Harry
*****
- Myślę, że przesadzasz, Matthew. Dzwonię do ciebie codziennie - westchnąłem, przewracając na jego słowa oczami.
Chodziłem w kółko po pokoju już od kilku minut. Chłopak ciągle gadał i zachwycał się wakacjami. Mówił, że powinienem żałować, że nie ma mnie z nim. Szczerze powiedziawszy wcale nie żałowałem. Wolałem być sto razy bardziej z rodziną, niż wśród obcych ludzi. Czas z chłopakiem nadrobię kiedy indziej.
Kiedy zaczął narzekać, że to przez Louisa tak wyglądają nasze wakacje i po chwili znów nazwał go cholernym atencjuszem, nie wytrzymałem. Wszystko miało swoje granice. Mogłem zrozumieć, że Matthew czuł się osamotniony, że poświęcałem mu zbyt mało uwagi. Wcześniej przymykałem oko na to, jak się zachowywał i co mówił. Ale kolejny raz to było za dużo.
Nasza spokojna rozmowa zakończyła się ostrą kłótnią. Kazałem mu się zastanowić nad własnym zachowaniem. Czy nasz związek w ogóle miał jakiś sens, skoro nie potrafiliśmy znaleźć wspólnego języka? Powoli się od siebie oddalaliśmy, czułem to. Bałem się tylko tego, dokąd zmierzały moje uczucia. Z każdym dniem kochałem swojego chłopaka coraz mniej.
To on jako pierwszy nacisnął czerwoną słuchawkę. Wypuściłem ze świstem powietrze i spojrzałem na wyświetlacz komórki. Czy Matthew jeszcze zadzwoni? Może gdy obaj ochłoniemy, sytuacja się unormuje i będzie jak dawniej?
*****
Wpatrywałem się w zdjęcie, próbując logicznie wytłumaczyć to, co widziałem. Tak bardzo chciałem, aby to była nieprawda. Dlaczego mi to zrobił? Przecież zapewniał, że mnie kocha. Zacisnąłem mocniej dłoń na komórce. On był taki głupi, żeby wstawić zdjęcie jak całuje się z Andym, czy całkowicie oszalał? A może liczył, że nie zajrzę na portal społecznościowy i tego nie zauważę? A może właśnie tak się na mnie odegrał?
- Coś się stało? Harry? - usłyszałem wołanie Louisa.
Siedzieliśmy na moim łóżku. Ściślej mówiąc to ja leżałem. Nogi szatyna przełożone były przez te moje z tym, że szatyn opierał się plecami o ścianę. Od godziny uczyliśmy się matematyki. Louis przeglądał notatki z mojego starego zeszytu z poprzedniej szkoły, a ja służyłem mu pomocą, gdy czegoś nie łapał. W chwili wolnej przeglądałem telefon.
- Pieprzyć to wszystko - mruknąłem, odrzucając telefon na bok, by szybko podnieść się do pozycji siedzącej.
- Harry, co...
Nie zdążył nawet dokończyć zdania, gdyż złapałem go za bluzkę, wargami przylegając do tych jego. Nie dbałem nawet o to, że prawdopodobnie przez mój atak uderzył się w głowę. Zatraciłem się w tym, co robiłem. Próbowałem zachęcić go do oddawania pocałunku, lecz chłopak pozostał bierny. Dopiero po chwili jakby oprzytomniał i mnie odepchnął.
- Kurwa, co ty wyprawiasz?! - zawołał, uderzając z płaskiej dłoni w mój policzek i ciężko oddychając z rumieńcami na twarzy. Bolało. - Masz chłopaka!
- Miałem ochotę już od dawna - odparłem szczerze, dopiero teraz sam to przed sobą przyznając. - Matt to dupek, nie jesteśmy już parą. To skończony kutas.
- Ty jesteś dupkiem - powiedział, próbując zejść z łóżka.
W ostatniej chwili złapałem go, uniemożliwiając mu ucieczkę. Nie chciałem, aby wychodził. Owszem, moje zachowanie było karygodne, zachowałem się jak prostak. Nic nie mogło usprawiedliwić tego, co zrobiłem. To był impuls. Nawet nie spytałem, czy chłopak tego chciał. Po prostu się na niego rzuciłem niczym wygłodniałe zwierzę. Nie wiem co sobie myślałem. Chciałem w ten sposób odegrać się na Matthew?
- Przepraszam - szepnąłem. - Nie wychodź, proszę.
- Co ci strzeliło do łba?! O czym ty w ogóle mówisz? Dlaczego mnie pocałowałeś?
- Między mną a Matthew od jakiegoś czasu zaczęło się sypać. To było tuż po twojej próbie samobójczej, tak myślę... - odparłem.
- To nie moja wina, że wam nie wychodzi, nie masz prawa mnie całować! Może jeszcze się na mnie rzucisz?! Od tego masz jego!
- Co mam ci powiedzieć?! Że od czasu naszego wspólnego spania w jednym łóżku, przestał mi przy nim stawać?! Przez ciebie codziennie budziłem się z erekcją i nie potrafiłem tego zrozumieć. Kurwa, miałem chłopaka, który okazał się zwykłym zdrajcą, nic już między nami nie ma!
Louis wpatrywał się we mnie w szoku. Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, lecz się rozmyślił. Wzrok spuścił na zamknięty już zeszyt, leżący na jego kolanach.
- Nic mi do tego - wymamrotał. - Jeśli chcesz się na nim zemścić, to nie moim kosztem. Doskonale wiesz, co do ciebie czuję. To zbyt okrutne.
- A może chciałbym spróbować, co? - zapytałem niepewnie, zdziwiony swoimi słowami. - Znamy się od zawsze, ty mnie kochasz, a mi nie jesteś obojętny. Już od dawna, a kiedyś... To do mnie wróciło, rozumiesz? Byliśmy wtedy dziećmi, a potem...
- Nie myślisz racjonalnie - odparł przerywając mi przy końcu, potrząsając głową. - Rozumiem, że jesteś wkurzony na swojego, już byłego jak rozumiem, chłopaka, ale nie możesz od tak mi proponować nie wiadomo czego. Ja też mam uczucia, Harry, nie chcę być głupim zastępstwem.
- Nigdy tak nie pomyślałem - przyrzekłem. - Daj mi szansę.
- To dziwne, że mówisz to z dnia na dzień. Tuż po odkryciu zdrady. Powinieneś to wszystko przemyśleć i przede wszystkim porozmawiać z Matthew. Nie wiem co między wami się wydarzyło, ale potrzebujecie szczerej rozmowy.
- Wyjechał na wakacje z Andym, zapewne co noc się z nim pieprząc. Wstawił zdjęcie, jak się całują na rozgrzanym piasku.
- Wyjaśnijcie sobie wszystko. Nie chcę jeszcze bardziej cierpieć. A teraz proszę cię, pozwól mi wrócić do siebie, nie będę ci przeszkadzał.
- Lou...
Widząc jego proszące spojrzenie, odpuściłem. Pozwoliłem mu wyjść z łóżka, by po chwili opuścił wraz z zeszytem również mój pokój. Zjebałem. To wszystko zadziało się zbyt szybko, chaotycznie. Ale kogo ja oszukuję, miał prawo się wystraszyć.
Planowałem po wakacjach szczerze porozmawiać z Matthew o naszym związku. Nie kleiło się między nami, oddalaliśmy się od siebie. Kto by tylko przypuszczał, że głupie zdjęcie przyśpieszy rozpad naszego związku?
A ja sam kierowany silnymi emocjami zepsułem chwilę, na którą Lou czekał od kilku lat. Byłem głupi. Powinienem wybrać lepszy moment na rozmowę z szatynem. Mówiłem szczerze. Od kilku dni myślałem nad tym, jakby to było, gdyby Louis był moim chłopakiem. Moglibyśmy spędzać wszystkie dni razem, spać w jednym łóżku, zasypiając w swoich ramionach, by budzić się pocałunkami. Louis byłby w tym dobry, uwielbiał, gdy go się przytulało. To właśnie czegoś takiego chciałem od życia. Nie bałem się, chciałem spróbować. Tylko czy nie jest na to za późno?
><><
Witajcie, kadeci!
Co tam u was słychać?
Tak, wiem, że Harold w tym ff nie grzeszy inteligencją :P
Zdrowych, pogodnych Świąt Wielkanocnych,
pełnych wiary, nadziei i miłości.
Radosnego, wiosennego nastroju,
serdecznych spotkań w gronie rodziny
i wśród przyjaciół
oraz wesołego Alleluja!Dziękuję za gwiazdki i komentarze ♥
CZYTASZ
Unruly ~Larry/Ziam ✔
FanfictionJak poradzić sobie z sytuacją, kiedy osoba którą znasz od lat jest jednocześnie twoim przyjacielem, bratem i zauroczeniem? Liam i Zayn mają wszystko, czego mogliby sobie zapragnąć. Wszystko, oprócz dzieci. Louis i Harry mają tylko siebie, nie wied...