właśnie, wszyscy z wyjątkiem mojej mamy.

- Ja... Proszę, nie nazywaj mnie tak... Tylko tata tak do mnie mówił. - powiedziałam z gulą w gardle, temat mojego taty nadal nie przychodzi mi łatwo.

- Jasne, przepraszam, zapomniałam. Nie chcę nawet myśleć jak musiałaś się czuć, gdy zostałaś po śmierci twojego taty sama, nie miałaś we mnie żadnego wsparcia jestem okropną matką... - westchnęła zrezygnowana.

- Nie zostałam sama, miałam Majkę i jej rodziców, a ty nie jesteś okropną mamą tylko trochę pogubiłaś się chyba w tym wszystkim, ale ważne, że wszystko jest już w porządku. - uśmiechnęłam się do niej smutno, nawet nie wyobrażacie sobie jak długo czekałam na ten dzień.

- No właśnie, muszę się w końcu pogodzić z Magdą i Michałem, nie wiem tylko czy będą chcieli jeszcze ze mną rozmawiać...

- Rodzice Majki bardzo chcą się z tobą pogodzić, brakuję im ciebie jako ich przyjaciółki.

Mama uśmiechnęła się tylko do mnie i po chwili bardzo mocno przytuliła. Odwróciłam głowę w stronę wejścia do salonu i zauważyłam stojących tam Eryka i Majkę, ich uśmiechy utwierdzają mnie tylko w przekonaniu, że są prawie tak samo szczęśliwi jak ja.

Igor

- Puść mnie. - warknąłem przez zaciśnięte zęby, gdy ojciec chwycił mnie mocno i przycisnął do ściany.

- Nie będziesz mi gówniarzu pyskował! - krzyknął i zacisnął ręce na moich nadgarstkach jeszcze mocniej akurat w miejscu gdzie miałem świeże rany po cięciach.

- A ty nie będziesz obrażać mamy! Jesteś zwykłym skurwielem! - splunąłem na niego i zacząłem się wyrwać. Co niestety poskutkowało tylko tym, że dostałem od niego w twarz.

- Jesteś totalnym zerem Igor, nic w użyciu nie osiągniesz. - odepchnął mnie na bok i jakby nigdy nic poszedł do salonu.

Gdy zamknął za sobą drzwi, moja mama automatycznie do mnie podbiegła.

- Nic ci nie jest synku? - zapytała i zaczęła oglądać mnie z każdej strony, a ja chociaż nie wierzę w Boga, zacząłem modlić się w duchu, żeby nie przyszło jej do głowy pociągać rękawów od mojej bluzy.

- Nic mi nie jest, ale jak tak dalej pójdzie to ten skurwiel coś ci zrobi. - podniosłem się z zmieni i spojrzałem matce w oczy - Musisz to w końcu zgłosić na policję, zanim będzie za późno.

- Igor, ale jak ty tak możesz mówić, przecież to twój ojciec! - oburzyła się.

- On nie jest moim ojcem od dnia, w którym pierwszy raz podniósł na ciebie rękę. To jest potwór, musisz to w końcu zrozumieć, on się nie zmieni. - wziąłem klucze od domu i telefon po czym wyszedłem z mieszkania trzaskając drzwiami.

Closer than you think. // ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz