Louis
*****
Z uśmiechem na twarzy podziwiłem, jak starszy chłopak składa moje spodnie, układając je na kupkę. Sam rzuciłem się na łóżko i obserwowałem wszystko z zadowoleniem. Leżałem na brzuchu, machając ugiętymi nogami, co chwila uderzając piętą w pośladek. Taka praca mi się podobała.
Miałem co prawda segregować swoje skarpetki, które leżały w wielkim stosie na moim łóżku. Niestety nie poświęciłem im ani minuty swojej uwagi, gdyż widok sprzątającego Harry'ego był zbyt piękny i cenny. Wpatrywałem się w jego twarz. Co chwila krzywił się, kiedy odrzucał brudne ubrania na kupkę pod drzwiami. Tam też powstał niezły stos. Będzie dużo prania.
Czy to moja wina, że zapominałem wkładać brudną odzież do kosza na pranie? Jakoś nigdy nie miałem na to czasu. Cieszyłem się, że nie musiałem tego robić, że to zielonooki je segregował.
- Jak nie zajmiesz się segregowanie, to kopnę cię w dupę i stąd wyjdę - burknął zdenerwowany. - Nie jestem sprzątaczką, która będzie się przy tobie uwijać, kiedy ty leżysz jak król na łóżku.
- Przecież to robię - mruknąłem. - Patrz, dziurawa!
Pokazałem mu biała skarpetkę, w miejscu gdzie znajdowałby się duży palec stopy była ogromna dziura. Ciekawe jak powstała? Rzuciłem ją niedbale na podłogę. To całe sprzątanie było męczące. Byłem znudzony i wolałbym oglądać telewizję. Zegar wskazywał godzinę dwudziestą. Dlaczego swój czas marnowałem na durne skarpetki? Jęknąłem z frustracji.
- Jeśli rzucisz jeszcze jedną skarpetę na podłogę, gdzie sprzątam, to wepcham ci ją do gardła.
- Wyluzuj, Hazz - przewróciłem oczami na to, jak szybko się denerwował. - Większość nie ma pary, co mam zrobić?
- Poszukać ich - mruknął, sięgając po szczotkę do zamiatania. - Straszny masz syf pod łóżkiem. To cud, że nie zamieszkały tam szczury.
Zaczął wygarniać przedmioty spod łóżka. Po chwili coś sobie przypomniałem. Zerwałem się z materaca i rzuciłem się w stronę Harry'ego. Złapałem za szczotkę, nie pozwalając mu na działanie.
- Ja to zrobię! - zawołałem czując, jak szybko bije mi serce.
- Coś taki chętny? - zapytał podejrzliwie, odkładając trzymany przedmiot.
Wzruszyłem ramionami, patrząc wciąż na niego. Chłopak powtórzył ruch po mnie i zajął się składaniem talerzy na dość wysoki stos. Jak skończył, kazał mi to wynieść do kuchni. Niepewnie wziąłem od niego naczynia i ruszyłem ostrożnie do drzwi. Miałem zajęte ręce, więc mi je otworzył. Zanim zdążyłem wyjść, chwycił za szczotkę i wyciągnął wszystkie rzeczy, które tkwiły pod łóżkiem, a które nigdy nie powinny zostać zobaczone przez nikogo, oprócz mnie. Schylił się, zgarniając coś z podłogi.
- Wiedziałem! - zaśmiał się zwycięsko chłopak.
Nie przejmując się talerzami, rzuciłem się w stronę Harry'ego. Odłożyłem mało delikatnie naczynia na łóżko, nie obchodziło mnie to, że kilka z nich pękło.
- Wynoś się! - warknąłem, zabierając przedmiot z rąk zielonookiego.
- Co ty, Lou? - powiedział spokojnie, próbując opanować wesoły uśmieszek, który igrał na jego twarzy. - To tylko żel...
- Wyjdź, natychmiast!
- Nie mówiłeś mi nigdy, że masz kogoś... Jesteś gejem, Lou?
- Wynoś się! - powtórzyłem jeszcze głośniej, niż poprzednio. - Nienawidzę cię!
- To nic złego, nie musisz się wstydzić - próbował mnie uspokoić, lecz to nic nie dało.
Byłem wściekły na siebie, na niego, że odkrył moją tajemnicę. To było strasznie poniżające. Nie planowałem, aby ktokolwiek to zobaczył. Kryjówka pod łóżkiem okazałą się nieskuteczna. W ogóle nie powinienem prosić o pomoc w sprzątaniu. Co ja sobie myślałem? Zapomniałem o tak ważnym szczególe...
- Masz kogoś? - zapytał.
- Błagam cię, wyjdź stąd. - Mogłem się założyć, że moja twarz była czerwona ze wstydu, złości i zażenowania.
Przez chwilę zapanowała cisza. Harry spojrzał na podłogę i zobaczył coś jeszcze, co było znacznie gorsze od lubrykanta. Dildo było doskonale widoczne przez kręconowłosego. Używałem go tylko kilka razy, by pozbyć się rosnącego we mnie napięcia, lecz nikt o tym nie wiedział. Zamykałem się w pokoju i starałem się być cicho. Teraz przez moją głupotę dowiedział się o tym wszystkim Harry. Zapewne mnie wyśmieje i rozgada wszystkim. Pragnąłem zapaść się pod ziemię.
Kopnąłem nogą gumowy przedmiot z powrotem pod łóżko, by tylko ciekawskie spojrzenie Harry'ego zniknęło. Ponownie podniósł głowę i spoglądał na mnie zamyślony.
- Ostatnim razem, jeszcze przed wypadkiem, gdy pojawiłem się tu z Matthew wyśmiewałeś się ze mnie, że przez lata się spedaliłem - powiedział szorstko. - A teraz okazuje się, że ty cały czas lubiłeś brać w dupę i non stop się nas czepiałeś. Jesteś okropny, Louis. Myślałem, że zazdrościsz mi tego, że kogoś miałem, ale widocznie nie możesz pogodzić się z tym, że jarają cię faceci. Dorośnij.
Wcisnął mi do ręki przedmiot, który trzymał i wyszedł z pokoju bez ani jednego komentarza więcej. W pomieszczeniu zostałem sam. Wokół leżały nieposkładane jeszcze ubrania, choć nie było ich dużo. Wciąż byłem w szoku. Nie potrafiłem spojrzeć Harry'emu w oczy. Co on o mnie myślał? Nie znał mnie i nie miał prawa osądzać. Opadłem na łóżko, po chwili rzucając tubką żelu przez pokój w stronę kosza. Udało mi się trafić.
Harry mnie teraz nienawidził i miał rację. Byłem okropny. Nienawidziłem sam siebie i nigdy nie mogłem pogodzić się z tym, że wolę chłopców, że kocham Harry'ego.
><><
Witajcie, kadeci!
Udanego dnia :-)
Dziękuję za gwiazdki i komentarze ♥
CZYTASZ
Unruly ~Larry/Ziam ✔
FanfictionJak poradzić sobie z sytuacją, kiedy osoba którą znasz od lat jest jednocześnie twoim przyjacielem, bratem i zauroczeniem? Liam i Zayn mają wszystko, czego mogliby sobie zapragnąć. Wszystko, oprócz dzieci. Louis i Harry mają tylko siebie, nie wied...