Liam
*****
- Przejrzałeś już wszystko, Zayn? - zapytałem, wchodząc do naszego biura.
Pilnowałem, aby czarna kawa nie wylała mi się na rękę, kiedy otwierałem sobie drzwi łokciem. Naprawdę ostatnim czego bym sobie życzył to poparzenie i ogromna plama na białej koszuli. W dłoniach trzymałem dwa kubki kawy; jeden dla mnie, a drugi dla Zayna. Mój mąż jak zwykle od samego rana zajęty był sprawami firmy. To, że byliśmy szefami nie miało większego znaczenia przy porannym wstawaniu. Zawsze wcześnie rano szykowaliśmy się do pracy, stawiając się na miejscu jeszcze przed niektórymi pracownikami. Nie mogliśmy nie interesować się naszą wspólnie założoną firmą.
Nasza ciężka praca się opłaciła, dzięki czemu pomimo upływu lat wciąż osiągaliśmy duże zyski ze sprzedaży. Zajmowaliśmy się markowymi ubraniami. Projektanci tworzyli wspaniałe dzieła sztuki z kawałka materiału. A ludzie to kochali i kupowali coraz więcej. Kolekcje znane były na całym świecie pod firmowym logiem L&Z, które oznaczały pierwsze litery naszych imion. Liam i Zayn. Kochaliśmy nasze dotychczasowe życie. Niczego nam nie brakowało.
- Większość - odpowiedział po chwili czasu. - Zabawki dla dzieci, o które proszą spisałem na listę i wysłałem Normana i Fabio na zakupy, ale pozostała część... sam zobacz.
Odłożyłem parujące kubki na blat biurka i podszedłem bliżej mężczyzny. Stanąłem za nim, spoglądając na kilka pierwszych listów, które rozłożone były jeden przy drugim. Czytałem uważnie. Większość się powtarzała, a mnie ściskało się serce. Wiedziałem, że lepiej by było, gdyby opiekunki przesłały nam listę potrzebnych rzeczy, lecz Zayn uparł się na listy od dzieci. To w końcu dla nich mieliśmy kupić zabawki. Pisanie listów miało sprawić im dużo radości.
- Proszą o dom i kochającą rodzinę - westchnąłem, pocierając kark w zakłopotaniu. - Wiedzieliśmy, że tak będzie. Te dzieci nie mają rodziców.
- Liczyliśmy się z tym - zgodził się brunet. - Na całe szczęście zawsze dopisywały jakąś zabawkę, którą chciałyby mieć, gdyby nie udało się znaleźć dla nich rodziny zastępczej oraz domu. Możemy zrobić chociaż tyle...
- To i tak dużo, skarbie - zapewniłem. - Miałeś świetny pomysł, aby wnieść trochę radości do tych małych dziecięcych serduszek. Co roku dostawały tylko po tabliczce czekolady, nic więcej. Myślę, że tegoroczne święta będą dla nich miłym zaskoczeniem.
Uśmiechnąłem się szeroko i pocałowałem nieogolony policzek brązowookiego. Zaraz po tym od razu mężczyzna się zarumienił, a leniwy uśmieszek wkradł się na jego buzię. Sięgnąłem po swoją kawę i upiłem mały łyczek.
- Jest jeszcze coś - odezwał się Zayn, stukając palcem wskazującym w dwie małe karteczki, które leżały na osobnej kupce.
- Co to jest? - Zmarszczyłem brwi, opierając swoją brodę o ramię męża, zaczynając w spokoju czytać.
Drogi święty Mikołaju !!!!
Piszę do ciebie abyś dał mi prezent a tak naprawdę nie mi, a mojemu przyjacielowi
Harry to mój przyjaciel bardzo go lubię i on mnie też lubi
Kiedyś oddał mi swojego misia, ale starsi chłopcy zabrali moją przytulanke i ją zepsuli i byłem smutny Teraz mam Tuptusia, ale Harry nie ma swojej przytulanki. Chcę aby ją dostał
Czy możesz mu ją dać? Pani Tesa powiedziała abym cię poprosił, więc cię proszę
Czy teraz Harry dostanie przytulanke ?????
Byliśmy naprawdę grzeczni ! Obiecuję ! To Mike zbił talerz na stołówce nie ja Pani Tesa mówi, że ty widzisz kto jest dobry lub niedobry. Jeśli mam dostać rózgę, to poproszę o nic.
Louis :)
Uśmiechnąłem się na te ostatnie zdania. Z tego dzieciaka musiał być niezły rozrabiaka. Musiałem przyznać, że rozczulił mnie ten list. Owszem, zawierał mnóstwo błędów, czasem ciężko było mi zrozumieć czytane zdanie, ale dobrnąłem do końca. Niestety nie rozumiałem, dlaczego Zayn odłożył ten list na bok. Co było w nim szczególnego? Czy chodziło mu o to, że ten chłopiec zażyczył sobie pluszaka dla kolegi, a nie dla siebie?
- A teraz przeczytaj ten list - powiedział, uciszając mnie, kiedy gotowy byłem zadać mu pytanie.
Spojrzałem teraz na kolejny list. Pismo było bardziej czytelne i nie zawierało aż tak dużej ilości błędów czy krzywych literek. Ale nie powinienem się czepiać, w końcu te listy pisały małe dzieci, nie dorosły człowiek, prawda?
Drogi Święty Mikołaju!
Pani Tessa pozwoliła nam napisać do ciebie listy. Nigdy nie pisałem listów więc nie wiem jak je się pisze. Ale spróbuje! Nasza opiekunka powiedziała, że spełniasz życzenia dzieci lecz nie zawsze masz to czego one chcą. Nell chciała nową lalke a Josh piłke do grania w piłke nożną. Ja nie chce żadnego prezentu dla siebie. Czy możesz Mikołaju spełnić jedno moje rzyczenie? Obiecuje na mały paluszek, że nigdy o nic więcej nie poprosze.
Czy możesz naprawić serduszko Louisa? Kilka dni temu podsłuchałem rozmowę naszych pań wychowawczyń wiem że to nieładnie ale chcialem uslyszec i one mówiły, że serduszko Lou jest zepsute. To przez nie nie może grać z nami w piłke i biegać. I on jest smutny a ja nie chce aby był smutny. Drogi Mikołaju czy masz w swoim worku z prezentami serduszko dla Louisa? Chciałbym aby mój przyjaciel był szczęśliwy. Moge oddać tobie w zamian mój cieplutki kocyk. Prosze nie zapomnij o moim liście!
Możemy zostać przyjaciółmi?
Harry ♥
- Zayn to jest...
- Chciałbym spotkać tych chłopców - powiedział, nie pozwalając mi skończyć.
Zacząłem się nad tym zastanawiać. Czy to był aby na pewno dobry pomysł? Owszem, obdarowywanie dzieciaków prezentami było fajne, sama świadomość tego, że zrobimy coś dobrego dla nich była wspaniała. Ale wizyta w domu dziecka? Bałem się tego. Nie, dzieci mnie nie przerażały. Tu chodziło jednak o świadomość tego, że nie możesz dać domu tym wszystkim potrzebujący miłości i uczucia dzieciom. Jak miałbym odmówić jakiemuś dziecku, które spytałoby się mnie, czy może ze mną pojechać do domu? Jak spojrzeć im w oczy i odmówić?
- Proszę, Liam. - Mężczyzna popatrzył na mnie błagająco.
- W porządku - westchnąłem, poddając się. - Dla ciebie wszystko skarbie. Pojedziemy tam.
Nachyliłem się nad nim i pocałowałem w policzek. Zauważyłem szeroki uśmiech na jego twarzy i malującą się radość w oczach. Zapewne wiedział, że się zgodzę i już wszystko sobie obmyślił. Cały Zayn. Zawsze miał dobre serce. I jak tu go nie kochać?
><><
Witajcie, kadeci!
* Błędy w listach chłopców były napisane celowo. Mam nadzieję, że je zrozumieliście.
Porucznik ma zapas napisanych rozdziałów na cały miesiąc ^.^
Kolejne rozdziały będą dodawane w miarę możliwości codziennie.
Mam nadzieję, że mogę liczyć na jakikolwiek wasz ślad w każdym rozdziale :D
Dziękuję za gwizdki i komentarze ♥
CZYTASZ
Unruly ~Larry/Ziam ✔
FanfictionJak poradzić sobie z sytuacją, kiedy osoba którą znasz od lat jest jednocześnie twoim przyjacielem, bratem i zauroczeniem? Liam i Zayn mają wszystko, czego mogliby sobie zapragnąć. Wszystko, oprócz dzieci. Louis i Harry mają tylko siebie, nie wied...