Rozdział czternasty.

1.2K 106 34
                                    

Patrzyłam przerażona jak Jungkook zatrzymuje się ze swoją paczką przed wejściem na teren imprezy, i już wtedy zaczęłam liczyć sekundy, zanim rozpęta się piekło. Ich pojawienie się tutaj zwiastowało same kłopoty i jestem pewna, że jako jedyna ze znajdujących się na imprezie osób byłam tego świadoma. Wiedziałam, że zawitali na ognisku w celu zniszczenia wszystkiego, co przygotowywali organizatorzy, aby w ten sposób ukazać swoją nienawiść i buntowniczość oraz udowodnić, że potrafią bawić się o wiele lepiej niż ktokolwiek.

Jungkook powiedział coś do stojącej u swego boku HyoYeon, a ona zaśmiała się lekko, by następnie zwrócić się reszty grupy. Miałam wrażenie, że świat zatrzymuje się niespodziewanie, gdy głośny krzyk oraz tupot nóg rozległ się wraz ze śmiechem czarnowłosej dziewczyny. Wszystko działo się w zwolnionym tempie i mogłam widzieć jak kumple Jungkooka rozpraszają się po boisku, rozrywając transparenty z okazji 50-lecia, a następnie rozrzucają piwo na stołach lub podają je uczestnikom, zachęcając do picia.

Czułam jak JungWoo chwyta moją dłoń, ale byłam zbyt oszołomiona, aby choć na moment na niego spojrzeć. Mój wzrok wrócił do Jungkooka, który stał z wymalowanym na twarzy zadowoleniem patrząc jaki bałagan wyrządzają jego wspólnicy, a we mnie wzniecił się ogień. Byłam wściekła mając świadomość, że ten dupek zjawił się tutaj, aby zjednoczyć cały teren Uniwersytetu z gruntem, żeby móc czerpać korzystać z mojego nieszczęścia.

Uśmiech, który wysłał w moją stronę, gdy skierował swoje oczy wprost na mnie dał mi jasno do zrozumienia, że przegrałam, a dzisiejszy wieczór należy do niego. Zmróżyłam swoje powieki, mając nadzieję że mój wzrok jest na tyle morderczy, aby poczuł jak go przeszywa, ale on tylko parsknął z politowaniem i dumnym krokiem zaczął kierować się w naszą stronę.

Nie umknęło mojej uwadze to, jak zdenerwowała go obecność JungWoo i dobrze wiedziałam, że szedł teraz w naszą stronę, aby móc z nas zakpić lub co gorsza wydać mnie. Nie mogłam udawać, że nie obawiałam się iż Jungkook powie JungWoo wszystko na temat tego, co między nami zaszło. Jest na tyle okrutny, żeby pozbawić mnie jedynej osoby na której zależy mi tak mocno, by poczuć jakąkolwiek wyższość. Nawet jeśli zasłużyłam na porządną karę, nie chciałam dopuścić do tego, aby Ci dwoje nawiązali kontakt.

- Lepiej stąd chodźmy - zwróciłam się do JungWoo, który z otwartą buzią patrzył jak jeden z buntowników rozlewa piwo po posągu patrona naszego Uniwersytetu.

- Kim są Ci ludzie? - jęknął zszokowany.

- Ekipa naszej Uniwersyteckiej gwiazdy, czarne owce i wcielone zło - odpowiedziałam szczerze.

- Uniwersyteckiej gwiazdy? Kim ona jest? - zdziwił się.

- Nie ona, a raczej on - odezwał się męski głos, na co podniosłam swój wzrok i ujrzałam stojącego nad nami Jungkooka.

Przeczuwałam najgorsze widząc jego złośliwy wyraz twarzy, wówczas gdy jego oczy błyszczały iskrami pełnymi zemsty.

- Czego chcesz, Jungkook? - warknęłam wstając.

- Chciałem się przywitać, miałem wrażenie że planujecie nas opuścić - uśmiechał się sztucznie.

- To nie wrażenie, przyszła już na nas pora - powiedziałam, ciągnąć JungWoo za rękę.

- Nie potrzebnie, impreza dopiero się zaczyna, więc nalegam abyście zostali - mówił swoim spokojnym, udawanym głosem.

- Impreza? Zrobiliście tutaj apokalipsę, to przestało być bezpiecznym miejscem - fuknęłam z wrogością, po czym chwyciłam dłoń JungWoo w celu odejścia wraz z nim.

- Powinniście zostać - zatrzymał nas - chętnie poznałbym Twojego towarzysza, pewnie mamy sobie dużo do opowiedzenia.

Stał do mnie tyłem, ale byłam przekonana że uśmiechał się dumnie pod nosem. Wiedział, że jeśli wykorzysta przeciwko mnie mój największy strach, ulegnę mu. I miał rację.

Bliźniacze dusze ~ JungkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz