57. Mam cię dość

3.9K 458 278
                                    


Louis

*****

- Na którą masz ochotę? - zapytał Liam, podając mi menu.

- To oczywiste, dużo sera - odparłem, nawet nie zerkając na propozycję pizzy. - Dużo, dużo sera.

- Jak zawsze - zaśmiał się Zayn. - A my którą bierzemy, Li?

- Może Capricciosa?  - odparł, spoglądając na kartkę. - Chyba, że wolisz inną. Louis zapewne sam wsunie całą pizzę.

- Ta może być - zgodził się brunet. - Do tego cola?

Zgodnie pokiwaliśmy głowami. Złożyliśmy zamówienie i pozostało nam tylko czekać. Mężczyźni znów zaczęli rozmawiać o firmie, na co przekręciłem oczami. Nie interesowały mnie takie tematy, uważałem je za nudne. Nie chciałem jednak narzekać, więc wyciągnąłem telefon. Włączyłem twittera, by dowiedzieć się o jakichś nowościach.

Zanim zdążyłem przewinąć dalsze tweety, dostałem wiadomość. Uśmiechnąłem się szeroko widząc, od kogo to. Harry zapewne nudził się i postanowił napisać. Nie narzekałem, chętnie porozmawiałbym z chłopakiem. W końcu i tak czekałem na pizzę, prawda? Mógłbym podręczyć go, wysyłając zdjęcia z pizzerni.

Od Hazza ♥

Chciałbym, abyś przestał do mnie pisać czy dzwonić. Mam cię dość. Jesteś tylko problematycznym gówniarzem, szukającym uwagi. Chcę móc  studiować dalej i dobrze się bawić, ale za każdym razem ktoś przez ciebie cierpi. Nie chcę tak już dłużej. Nie zamierzam wracać, tu mi jest dobrze. Nie odpisuj.


Przeczytałem to uważnie dwa razy. Ta wiadomość mnie zaskoczyła. Myślałem, że między mną  a Harrym wszystko jest w porządku. Dlaczego teraz wypisywał takie słowa? Wczoraj nie miał dla mnie czasu,  nawet nie oddzwonił. Mógł mi od razu to powiedzieć. Czemu nie powiedział tego wprost, wystarczyłby chociaż telefon. Wybrał zwykłego esemesa.

- Lou, wszystko w porządku? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Liama. - Zbladłeś, na pewno dobrze się czujesz?

- Tak, tak - pokiwałem energicznie głową. - Jest okej.

- Może wyjdziemy na świeże powietrze? Zaraz powinna być pizza. Zapewne mało dziś zjadłeś.

- Naprawdę nie potrzeba - zapewniłem, blokując telefon.

Jeszcze przez chwilę znosiłem baczne spojrzenia rodziców. W końcu odpuścili i znów pogrążyli się w rozmowie, co jakiś czas zerkając na mnie. Poczułem się naprawdę źle. Zacząłem zastanawiać się co zrobiłem nie tak. Czy czymś uraziłem chłopaka? Przecież sam zaproponował, że wróci do domu i mi pomoże ze szkołą, ja do niczego go nie zmuszałem. Teraz było mi bardzo przykro.

Gdy dostaliśmy swoje zamówienie, ja nie miałem apetytu. Zmusiłem się do zjedzenia dwóch kawałków, lecz dalej nie dałem rady przełknąć. Wciąż powtarzałem w myślach esemesa od Harry'ego. Skoro on tego chciał, nie będę mu niczego narzucać. Miał rację. Za każdym razem pragnąłem jego uwagi, uwagi kogokolwiek. Nie zniósłbym, gdybym znów był traktowany jak powietrze. Miałem ciężki charakter, to fakt, ale chyba nie byłem taki zły. Ludzie przeze mnie cierpieli, wiedziałem o tym. Ale nigdy nie zrobiłem tego specjalnie...

- Skarbie, ty płaczesz? - usłyszałem tym razem Zayna.

Zmarszczyłem brwi, nie rozumiejąc o czym mówi. Rodzice wyglądali na przejętych. Sięgnąłem dłonią do policzka, gdy poczułem, jak coś spływa mi skórze. Tak, to była łza. Po niej wypłynęły kolejne. Nie rozumiałem co się ze mną działo.

- Przepraszam - szepnąłem, wstając od stolika. - Pójdę na świeże powietrze. Jest w porządku, naprawdę.

Szybkim krokiem opuściłem lokal. Oparłem się plecami o ścianę i zacząłem głęboko oddychać. Nic nie było w porządku. Czułem się fatalnie. Nie chciałem jednak psuć naszego wspólnego wyjścia, choć na to już zapewne było za późno. Zayn był tego przykładem. To oczywiste, że poszedł za mną.

- Co się dzieje, kochanie? - zapytał ostrożnie, kładąc prawą rękę na moim ramieniu. - Coś sprawiło ci przykrość?

- Nie, to tylko... przypomniałem sobie o czymś, o tym...

- Och, Lou - przytulił mnie szybko. - Chcesz o tym porozmawiać, czy mam zadzwonić do pani Page?

- Nie trzeba, już mi przeszło - zapewniłem. - Potrzebowałem chwili. Możemy wrócić.

- Liam weźmie nasze jedzenie na wynos, dokończymy w domu. Widzę, że nie jest w porządku, Lou - powiedział zatroskany. - Pamiętaj, że możesz na mnie, na nas polegać.

- Dziękuję - wymamrotałem.

Po chwili przyszedł do nas Liam, niosąc pudełko z pizzą. Rzucił porozumiewawcze spojrzenie ze swoim mężem, po czym zaczęliśmy kierować się w stronę samochodu. W drodze powrotnej nie rozmawialiśmy za dużo. Ja całkowicie się wyłączyłem, pozwalając zatopić się we wspomnieniach. Przynajmniej one mi pozostały.

Będąc już w domu zablokowałem numer Harry'ego. Skoro on nie chciał, bym pisał, on też nie będzie mógł. Zayn i Liam przygotowali salon na nasz maraton filmowy. Dołączyłem do nich po tym, jak wziąłem prysznic i przebrałem się w dresy w których spałem. Był dopiero wczesny wieczór, lecz wiedziałem, że później nie będzie mi się chciało przebierać.

- Oglądamy? - zapytał Liam, przynosząc miski z popcornem.

- Oglądamy - powiedziałem, sadowiąc się między mężczyznami.

Nie mieli nic przeciwko. Liam otoczył mnie ramieniem, pozwalając oprzeć się o swój bok. Może i byłem uciążliwy i ciągle domagałem się uwagi, lecz naprawdę tego potrzebowałem. Nie chciałem być sam. Tylko oni mi pozostali.

><><

Witajcie, kadeci!

Drugi rozdział na dziś!

Dziś jeszcze postaram się dodać trzeci ;)

Dziękuję za gwiazdki i komentarze ♥

Unruly ~Larry/Ziam ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz