Zayn
*****
- Chyba zasnął - powiedziałem, spoglądając na skulonego pod choinką chłopca.
Niebieska kredka, którą rysował leżała obok na kartce do której przyciskał teraz policzek. Grzywka zasłoniła jego oczy, lecz podczas snu wcale mu to nie przeszkadzało. Usta miał lekko uchylone, a dłonie zaciśnięte w piąstki. Chłopiec musiał być bardzo zmęczony po dniu pełnym wrażeń. I wcale mu się nie dziwiłem. Byłem bardzo zadowolony, że mógł spędzić z nami święta.
- Musimy go odwieźć do sierocińca - westchnął Liam. - Ale tak słodko śpi...
- Zadzwonię do dyrektorki, może zgodzi się, aby noc spędził u nas. Jutro z samego rana go odwieziemy - zaproponowałem, na co szatyn pokiwał głową.
- Przenieśmy go najpierw na wygodne łóżko, a dopiero potem zadzwonię, dobrze? - zapytał.
Zgodziłem się z jego pomysłem i poczekałem aż podniesie z dywanu chłopca. Louis przez sen wczepił się dłońmi w koszulę mojego męża, lecz wcale się nie obudził. Szedłem przed nimi, kiedy pokonywaliśmy schody. Otworzyłem drugie drzwi po prawej. Był to pokój gościnny, który zawsze służył za sypialnię komuś z mojej rodziny, gdy wpadali na dłuższe wizyty.
Zapaliłem lampkę nocną na szafeczce tuż obok łóżka. Odwinąłem kołdrę, by Liam mógł wygodnie ułożyć chłopca na materacu. Potem ostrożnie go przykryliśmy. Louis miał naprawdę mocny sen, skoro nadal tkwił w krainie snów.
- Możesz z nim zostać - odezwał się szeptem szatyn. - Wyjdę na korytarz i skontaktuję się z dyrektorką placówki.
Skinąłem głową, gdyż wcale nie chciałem tak szybko opuszczać tego pokoju. Liam po cichu wyszedł, uchylając za sobą drzwi. Ja w dalszym ciągu stałem przy łóżku i podziwiałem spokojnie śpiącego chłopca. Był taki malutki w porównaniu z dużym, podwójnym łóżkiem. Ostrożnie usiadłem na brzegu materaca i odgarnąłem niesforne kosmyki włosów zachodzące mu na zamknięte powieki. Rozpiąłem mu również pierwsze dwa guziki koszuli, gdyż ten strój nie należał do najwygodniejszych do spania.
Po kilku minutach do pokoju zajrzał Liam. Podniosłem się z miejsca i wyszedłem na korytarz. Nie chcieliśmy obudzić chłopca naszą rozmową.
- I jak? - zapytałem. - Zgodziła się?
- Musiałem ją kilka razy zapewniać, że Louis ma się dobrze i wszystko jest w porządku. Zgodziła się ze mną, że nie było sensu budzić chłopca, by go odwieźć do placówki. Jutro zaraz po śniadaniu musimy go dostarczyć do domu dziecka. Pytała się również o zachowanie Louisa. Zapewniłem ją, że zachowywał się dobrze i nie sprawiał problemów.
- Bo tak było - uśmiechnąłem się. - Jestem zmęczony i marzę teraz o wygodnym łóżku oraz kimś, kto mnie będzie tulić. Myślisz, że ktoś taki się znajdzie?
- Liam Payne zawsze do usług - uśmiechnął się szeroko i otworzył drzwi naprzeciwko.
Weszliśmy do naszej sypialni. Byliśmy zbyt zmęczeni, aby brać kąpiel. Ściągnęliśmy tylko ubrania, przebierając się w piżamy. Szatyn trochę grymasił, kiedy kazałem mu założyć koszulę nocną, której zazwyczaj nie nosił. Uwielbiał spać tylko w samych bokserkach, ewentualnie spodniach, ale nigdy w górnej części stroju.
- Chyba nie chcesz przestraszyć Louisa, prawda? - zapytałem, całując w nos, by jakoś go udobruchać.
- Bardzo bym tego nie chciał - zapewnił.
Położyliśmy się razem do łóżka. Ja byłem przyciśnięty do boku mężczyzny, kiedy ten obejmował mnie jedną ręką. Szepnąłem ciche dobranoc i zgasiłem lampkę, zapadając po chwili w sen.
Rano obudziłem się wcześniej niż Liam. Delikatnie wyplątałem się w jego uścisku i zszedłem z łóżka. Ruszyłem w stronę wyjścia i popychając drzwi, znalazłem się na korytarzu. Ostrożnie zajrzałem do pokoju w którym znajdował się Louis. Chłopiec już nie spał. Siedział na łóżku ze spuszczonymi nogami, a że był malutki, nawet nie dosięgał do podłogi.
- Witaj - powiedziałem, podchodząc do niego bliżej. Szeroki uśmiech nie schodził mi z twarzy. - Jak ci się spało, skarbie?
- Czy mnie lubicie? - To było pierwsze pytanie, jakie zadał.
- Oczywiście, Lou - zapewniłem, zdziwiony jego słowami. O co mu chodziło? Dlaczego zapytał się właśnie o to. Czy daliśmy mu powód, aby w to wątpił? - Bardzo cię lubimy. Cieszymy się, że zgodziłeś się spędzić z nami święta.
Zacząłem się zastanawiać, dlaczego chłopiec pytał o takie rzeczy. Poplamiony obrus i zbity talerz nie zmienił moich uczuć do tego chłopca. Nadal go lubiłem. Był dobrym dzieckiem i zasługiwał na kochający dom. Byłem pewien, że wystarczyłoby trochę poświęconej mu uwagi i miłości, a chłopiec byłby szczęśliwy.
- Co mogę zrobić, abyście mnie nie lubili? - zapytał. - Ja nie mogę tutaj zostać, chcę wrócić do domu.
- Dlaczego chcesz, abyśmy cię nie lubili? - zmarszczyłem brwi, coraz bardziej gubiąc się w tym wszystkim. - Zaraz po śniadaniu odwieziemy cię do domu. Co się dzieje, Lou?
Kucnąłem przed nim, chwytając za jego dłonie, którymi ściskał materiał swoich spodni. Uważnie studiowałem wyraz jego twarzy. Przez spuszczoną głowę karmelowe kosmyki włosów przeszkadzały mi w dojrzeniu niebieskich oczu.
- Czy zrobiliśmy coś źle? - zapytałem.- Źle się czujesz w naszym towarzystwie?
- Chcę do Harry'ego - odparł tylko. - On na pewno wróci.
Dłuższą chwilę czasu zajęło mi zanim pojąłem sens tych słów. Louis za wszelką cenę chciał wracać do domu dziecka, gdyż miał nadzieję, że jego przyjaciel wróci. To dlatego zachowywał się tak dziwnie wczorajszego dnia. Już wtedy zauważyłem sprzeczność w jego zachowaniu. Starał się nas zrazić do swojej osoby, lecz w niektórych momentach nie potrafił udawać i naprawdę cieszył się z wizyty tutaj. Było mi żal tego chłopca. Tak bardzo zżył się z przyjacielem, że teraz przez to cierpiał.
- Śniadanie już gotowe! - zawołał Liam po kilkunastu minutach, wchodząc do pokoju. - Po śniadaniu odpakujemy prezenty, które musiał zostawić Święty Mikołaj w nocy.
Szatyn pokiwał głową i zeskoczył z łóżka. Podszedł do Liama, który pomógł mu dotrzeć do kuchni. Mijając salon zauważyłem, że pod choinką znajdują się prezenty, a na stole w kuchni czekały już na nas gotowe naleśniki wraz z sokiem.
><><
Witajcie, kadeci!
Co myślicie o małym Lou?
Dziękuję za gwiazdki i komentarze! ♥
CZYTASZ
Unruly ~Larry/Ziam ✔
FanfictionJak poradzić sobie z sytuacją, kiedy osoba którą znasz od lat jest jednocześnie twoim przyjacielem, bratem i zauroczeniem? Liam i Zayn mają wszystko, czego mogliby sobie zapragnąć. Wszystko, oprócz dzieci. Louis i Harry mają tylko siebie, nie wied...