==9==

142 11 29
                                    

Zaskoczona i przestraszona doskoczyłam do niej, żeby sprawdzić co się stało. Gdy sprawdziłam puls, od razu wzięłam ją na ręce i pognałam z nią do przychodni. Gdy tylko znalazłam się w środku, a Ewelein mnie zobaczyła, od razu kazała mi położyć ją na jednym z łóżek i od razu wyjść. Posłusznie żeby nie przeszkadzać wykonałam zadanie i znalazłam się przed przychodnią. Gdy minęło jakieś pół godziny, zauważyłam że w moją stronę idą dziewczyny.

-Czemu nie wróciłaś, hmm?-syrena patrzyła na mnie tak, jakbym była winna wszystkiego, co się dzieje.-Obiecałaś nam.

-Miałam...Zajęcie.-Odwróciłam się w ich stronę plecami, ale od razu pociągnęły mnie za ramię, przez co uderzyłam plecami o ścianę i patrzyłam na nie. Cicho syknęłam, odczuwając lekki ból w nich.

-Ważniejsze od spotkania, hmm?

-Dobra, nie będę się z wami bawić. Miałam ważną sprawę, a teraz czekam na Miiko, bo coś jej się stało, więc może dacie mi na chwilę spokój?- automatycznie zdjęłam ich ręce z mojego ramienia i popatrzyłam na nie ze wściekłością. One cofnęły się o krok, dalej nie rozumiejąc co się stało.

-Ale...O co chodzi, Mad?-Karenn odważyła się zapytać o to, co dręczyło je obie i tym samym przerwać panującą ciszę.-Co się stało?

-Ugh, nie wiem. Runęła na podłogę w moim pokoju, nie wiem o co chodzi...A jeśli chodzi o to, co musiałam załatwić, to nie wasza sprawa, przepraszam.-kiwnęły tylko głowami w odpowiedzi, po czym obydwie poszły. Po chwili zostałam zaproszona do środka. Mogłam z daleka ją obserwować, i przy okazji dostałam wiadomości, o co chodziło.

-...A więc to przemęczenie, tak?- starałam się zrozumieć wszystko, co do mnie mówiła i co mi pokazywała, ale czasami robiło się to niewykonalne dla kogoś, kto nie jest lekarzem, pielęgniarką lub kimś innym w tym stylu.

-Tak. Maddie, dobrze by było gdybyś ją trochę odciążyła teraz, i przypilnowała żeby jadła normalnie, a nie jak ostatnio. No i oczywiście żeby się wysypiała. Ostatnio ciągle ją gdzieś widywałam, i trochę przewidywałam, że może się za niedługo coś takiego stać. Zostajesz tutaj, czy nie?-chwilę zapatrzyłam się na siostrę, po czym odpowiedziałam pielęgniarce, że zostanę przy niej w razie gdyby się obudziła. Usiadłam przy jej łóżku i patrzyłam na nią, trochę się obwiniając za to co się stało.

-Idiotko, mogłaś mi cokolwiek powiedzieć...-lekko potrząsnęłam głową i oparłam ją na dłoniach, które wsparłam na udach. Powoli zaczęło mnie zbierać spanie, ale powstrzymywałam się tak długo, jak tylko mogłam. Usnęłam dopiero około piątej nad ranem, czując prawdziwe zmęczenie.

*~*

Poczułam, że ktoś mnie trąca, więc powoli zaspana się podnosiłam, spoglądając kto to był.

-Hmm?-przetarłam oczy, rzucając pytające spojrzenie w stronę całej trójki.-Stało się coś ?

-Jest dwunasta, Mad. Ewe kazała nam przypilnować Ciebie, żebyś zjadła i się ogarnęła.-dostałam szybką odpowiedź ze strony Valkyon'a.

-Nie.-odpowiedziałam krótko i odwróciłam się w stronę dalej leżącej Mii.

-Mad.-Wszyscy trzej naraz powiedzieli moje imię w taki sposób, że zrozumiałam iż to nie ma najmniejszego sensu, kłócić się z nimi.

-No dobra, niech będzie.-Wstałam, trochę jeszcze oszołomiona po gwałtownym obudzeniu, przez co przypadkiem lekko mną zawróciło i wpadłam na jednego z chłopaków, prawdopodobnie cała czerwona.-S-sorry Valkyon...-odsunęłam się od niego i stanęłam prosto. Posłusznie poszłam przodem najpierw na stołówkę, a później do pokoju, żeby szybko się ogarnąć, oczywiście byłam cały czas pilnowana przez tamtych, przez co czułam się trochę jak więzień. Gdy wszystko już zrobiłam, chciałam od razu udać się do przychodni, ale zostałam zatrzymana i wyprowadzona na zewnątrz, a później za mury.

-Gdzie wy mnie do cholery prowadzicie?-zapytałam po kilkunastu krokach za głównym budynkiem.-Ja się serio teraz czuję jak więzień.

-Niepotrzebnie. Chcemy tylko, żebyś się nie zamordowała czekając aż ona się wybudzi.

-To dla twojego dobra Mad.

-Jasne, zawsze dla mojego dobra..!-lekko krzyknęłam, po czym pokręciłam głową i usiadłam na trawie, patrząc się w dal, gdzie widać było tylko ogromny las i za nim góry. Pociągnęłam nogi pod brodę, otulając je rękami i opierając czoło o kolana. Męczeńsko westchnęłam i obróciłam się głową na chwilę w ich stronę.-Zostawcie mnie na chwilę samą i zajmijcie się swoimi obowiązkami, muszę sobie wszystko przemyśleć. Zaraz wrócę.-Opuścili lekko głowy w dół i udali się do środka, a ja podniosłam się i poszłam do lasu, przy okazji myśląc nad tym, czy oby na pewno to zmęczenie spowodowało jej stan. Z tego co kiedyś czytałam, podczas teleportacji wydziela się (w moim przypadku) niebieski pył i światło, z czego pył może być czasami groźny dla zdrowia. Nagle mnie zamurowało i zdałam sobie sprawę, że to może być przyczyną tej sytuacji. Szybko pobiegłam w stronę Kwatery, a później przychodni.

-EWE!-pielęgniarka aż podskoczyła w miejscu. Podeszłam do niej szybko, a zaraz po tym do środka weszli też chłopacy, którzy patrzyli się na mnie jak na idiotkę.

-Mad? O co chodzi?-spytała, podchodząc do Miiko i podając jej jakieś leki.

-W-wiem co się stało...-szybko powiedziałam jej o tym, co się zdarzyło i czym jest ogólnie ten pył.

-Mad, musisz jej przekazać krew.-stanowczo kiwnęłam głową, na znak zgody.-Tylko, że nie zrobię tego strzykawką, tylko muszę rozciąć Ci rękę...Trochę.

-Nie musisz...-podwinęłam rękaw, po czym ściągnęłam bandaże. Chciała się mnie zapytać skąd to, ale szybko ją uciszyłam i kazałam zrobić to, co powinna.

*~*

Po kilku godzinach bezsensownego siedzenia w pokoju wraz z resztą, w końcu przyszedł do mnie jeden z "uczniów" Ewe, który poinformował mnie, że mogę pójść do siostry. Szybko się zerwałam i pognałam w tamtą stronę, widząc ją całą i zdrową. Od razu podbiegłam i ją przytuliłam.

-Przepraszam!-kilka łez pociekło mi po policzkach na myśl, że mogłabym ją stracić przez głupotę.

-Ale...O co chodzi ? Mad?-zdezorientowana popatrzyła na mnie, ocierając mi łzy z policzków.

-T-to ten pył to zrobił...Jak do mnie przyszłaś, musiał jeszcze znajdować się w powietrzu, przez co zemdlałaś i w ogóle...-po wytłumaczeniu się, odwróciłam wzrok. Czułam się mocno winna tej sytuacji, pomimo iż nie miałam na to najmniejszego wpływu. Pył wydzielał się sam, nie wiadomo skąd i dlaczego.

-Spokojnie, nic mi się nie stało. A w tym jest i trochę mojej winy, bo gdybym wszystko robiła normalnie, głównie chodzi o jedzenie i sen, to byłabym na niego odporna, dobrze o tym wiesz.-przytuliła mnie do siebie. Później mogła już wyjść, więc zabrałam ją od razu na stołówkę. Przysięgłam sobie, że będę jej pilnować i pomagać w razie potrzeby.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i Happy jeszcze nie End, ale rozdział mam nadzieję, że tak (w końcu nie uśmierciłabym mojej drugiej wśród ulubionych postaci kobiecych ;p).

Słówka: 1100

Ps: stosuję się do pewnej rady i odzwyczajam się od dawana spacji przez pytajnikami itd., mam nadzieję że jest teraz wszystko git ^^

Miłego xx !

Kitsune | Eldarya [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz