Harry
*****
- Muszę już jechać - powiedziałem, patrząc uważnie na chłopaka, siedzącego na kanapie. - Napiszę egzaminy i jestem z powrotem.
- Okej - wzruszył ramionami, skupiając się na filmie.
- Obiecasz mi, że nadal będziesz współpracować z panią psycholog? Będziesz brał odpowiednie leki? Mogę na ciebie liczyć, Lou?
Wpatrywałem się w niego wyczekująco. Gdy już myślałem, że kompletnie mnie olał, nastolatek w końcu poświęcił mi swoją uwagę. Skinął lekko głową. Podniósł się z kanapy, wyłączając wcześniej telewizor. Z przyzwyczajenia złapał w zęby swoją dolną wargę, przygryzając ją.
- Wrócisz? - zapytał cicho, chcąc się upewnić.
- Obiecuję, że wrócę - odparłem spokojnie. - Pamiętaj, że jestem z ciebie dumny, Lou. Zadzwonię, jak dojadę na miejsce. Odciąż trochę staruszków i nie sprawiaj problemów.
Podszedłem do szatyna, przytulając go do siebie. Młodszy chłopak objął mnie niepewnie w pasie, chowając swoją twarz w mojej szyi. Pozwoliłem nam tkwić w tej pozie przez dłuższy czas. Musiałem przyznać, że uwielbiałem kiedy Lou tulił się do mnie. Czułem przyjemne ciepło bijące od jego ciała. Nie przeszkadzały mi nawet wspólne noce, kiedy spaliśmy razem w łóżku, jak za dziecięcych czasów. Codziennie budziłem się z nastolatkiem przytulony do mojego boku. I to było w porządku, musiałem przyznać, że się do tego przyzwyczaiłem. Matthew rzadko tulił się do mnie podczas snu. Przeważnie wolał wtulać się w moją poduszkę, przy okazji zabierając całą kołdrę.
- Nie będę sprawiał im problemów - obiecał. - Chociaż wciąż uważam, że pani Page niepotrzebnie się ze mną spotyka. Nie chcę się już zabić.
- Louis... - powiedziałem twardo.
- No dobra, już dobra - westchnął. - Ale na pewno wrócisz?
- Przecież powiedziałem. Ostatnie egzaminy i wakacje. Pomogę ci się podciągnąć z matematyki i zaliczysz ostatni rok szkoły.
- Nie wrócę do szkoły - uparł się, próbując wyswobodzić z mojego uścisku. Nie udało mu się to, gdyż szczelnie oplatałem go ramionami. - Nie, nie ma mowy.
- Rozmawiałem z panią Hopes. Zgodziła się wyznaczyć dla ciebie osobny termin, gdzie zaliczysz ten przedmiot. Pójdę tam z tobą, będę czekał przed salą.
- A wakacje? Matthew wspominał, że mieliście wylecieć za granicę. Nie będziesz miał dla mnie czasu. Nie obiecuj czegoś, jeśli...
- Ostatnio wszystko uległo zmianie, Lou. Wakacje poczekają, ważniejszy jesteś ty, pamiętasz? Nie martw się, młody. Bądź grzeczny, Loueh - potarłem jego plecy, lekko się uśmiechając.
Odsunąłem się od szatyna. Chłopak wyglądał na niezadowolonego. Po chwili jednak nikły uśmiech zagościł na jego twarzy. Odprowadził mnie nawet pod same drzwi, gdzie czekała na mnie torba z ubraniami. Już wcześniej pożegnałem się z rodzicami. Mieli pojechać niedługo do firmy, zabierając ze sobą Louisa. Nie chcieli zostawiać go samego. A szatyn nie miał nic przeciwko. Jeszcze raz się pożegnałem, po czym wyszedłem.
Ruszyłem do swojego samochodu. Już miałem wyjeżdżać, gdy usłyszałem sygnał przychodzącego esemesa. Był on od Matthew. Chłopak nie mógł doczekać się, aż przyjadę. Odpisałem, że już wyjechałem. Odłożyłem telefon i wycofałem samochód z podjazdu.
Gdy dotarłem pod mieszkanie przy uczelni, było już późne popołudnie. Byłem zmęczony kilkugodzinną jazdą i marzyłem o tym, aby odpocząć. Na spotkanie przed budynek wyszedł mi Matthew. Rzucił mi się w ramiona, składając pocałunek na moim policzku.
CZYTASZ
Unruly ~Larry/Ziam ✔
FanfictionJak poradzić sobie z sytuacją, kiedy osoba którą znasz od lat jest jednocześnie twoim przyjacielem, bratem i zauroczeniem? Liam i Zayn mają wszystko, czego mogliby sobie zapragnąć. Wszystko, oprócz dzieci. Louis i Harry mają tylko siebie, nie wied...