11. Harry! Ona się utopiła!

3.9K 391 330
                                    


Louis

*****

- Teraz chcę pokolorować tego tygrysa - powiedziałem, wybierając spośród kilku kolorowanek tę z dzikim kotem. - Podasz mi pomarańczową kredkę, Harry?

- Tak - odparł, nie odrywając się od rysowania. Tylko na chwilę zerknął, aby podać mi właściwy kolor. - Proszę.

- Dziękuję, Hazz - uśmiechnąłem się i spojrzałem na jego pracę.

Prawie skończył kolorować pięknego, różnokolorowego motyla. Był naprawdę cudowny. Mój przyjaciel się bardzo postarał. Nie wyjechał ani kreseczkę poza krawędzie. Moje rysunki nie mogły równać się z jego. Uznałem, że malowanie jest nudne. Nie byłem w tym dobry i szybko mnie to rozgniewało.

- Chcę do łazienki - powiedziałem po chwili. - Chodź ze mną.

- Musimy zawołać panią Sarah - odparł, odkładając kredkę do pudełeczka.

Wstał z sofy i skierował się w stronę drzwi. Szybko zerwałem się z miejsca i ruszyłem za nim. Złapałem go za rękaw koszuli i przytrzymałem w miejscu.

- Co? - zapytał, spoglądając na mnie.

- Nie chcesz chyba przeszkadzać w pracy innym osobom. Liam powiedział, że jeśli nie będziemy przeszkadzać i będziemy grzeczni, pójdziemy do kina. A ja bardzo chcę pójść do kina i obejrzeć samochodziki - spojrzałem na niego uważnie. - Sami znajdziemy toaletę.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł - westchnął Harry, przestępując z nogi na nogę. - Ale ja też chcę siku.

- Kiedyś Zayn nam pokazywał, gdzie znajduje się łazienka myślę, że to za tamtymi drzwiami. - Wskazałem na drewnianą powłokę po prawej stronie od biura, w którym się znajdowaliśmy.

- Trzeba to sprawdzić - stwierdził i ruszył do przodu. Ja kroczyłem za nim.

Harry zapukał, następnie naciskając klamkę. Drzwi ustąpiły, lecz nie było tam łazienki. Wszędzie walały się jakieś jaskrawe i pstrokate materiały. Wyglądały śmiesznie, jak prześcieradła czy koce. Przepchnąłem się przed Harry'ego i podszedłem do ogromnej rolki czerwono czarnego materiału.

- Zobacz jakie śmieszne! - zawołałem, wskazując kolejną tuż przy moich stopach. - Wygląda jak tygrys!

- Nie powinniśmy tu wchodzić, Lou - powiedział niepewnie Hazz. - Zaraz coś zniszczymy.

- Ale ja nie chcę nic niszczyć - zapewniłem. - Tylko się rozejrzymy... Zobacz! Co to jest?

Porzuciłem materiał, który trzymałem i podszedłem do  biurka, gdzie stała śmieszna, szklana kulka. W środku coś się znajdowało. Po dłuższej obserwacji zauważyłem, że to jakieś zwierzątko, a konkretnie rybka. Później dostrzegłem jeszcze jedną.

- Harry! Ona się utopiła! - zawołałem, pukając w akwarium. - Widzisz? Leży na dnie.

- Chodźmy stąd zanim ktoś powie, że zrobiliśmy jej krzywdę - upierał się kręconowłosy. - Proszę, Lou.

- Trzeba jej pomóc - przystawałem przy swoim. - Może jest chora?

Patrzyłem w napięciu, jak zwierzątko leżało nieruchomo na ziarenkach żwirku. Ta druga ryba spokojnie sobie pływała, gdy jej towarzysz umierał na dnie. Nie mogłem jej nie pomóc. Niewiele myśląc włożyłem rękę do wody. Skrzywiłem się, kiery złota rybka się o mnie otarła. Była śliska! Nie mogłem jednak porzucić zamierzonego celu. Już prawie miałem szarą rybę, lecz w ostatniej chwili mi uciekła. Zapewne się mnie bała, ale chciałem tylko pomóc. Po kilku próbach udało mi się ją pochwycić. Wyciągnąłem rękę wraz z nią. Teraz mogła nabrać powietrza.

- Mam ją! - zawołałem zachwycony. Ryba zaczęła się wiercić, przez co wyśliznęła mi się z ręki i upadła na stos kartek na biurku. Śmiesznie podskakiwała, uderzając ogonem. - Chyba chciała sobie gdzieś pójść.

- Louis! Ale rybki żyją w wodzie - powiedział Harry, szybko podchodząc do uciekającego zwierzątka.

Ostrożnie wziął ją w donie i ponownie wrzucił do wody. Usłyszałem ciche plum, po czym szara rybka ponownie osiadła na dno. Jakoś dziwnie ruszała swoimi uszami, które miała po bokach. Wytarłem mokre ręce w spodnie.

- Te rybki są dziwne - stwierdziłem. - Chyba jej się polepszyło.

- Chodźmy stąd, Lou - szepnął Harry i złapał mnie za rękaw, wyprowadzając z pokoju.

Ponownie znaleźliśmy się na korytarzu. Przeszliśmy kilkanaście kroków, kiedy napotkaliśmy osobę na swojej drodze. Była to kobieta, którą mieliśmy prosić o pomoc w razie konieczności.

- O co chodzi chłopcy? Czego potrzebujecie?

- Do łazienki - powiedział za nas Harry.

- Och, właśnie widzę - popatrzyła na moje spodnie, lekko się krzywiąc. - Toaleta jest za tymi drzwiami - odparła. - Najbliżej mieliście ją w biurze waszych rodziców. Jest tam duża łazienka. Wtedy Louis zdążyłby na czas...

- Ale ja... - zaprotestowałem.

- Nie martw się, skarbie - uśmiechnęła się promiennie i delikatnie popchnęła w stronę łazienki znajdującej się w biurze, gdzie kolorowaliśmy. - Zaraz coś temu zaradzimy.

Zostawiła nas w łazience, gdzie skorzystaliśmy z toalety. Kiedy już wróciła, trzymał w ręku czerwone spodenki. Materiał przypominał ten z poprzedniego pokoju, gdzie weszliśmy.

- To jedyne ubranie, które powinno pasować - odparła. - Jeszcze nie zaczynaliśmy dziecięcej kolekcji, to był tylko próbny projekt.

- Ale ja nie potrzebuję spodni - zmarszczyłem brwi. - Mam mundurek!

- Skarbie, każdemu mogło się zdarzyć - uśmiechnęła się łagodnie. - Zostawię was samych, przebierz się, Louis.

I po tych słowach wyszła. Patrzyłem zdziwiony na Harry'ego. Nie miałem pojęcia, dlaczego miałbym zmieniać spodnie. Ale jeśli tego chciała ta kobieta, to w porządku. Musieliśmy być grzeczni. Nie chciałem, aby naskarżyła Liamowi czy Zaynowi. W końcu tu chodziło o to, czy obejrzymy bajkę o autkach.

><><

Witajcie, kadeci!

Wcześniej zapomniałam się spytać co sądzicie o ,,Two of us". Podoba wam się?

Ja się w niej zakochałam i ciągle ją męczę ^.^

Dziękuję za gwiazdki i komentarze! ♥

Unruly ~Larry/Ziam ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz