18. Wyjątki stanowią osoby, które coś dla mnie znaczą.

286 14 0
                                    

Alex

Obudziłam się czując zapach jajecznicy. Przetarłam oczy i odblokowałam telefon, aby sprawdzić która jest godzina. Urządzenie pokazywało dopiero siódmą rano, zdziwiłam się, ponieważ nawet do głowy by mi nie przyszło, że Igorowi będzie chciało się wstać tak wcześnie, aby zrobić śniadanie.

Wygramoliłam się powoli z łóżka i po cichu skierowałam się w kierunku kuchni. Chłopak stał przy kuchence i smażył jajka podśpiewując przy tym jakąś nie znaną mi piosenkę. Chciałam posłuchać go trochę dłużej, dlatego nie odzywając się stałam w miejscu. Niestety nie było mi to dane, ponieważ szatyn po chwili mnie nie zauważył.

- O! Widzę, że już wstałaś, bardzo dobrze, bo właśnie miałem zamiar iść cię obudzić. - uśmiechnął się do mnie szczerze, co bez zastanowienia odwzajemniłam i bez słowa usiadłam przy stole. - Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego, że tak się tutaj rządze, ale stwierdziłem, że śniadanie to dobry pomysł. - kontynuował, a ja w milczeniu obserwowałam każdy jego ruch, nie mogąc uwierzyć, że to ten sam chłopak, którego poznałam jakiś czas temu.

- Nic się nie stało, czuj się jak u siebie. Dziękuję za śniadanie. - powiedziałam, gdy chłopak postawił przede mną talerz z jedzeniem, próbowałam się uśmiechnąć, ale chyba jedyne co mi wyszło to jakiś grymas.

Od wczoraj cały czas myślę o moim bracie. Jak ma na imię? Gdzie mieszka? Czy wie, że ma siostrę? I setki innych pytań. Szansa na to, że go znajdę jest naprawdę bardzo mała...

- Myślałem trochę o tym wszystkim co mi powiedziałaś i doszedłem do wniosku, że pomogę ci znaleźć brata za wszelką cenę. - a no tak, zapomniałam wspomnieć, że w sumie większość nocy spędziliśmy na rozmawianiu i odpowiedziałam mu wszystko o wczorajszej kłótni z mamą. Ale nie spodziewałam się takiej deklaracji z jego strony.

- Dziękuję, ale szczerze to nawet nie wiem od czego mam zacząć... - powiedziałam z rezygnacją kończąc przy tym śniadanie.

- Hmm... Myślę, że powinnaś zacząć od szczerej rozmowy z mamą, aby dowiedzieć się czegoś więcej i niestety w tym ci nie mam jak pomóc. - nie odpowiedziałam nic, średnio mam ochotę widzieć mamę, a co dopiero z nią rozmawiać.

- Idź do niej, pogadaj z nią, wypytaj o jakieś szczegóły. Jak już to zrobisz, dasz mi znać, przyjdę tutaj do ciebie i razem będziemy kombinować co dalej. Moglibyśmy również poszukać jakiś dokumentów, muszą jakieś być. Jeśli oddali go do adopcji, na pewno mają na to jakiś dowód, a jeśli nie to musimy znaleźć akt urodzenia. - skinęłam głową na jego słowa, ma rację... Bez rozmowy z mamą nie mam jak zacząć poszukiwań.

- Pójdę do niej jutro. - opuściła głowę, nie chcę patrzeć mu w oczy, bo znowu się popłaczę, a nie chciałabym, żeby pomyślał, że jestem beksą, która nie radzi sobie z własnym życiem, chociaż taka jest prawda....

- Hej mała, głowa do góry. Dasz radę, pomogę ci. - szatyn wstał z krzesła i stanął za mną, po czym położył rękę na moje ramię i lekko je masując, szepnął mi do ucha:

- Damy radę, jestem w tym z tobą. - niby nic, a jednak, ciarki przeszły po moim ciele.

W ogóle, od kiedy on mnie nazywa "mała"?!

Również wstałam od stołu i obróciłam się w jego stronę.

- Łał! Jestem w szoku, naprawdę ci dziękuję, a wyglądałeś na takiego chuja, jak cię pierwszy raz zobaczyłam. - powiedziałam z sarkazmem, żeby rozluźnić trochę atmosferę, a że mamy takie same poczucie humoru to wiem, że się o takie rzeczy nie obrazi.

- Uwierz mi, że jestem chujem wobec ludzi, ale wyjątki stanowią osoby, które coś dla mnie znaczą i na których mi w pewnym stopniu zależy. - nie odpowiedziałam nic na to, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie miałm pojęcia co, próbowałam coś z siebie wydusić, ale bez skutku. - Dobra, będę się zwijał, do zobaczenia mała. - pocałował mnie w czoło, co totalnie mnie zaskoczyło i ruszył w kierunku wyjścia.

- Igor! - zatrzymałam go w ostatnim momencie, chłopak odwrócił się w moją stronę i czekał co powiem - Ja... Ymm... Jeśli chcesz dzisiaj też możesz tutaj nocować. - uśmiechnęłam się do niego lekko co odwzajemnił.

- Jeśli dostałem propozycję od królowej to oczywiście nie mogę odmówić. - powiedział poważnym tonem, na co wspólnie się zaśmialiśmy. - Zdzwonimy się później, pa mała.

Gdy Igor wyszedł, usiadłam na kanapie i zaczęłam się zastanawiać nad jego słowami. Uśmiechałm się lekko, ponieważ wychodzi na to, że w jakimś stopniu mu na mnie zależy, a nie będę ukrywać, że naprawdę go polubiłam.

Kocham Eryka, ale czy to możliwe, że kochając go zauroczyłam się w chłopaku, którego znam zaledwie trzy dni?

Boże... Pieprze głupoty. O czym ja w ogóle myślę?

~~~

Eryk pojechał z mamą w odwiedziny do babci mieszkającej nad morzem i nie będzie go przez tydzień. Smutno mi z tego powodu, ale nie chcę psuć mu wakacji więc nie będę mu tego mówić, tak samo jak nie powiedziałam mu o całej tej sytuacji z moim bratem. I tak będę musiała powiedzieć mu to zanim wróci, bo pewnie obraził by się o to, że tylko on nic nie widział, ale zrobię to jutro.

Aktualnie idę z Majką spotkać się z Kacprem, a co za tym idzie także z Igorem, Adrianem i Dawidem. Majka wie już wszystko, napisałam do niej tylko smsa, że ma przyjść do mieszkania mojego taty, a ona sama domyśliła się, że coś jest na rzeczy. Piętnaście minut później była już u mnie i wszystko jej opowiedziałam, pomijając wątek spotkania z Igorem i tego, że u mnie nocował.

Nagle ktoś zasłonił mi od tyłu oczy, domyślam się, że to Kacper, bo nie znam bardziej infantylnej osoby.

- Witam panią. - powiedział odsłaniając mi oczy i przy okazji obracając w jego stronę.

- Siemka Kapi. - objęłam go na powitanie i tak samo przywitałam się z resztą chłopaków, pomijając Igora.

Stanęłam na przeciwko szatyna i nic nie mówiąc, po prostu patrzyłam mu w oczy.

- No i czego się tak gapisz? Wiem, że jestem zajebisty, ale bez przesady. - po moim ciele przeszły ciarki i no nie powiem, ale mimo wszystko zabolało...

- Po prostu pierwszy raz widzę osobę bez mózgu, także muszę się napatrzeć. Ogólnie to zastanawiam się skąd masz te ubrania, bo wyglądasz jakbyś ubierał się na ślepo. - uśmiechnęłam się pewna siebie, ponieważ grę aktorską mam bardzo dobrze wyćwiczoną.

- Nie podobają ci się moje ciuchy? Szkoda, bo wzorowałem się na tobie. - widzę, że nasi znajomi patrzą na nas z boku i nie za bardzo wiedzą co mają zrobić.

- Możecie już skończyć? O co wam w ogóle chodzi, ciśnienie po sobie, a nawet się nie znacie. No do chuja gdzie tu jest logika? - ani ja, ani Igor nie odpowiedzieliśmy na słowa Adriana, po prostu ruszyliśmy wszyscy razem w kierunku parku.

Przez całe spotkanie nie odezwaliśmy się z szatynem do siebie ani słowem...

Możesz zostawić 🌟 i komentarz.

Closer than you think. // ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz