28. Co znaczył ten pocałunek?

199 20 6
                                    

Alex

Sama nie wiem co skłoniło mnie do tego, żeby pocałować Igora, ale sama już zaczynam wątpić w swoje uczucia do Eryka...

Powinnam z nim chyba porozmawiać, chociaż co ja mu niby chcę powiedzieć? Przecież nie powiem mu o pocałunku z Igorem i o tym, że CHYBA go już nie kocham.

To wszystko moja wina, nigdy nie chciałam, aby Eryk cierpiał, a wiem że ranię go już samym nie odbieraniem od niego telefonów. Przez tą całą sytuację z szukaniem mojego brata odsunęłam się od wszystkich i wiem, że Majke też tym zraniłam...

Naprawdę lubię Igora i może nawet trochę bardziej niż powinnam, ale momentami mam wrażenie, że spowodowane to jest tym, że napatoczył się akurat kiedy nie chciałam, żeby ktoś mi bliski próbował przeszkodzić w szukaniu. A Igor? Tak naprawdę nie znaliśmy się ani trochę przez to nasze głupie dogryzanie sobie przy wszystkich, a okazało się, że mamy dużo wspólnego i właśnie dlatego stwierdziłam, że aktualnie będzie idealnym dla mnie towarzystwem.

Do: Eryk 💕
Musimy pogadać...

Tak będzie najlepiej, jestem mu winna wyjaśnienia i przeprosiny...

Od: Eryk 💕
Boże no w końcu się odezwałaś! Nawet nie wiesz jak się martwiłem... Mogę zadzwonić teraz?

Do: Eryk 💕
Teraz to nie najlepszy moment, ale możesz spodziewać się, że będę dzwonić w nocy

Od: Eryk 💕
Dobrze, nie ma problemu będę czekał
Kocham cię... ❤

Igor

Coś długo robi tą herbatę... .

A może coś się stało?

Kurde nie no chyba potrafi zrobić herbatę.

Kurwa dobra, bo już nie mogę wysiedzieć w miejscu, muszę z nią pogadać.

Schodzę po cichu na dół i równie cicho staje w wejściu do kuchni obserwując jak dziewczyna robi coś na telefonie, a następnie słodzi herbatę.

- Lexi... - zaczynam, ale chyba się wystarczyła, bo aż podskoczyła i zaklnęła pod nosem z czego zaczynam się śmiać.

- Wystraszyłeś mnie. - mruży na mnie oczy po czym delikatnie się uśmiecha.

Urocze...

- Zdążyłeś zauważyć. Pogadamy?.. - pytam z nadzieją.

- Chyba trzeba, weź herbatę i chodzę na altanke. - idzie nie czekając na mnie, a ja po chwili podążam za nią.

Alex

Nie wiem czy chcę akurat teraz to wszystko wyjaśniać, ale może rzeczywiście lepiej załatwić to od razu i wiedzieć na czym się stoi.

Chociaż nadal jestem w szoku, że w momencie kiedy nazwał mnie "Lexi" nie zdenerwowałam się tak jak zawsze, a wręcz przeciwnie, zrobiło mi się jakoś cieplej na serduszku...

Zawsze tata mnie tak nazywał, a po jego śmierci nie pozwoliłam na to nikomu.

Igor chyba będzie jedyną osobą mającą do tego prawo...

Siadam na huśtawce, szatyn obok mnie.

Panuje niezręczna cisza, ale nie mam pojęcia jak ją przerwać i w głębi liczę na to, że on to zrobi.

- Co znaczył ten pocałunek? - cholera... Musiał zacząć od tego?...

- Sama nie wiem... - mówię zgodnie z prawdą, nie mam zamiaru go okłamywać.

- Znaczył on w ogóle cokolwiek? - widzę, że zrobiło mu się chyba smutno i martwo patrzy w jeden punkt, czy w takim razie dla niego to coś znaczyło?

- Znaczył... Ale sama nie wiem do końca co, muszę to wszystko przemyśleć, ale... - nie dane mi jest dokończyć, ponieważ chłopak zamyka mi buzie pocałunkiem, a po chwili czuje jego ciepłą dłoń na policzku. Tym razem nikt nie przerywa tego momentu.

Jego usta są tak słodkie, że najchętniej nie przerywałabym nigdy, ale w końcu kiedyś trzeba.

- Daj mi trochę czasu, muszę to przemyśleć, nie chcę nikogo ranić, chociaż wiem, że bez tego się niestety nie obędzie.

Nie daje szansy mu odpowiedzieć, ponieważ jeszcze raz przelotnie go całuje i odchodzę, ale nie w kierunku domu a w kierunku jeziora.

Muszę się przejść, pomyśleć i zdecydować.

~~~

Włóczę się już od jakiś dobrych dwóch godzin, a w sumie od prawie godziny chodzę wokół jeziora.

Nagle słyszę trzask i automatycznie sztywnie. Jestem sama w środku nocy na jakimś zadupiu, a jakby tego było mało w telefonie nie mam ani jednej kreski, więc w razie czego nawet nie mam jak zadzwonić po pomoc.

Włączam latarkę w smartfonie i pomału odwracam się w stronę, z której dobiegał dźwięk. Przyglądam się przez chwilę i nagle zauważam coś czego nigdy tutaj nie widziałam mimo, że to miejsce jest mi dobrze znane.

Domek na drzewie...

Od razu przypomina mi się wskazówka, którą Igor ostatnio znalazł i ruszam biegiem w tamtym kierunku.

Niestety drabinka jest już dawno spruchniała i nie da się po niej wejść, ale ja mam to szczęście, że wchodzenie po drzewach mam we krwi. Nie mija 5 minut a ja już jestem w środku.

Staram się nie robić gwałtownych ruchów i ostrożnie stawiać każdy kolejny krok, domek jest już tak stary, że w każdej chwili może się zawalić.

Skąd miałam pewność, że to właśnie domek, w którym spotykali się moi rodzice? A stąd, że na drzewie wyryte są ich inicjały.

Kręcę się chwilę i przeszukuje każdy kąt, aż w końcu znajduje metalową skrzynkę zamkniętą na kłódkę, także z ich inicjałami. Jestem pewna na sto procent, że nie jest pusta przez to, że jest dość ciężka a w środku coś się kula.

Zrzucam skrzynkę delikatnie na ziemię po czym sprawnie schodzę z drzewa. Już chcę brać znalezioną rzecz i biec pokazać ją Igorowi, ale przypomina mi się, że miałam zadzwonić do Eryka.

Cholera...

Biegnę w stronę domu do momentu kiedy na telefonie pokazuje się chociaż jedna kreska, po czym wybieram numer i próbuje się uspokoić, żeby aż tak nie dyszeć.

Eryk odpiera już po jednym sygnale.

- Hej kochanie, mogłabyś mi... 

- Hejka, słuchaj aktualnie sama nie za bardzo wiem czego chcę i co do kogo czuję, a do tego dochodzi cała ta sprawa z moim bratem. Nie chcę nikogo ranić, szczególnie ciebie, ale bez tego się chyba nie obejdzie. Musimy zerwać. Nie wiem czy będziemy jeszcze kiedykolwiek razem, ale na chwilę obecną tak będzie najlepiej. Trzymaj się i do zobaczenia Eryk...

Nie chciałam, żeby mówił cokolwiek, bo to wszystko byłoby trudniejsze, dlatego od razu postanawiam się rozłączyć.

Biorę skrzynkę i biegnę do Igora.

Closer than you think. // ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz