Louis
*****
Zaczęło się. Każdego dnia słyszałem głupie docinki od chłopaków, a po lekcjach dostawałem w twarz za to, kim byłem. Nie było tak źle, przywykłem. Zayn i Liam wciąż myśleli, że wdaję się w bójki, jak to miało miejsce przed wypadkiem. Przynajmniej nie musiałem tłumaczyć się z siniaków. Jeden problem z głowy mniej.
- Zajdziemy do piekarni? - usłyszałem marudzenie pewnego blondyna, który od tamtej akcji postawił sobie za punkt honoru za mną łazić.
- Czemu nie - odparłem, posyłając mu lekki uśmiech.
Niall był moim przyjacielem, jednym przyjacielem. Nie odwrócił się ode mnie jak reszta chłopaków. Nie oceniał mnie i powiedział, że nie ma nic do homoseksualistów. Po kilku dniach od akcji przy szafkach przyznał, że podejrzewał to od samego początku. Nigdy nie miałem dziewczyny, nawet nie starałem się, by jakąś poderwać. Nie lubiłem towarzystwa swoich koleżanek z klasy. Nie mówił jednak o tym głośno, by mnie nie urazić.
Damskie grono uczniów nie było aż tak okrutne, jak chłopaki. Dziewczyny często przysiadały się na stołówce i zaczynały luźne rozmowy na różne, niezobowiązujące tematy. Zawsze byłem myśli, że naoglądały się za dużo seriali i teraz na siłę szukały przyjaciela geja, który dawałby im jakieś porady. Nie znosiłem tego, lecz nie byłem wybredny, więc znosiłem ich towarzystwo. Nie chciałem być sam jak palec.
Postanowiłem, że wytrzymam do końca szkoły. Od kilku siniaków dziennie nikt nie umarł, prawda? Jeszcze trochę i będę mieć spokój. Skończę naukę i poszukam pracy. Byłem świadomy tego, że bez wyższego wykształcenia nikt mnie nie zatrudni w dobrze zarabiającej firmie. Oczami wyobraźni widziałem siebie jako zamiatacza ulic i chodników. Na pewno Zayn i Liam będą mną zawiedzeni, ale nic nie poradzą. To byłoby nieuczciwe, gdybym dostał wygodną pracę w ich firmie tylko dlatego, że byłem ich synem.
- Zajdziemy najpierw do biblioteki! - zdecydował nagle blondyn, wręcz wciągając mnie do wspomnianego pomieszczenia.
- Idą tutaj, prawda? - zapytałem zrezygnowany.
- Tak... - westchnął. - Chodź, nie mogą nic ci zrobić w takim miejscu.
- Później będzie tylko gorzej, pamiętasz? - zapytałem, spoglądając na niego zmęczony. - Zaczekaj tutaj, a ja szybko się z nimi rozmówię.
Przypomniałem sobie, jak z początku próbowałem unikać swoich prześladowców. Trzymałem się blisko nauczycieli, a kiedy spotykałem chłopaków na swojej drodze, uciekałem. Po szkole i tak mnie spotykali, czekając specjalnie na mnie. Wtedy mścili się i wyładowywali całą złość. ,,Zapłata za fatygę" - tak to określali.
- Nie - złapał mnie za rękę, nie pozwalając ruszyć się nawet o krok.
- Niall - powiedziałem zirytowany, uwalniając się z jego uścisku. - Może tym razem zabiorą tylko kasę i mi darują?
- Liczysz na to? - uniósł jedną brew, spoglądając na mnie uważnie.
- Bądźmy dobrej myśli - zaśmiałem się, by jakoś rozładować napięcie. - Wypożycz dla mnie książkę na angielski. Niedługo będę z powrotem.
Pewnym krokiem wyszedłem z biblioteki. Chłopaki jakby na to czekali. Dwóch z nich opierało się o ścianę, a trzeci spoglądał znudzony w telefon. Gdy się pojawiłem, wzrok wszystkich padł na mnie. Jo uśmiechnął się i wyszedł naprzód.
- Gdzie się śpieszyła moja ukochana ciota? - zapytał. - Taki pilny z ciebie uczeń?
- Gadaj czego chcesz, Grand - powiedziałem, nie zwracając uwagi na obraźliwe słowo, jakim mnie określił.
- To co zwykle, cukiereczku. Kasa, zadanie domowe z matmy i biologi - zaczął wymieniać.
- Pieniądze zabraliście rano- odparłem, mierząc go spojrzeniem.
- A twoja blondyna na pewno nie ma kilku drobnych? - zapytał, mając na myśli Nialla.
- Odwalcie się od niego - warknąłem. - Nie mieszajcie go do tego, już wam to mówiłem.
- W porządku - uniósł ręce w obronnym geście. - Nie rzucaj się tak, pedałku. Skoro nie masz kasy, to może będziesz zarabiał swoją dupą. Połączysz przyjemne z pożytecznym. Za loda będziesz brał dziesięć funtów, a za szybki numerek w łazience dwa razy tyle? Co o tym myślisz?
- Sam się pieprz, Grand - odparłem. - Szybciej zarobiłbyś, gdybyś tyle nie kłapał gębą, a wykorzystał usta do czegoś innego.
- Uwielbiam, kiedy próbujesz popisywać się swoją głupotą - zaśmiał się, niewzruszony moimi słowami. - Jesteś za bardzo pyskaty. Może ktoś mógłby cię utemperować? Może Jasper? Myślę, że ma na ciebie ochotę.
Zrobiło mi się niedobrze po usłyszeniu tego imienia. Jasper był klasę niżej od nas. Niestety jego bratem był Hank, przydupas Jo. Po tym, jak filmik zaczął krążyć po szkole, tylko mnie spotkały konsekwencje z tamtej nocy. Jasper był nietykalny. Podobno był biseksualistą, a w dodatku miał dziewczynę. Najważniejsze, że nie był stuprocentowym pedałem, jak ja. Często widywałem go na korytarzach, gdzie nie szczędził sobie ohydnych tekstów odnośnie mojego tyłka. Raz w łazience przyparł mnie do ściany i próbował się do mnie dobrać. Oczywiście go odepchnąłem, byłem od niego silniejszy. Po tym już nigdy nie odważyłem się pójść do pustej łazienki samemu w obawie, że spotkał całą czwórkę chłopaków i naprawdę zrobią mi krzywdę.
- Co mogę zrobić, abyście mi odpuścili? - zapytałem zrezygnowany.
- Pozwól nam cię przelecieć, to nad tym pomyślimy - uśmiechnął się, podchodząc o krok bliżej.
Przeszedł mnie dreszcz na myśl o tym. Nigdy bym nie zniżył się do takiego poziomu. Wolałem być bity, niż zgwałcony.
- I ty na pewno nie jesteś pedałem, mówiąc to? - usłyszałem głos Nialla. - Odwalcie się od niego. Już wzięliście, co mieliście wziąć.
Jo zmarszczył brwi, cofając się. Wcześniej wyszarpnął mój plecak i wysypał wszystkie książki. Wybrał tylko zeszyt od matmy i biologi. Oberwałem jeszcze z pięści w brzuch, po czym odpuścił. Wraz ze swoją świtą odszedł.
- Powinieneś powiedzieć nauczycielom lub chociaż rodzicom, Lou. To zaszło za daleko.
- Co ty wygadujesz, Ni? - zapytałem. - Jeszcze trochę, a skończymy tę szkołę. Jeszcze tylko trochę. Nie musisz się niczym martwić.
><><
Witajcie, kadeci!
Miłego dnia! :D
Dziękuję za gwizdki i komentarze ♥
CZYTASZ
Unruly ~Larry/Ziam ✔
FanfictionJak poradzić sobie z sytuacją, kiedy osoba którą znasz od lat jest jednocześnie twoim przyjacielem, bratem i zauroczeniem? Liam i Zayn mają wszystko, czego mogliby sobie zapragnąć. Wszystko, oprócz dzieci. Louis i Harry mają tylko siebie, nie wied...