6. Niezłe show daliście na chodniku.

428 17 2
                                    

Majka

- Kurwa Al! Odbierz ten telefon, dzwoni od dziesięciu minut, a ja chcę spać! - jęknęłam, ale dziewczyna nawet się nie poruszyła. Jak można mieć aż tak twardy sen?

Spojrzałam na zegar, jest dopiero dziewiąta, czyli spałam tylko trzy godziny.

Blondynka opowiedziała mi wszystko z jej wczorajszego spotkania z najmniejszymi szczegółami, zeszła nam na to cała noc.

Wzięłam telefon Alex do ręki i nie patrząc kto dzwoni po prostu go odebrałam.

- Halo. - zaczęłam niechętnie, no cholera, wolałabym teraz spać.

- Hej, Majka? - nie kurde, Lucyfer... Poznałam, że jest to Eryk, a jego zachrypnięty głos świadczy tylko o tym, że on także dopiero się obudził, to nawet urocze, że pierwsze co zrobił to postanowił zadzwonić do Alex.

Muszę przyznać, że ja również bardzo cieszę się z powodu tego, że w końcu się dogadali i wszystko sobie wytłumaczyli, brunet jest naprawdę świetnym przyjacielem i to właśnie z nim miałyśmy zawsze najlepsze i najśmieszniejsze akcję.

- Tak, Al jeszcze śpi. - poinformowałam go od razu, ponieważ czułam, że i tak za chwilę o to zapyta.

- Sorry, nie miałem zamiaru was obudzić. Chciałem zapytać czy spotkamy się dzisiaj, mamy dużo do nadrobienia przez ten rok co nie rozmawialiśmy ze sobą.- zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam.

- W sumie to możesz do mnie przyjść, może tobie uda się obudzić Alex, a my i tak nie planowałyśmy nic na dzisiejszy dzień.

- Dobra, będę za około godzinę. Kupić coś po drodze?

- Kup dwa pudełka lodów, najwyżej oddam ci później hajs. - stwierdziłam w końcu po chwili.

- Spoko, ale żadnych pieniędzy oddawać mi nie będziesz, to do zobaczenia. - czyli jest taki uparty jak był.

- Do zobaczenia Eryk. - odpowiedziałam śmiejąc się, a po chwili usłyszałam charakterystyczny dźwięk świadczący o tym, że połączenie zostało zakończone.

No niestety, life is brutal. Wygrzebałam się w końcu z pod kołdry i udałam w stronę łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic i przebrałam w czyste ubrania. Stwierdziłam, że makijaż sobie dzisiaj odpuszczę.

~~~

Moi rodzice poszli dzisiaj do pracy, a Alex nadal śpi, więc jestem zmuszona sama zrobić śniadanie.

Moje umiejętności kucharskie zaczynają się na tostach, a kończą na naleśnikach i gofrach, więc dzisiaj będą naleśniki.

No nie oszukujmy się, ostatnio przypaliłam garnek z wodą, nie wiem jakim cudem, ale to dopiero jest wyczyn.

Włączyłam sobie moją ulubioną muzykę i zaczęłam wyciągać wszystkie potrzebne produkty na stół w kuchni.

W momencie, gdy szukałam patelni usłyszałam dzwonek do drzwi, domyśliłam się, że to brunet, więc poszłam otworzyć.

- Cześć. - przywitał się od razu - Chcesz mnie zabić tą patelnią? - zaśmiał się wskazując palcem na przedmiot w mojej ręce. Zapomniałam jej odłożyć, skleroza nie boli, ale pewnie wyglądałam teraz komicznie z tą patelnią.

- Hej, nie mam zamiaru cię zabić, ale chętnie pobawię się w Roszpunkę. - powiedziałam na co brunet znowu się zaśmiał. Otworzyłam drzwi szerzej, żeby chłopak mógł wejść do środka, gdy już to zrobił, zakluczyłam je z powrotem, ostrożności nigdy za wiele, tym bardziej, że jestem dosyć przewrażliwioną osobą.

Closer than you think. // ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz