XIII

1.1K 137 20
                                    

Przez całą noc nie mógł zmrużyć oka. Nie wiedział nawet, jak udało mu się trafić do domu pani Lee. Jak przez mgłę pamiętał to, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru. Pragnął zasnąć, jednak nie było mu to pisane, nie tamtej nocy.

Został bowiem skazany na bycie samemu z bitwą w głowie i sztormem w sercu. Wiedział, że to co czuł podczas dotyku ust Jeongguka nie było normalne, ale o dziwo już nie czuł strachu.

I gdyby mógł cofnąć czas to nic by nie zmienił.

Czarnowłosy pirat był kimś, kto wszedł z rozmachem w życie Kima, namieszał i sprawił, że chłopak nie potrafił wyobrazić sobie teraźniejszości bez wrednego dwudziestolatka. Oczywiście obawiał się swoich uczuć i tego, co przyniesie przyszłość, ponieważ gdzieś w głębi serca czuł, że nie było dla niego szczęśliwego zakończenia...

×⚓×

Kolejnego dnia ich pobytu na Tortudze Namjoon i Hoseok zdecydowali się pójść na piracki targ. Chodzili wolno między ludźmi, oglądając sprzedawane towary; były to głównie jakieś błyskotki, więc wyższy podejrzewał, że nie zostały one zdobyte w sposób uczciwy. Odwrócił się w stronę Hoseoka, z chęcią zapytania go o życie na tej wyspie, aby ze strachem stwierdzić, że chłopaka za nim nie było.

Spanikowany przepychał się między ludźmi, rozglądając dookoła, gdy nagle niewysoki szarowłosy mężczyzna stanął mu na drodze. Namjoon chciał go zwinnie minąć, ale tamten uparcie nie dawał przejść admirałowi.

— Popchnąłeś mnie... — zaczął niższy, jednak szatyn przerwał mu, zbyt poddenerwowany.

— Przepraszam cię bardzo mocno, nie szukam wrogów, zgubiłem przyjaciela i potrzebuję go jak najszybciej znaleźć.

Styl z jakim mówił nieznajomy sprawił, że pirat zmarszczył brwi. Chłopak nie był stąd, to pewne. Może i miał podarte ciuchy i śmierdział jak tutejsi ludzie, ale oni nigdy nikogo nie przepraszali oraz używali dość prostego słownictwa. Ten musiał być uczony w szkole, której na Tortudze nie było.

— Kim jesteś? Skąd jesteś? — zapytał jasnowłosy.

Tym razem to Namjoon zmarszczył brwi, nie rozumiejąc pytania. Czyżby tak łatwo dało się poznać, że nie był piratem?

— Namjoon! Szukałem cię wszędzie! Nie znikaj mi tak, tu jest niebezpieczne, ci piraci mogą cię za... Kto to? — zdezorientowany Jung wskazał na chłopaka, stojącego niebezpiecznie blisko admirała.

— Nie wiem, zaczepił mnie.

— Kim jesteś? — Hoseok przybrał kamienny wyraz twarzy, zwracając się do nieznajomego.

— Kimś kogo mocno zastanawia twój znajomy — oznajmił niższy, podchodząc wolno do pomarańczowowłosego, by z kpiącym uśmieszkiem wyszeptać mu na ucho: — Ty może i jesteś piratem, ale on tu nie pasuje. Uważaj bo, jak tylko powiem słowo, to ci wszyscy ludzie go rozszarpią — wskazał na jeszcze niczego nieświadomy tłum.

Hoseok pobladł. Nie masz serca, pomyślał, jednak nie powiedział tego głośno.

— Proszę, nie rób tego — również wyszeptał. — Zrobię wszystko.

×⚓×

Rozmawiająca trójka mężczyzn zwróciła uwagę innego korsarza, który opierał się o jeden z budynków i obserwował ludzi. Ostatnimi czasy było to jego ulubione zajęcie.

Odepchnął się lekko od kamiennej ściany, ruszając w ich stronę.
Jego zainteresowanie wzbudził najwyższy z nich, dlatego lekko kuśtykając podszedł do młodych mężczyzn i położył dłoń na ramieniu jasnowłosego pirata.

𝗵𝗲'𝘀 𝗮 𝗽𝗶𝗿𝗮𝘁𝗲 • taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz