Rozdział dwudziesty czwarty.

2K 147 55
                                    

Potrzebowałam chwili, aby zmusić się do otwarcia oczu. Miałam wrażenie, że nie spałam tak dobrze od wakacji i myśl, że musiałam iść dzisiaj na zajęcia strasznie mnie przytłaczała, jednak nie mogłam sobie pozwolić na opuszczanie zajęć, zwłaszcza że już za niedługo będą egzaminy.

W końcu podniosłam swoje powieki i ujrzałam przed sobą parę ciemnych oczu, które patrzyły wprost na mnie. Uśmiech rozjaśniał twarz, a miłe rysy sprawiały że sama miałam ochotę się uśmiechnąć. Zawstydzona zasłoniłam się ręka, ale Jungkook złapał ją delikatnie i położył wzdłuż mnie.

- Ciebie też miło widzieć - odparł z lekkim śmiechem.

Byłam naprawdę zdziwiona jego dobrym humorem. Sądziłam, że po obudzeniu się stwierdzi, że był głupi iż tutaj został i obrzuci mnie stertą obelg, ale on tym czasem patrzył na mnie miłym i roześmianym wzorkiem, zupełnie jakby przede mną leżał ktoś inny.

- Uroczo wyglądasz, kiedy śpisz - dodał po chwili milczenia, a ja dalej wlepiałam w niego swoje oczy.

- Która godzina? - zapytałam słabo.

- Po jedenastej - odpowiedział, a ja wstałam z materaca z prędkością światła i rzuciłam się w kierunku budzika.

- Czemu alarm nie zadzwonił?! - panikowałam.

- Dzwonił, ale go wyłączyłem - powiedział spokojnym tonem.

- Dlaczego to zrobiłeś? Przez to ominęły mnie cztery pierwsze zajęcia! - burzyłam się, gdyż obiecałam sobie że już nigdy do tego nie dopuszczę.

- Poszliśmy późno spać, po za tym nawet nie reagowałaś na budzik, tak byłaś zmęczona - bronił się.

- Jungkook mogłeś mnie obudzić, dobrze wiesz że czekają mnie przygotowania do egzaminu - jęknęłam, spuszczając ręce.

- Zdajesz sobie sprawę, że masz prawie najwyższą średnią z twojego roku? - spojrzał na mnie, mrużąc jedną brew.

Jego wyraz twarzy sprawiał, że miałam ochotę się zaśmiać, ale miał rację. Dobrze się uczyłam i nie miałam problemu z nadrabianiem materiału, jednak nie podobało mi się to, że znowu nie pojawię się na zajęciach.

Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam od niego głowę. Dopiero teraz doszło do mnie, że w pokoju nie było ChaeRyun. Nie mogłam uwierzyć, że po raz kolejny została w domu grupy studenckiej i opuszcza zajęcia.

- Niech będzie, raczej nic się nie stanie jeśli opuszczę jeden dzień. Najwyżej wszystko nadrobię - westchnęłam, opadając na łóżko.

- Świetnie, to co dziś robimy? - przewrócił się na bok, aby mieć lepszy widok na mnie.

- My? Cóż, ja zamierzałam pojechać do sklepu kupić parę potrzebnych mi rzeczy, więc ty możesz wyjść kiedy chcesz - wzruszyłam ramionami i wstałam, żeby wybrać sobie jakieś ubrania na dzisiaj.

- Mogę pojechać z tobą? - wyrzucił, jakby nie było w tym nic dziwnego.

Zaczęłam rozglądać się po pokoju, zastanawiając się, czy dobrze usłyszałam, aż w końcu spojrzałam na niego podejrzliwie. Uśmiech na jego twarzy sprawiał że czułam się zdezorientowana.

- Chcesz jechać ze mną na zakupy? Dlaczego miałbyś tego chcieć? - skrzyżowałam ręce.

- Muszę mieć jakiś, konkretny powód? Zachowujesz się tak, jakbym co najmniej planował twoje zabójstwo - przewrócił oczami.

- Po prostu jestem zdziwiona, nigdy wcześniej nie zachowywałeś się w taki sposób, ani nie wykazywałeś silnej chęci spędzenia ze mną czasu - wyjaśniłam spokojnie. Chwyciłam w dłonie kosmetyczkę i ubrania, w celu pójścia do łazienki.

Bliźniacze dusze ~ JungkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz