XXVI

980 124 12
                                    

— Yoongi? — wyszeptał miedzianowłosy, patrząc z niedowierzaniem na pirata.

— Tęskniłeś, rudzielcu? 

Słysząc znane mu przezwisko, Hoseok mimowolnie wywrócił oczyma.

— Co ty tu robisz? — zapytał, ignorując pytanie drugiego.

— Słyszałem, że flota gubernatora Port Vallis szuka Jeona i jego załogi. Domyśliłem się, że wróciliście do miasta i Taehyung poskarżył się tatusiowi... — pirat popatrzył po twarzach zebranych, uważnie lustrując ich chłodnym spojrzeniem. — No i gdzie on jest? Przyjdzie tu czy mam iść szukać go dalej?

— Nie przyjdzie — odezwał się Namjoon. — I nie ma sensu byś go szukał. Nie dotrzesz do niego, jako syn gubernatora jest dobrze pilnowany. Ale jeśli chcesz się narazić na bycie powieszonym, to droga wolna — wskazał w kierunku rezydencji Kimów.

— Nie jestem głupi. Wiem na co się pisałem, gdy tu przypłynąłem i wiem, że mnie nie wpuszczą do ich cukrowego pałacyku. Dlatego zabrałem tego tu — oznajmił sucho i wskazał dłonią na swojego towarzysza.

— A ty to kto? — Hoseok zmarszczył brwi, mierząc wzrokiem wysokiego chłopaka.

— Park Chanyeol, przyjaciel Taehyunga z lat dziecięcych. Jego tata mnie zna — wytłumaczył i zerknął na bruneta, który uparcie patrzył w swoje buty. — Jimin?

— C-cześć Chanyeol — chłopak niepewnie zerknął na najwyższego. — Wszystko się wydało  — Park zaśmiał się nerwowo, wzruszając ramionami.

— Zauważyłem. Dokładnie pięć dni temu, kiedy Min przyszedł do mnie, mówiąc, że mam go zabrać do Port Vallis. Jeon mu powiedział, że się znamy i...

— Dobra, nieważne. Czas mnie goni, więc jakbyście mogli współpracować lub zejść nam z drogi... — przerwał szarowłosy, ruszając przed siebie. Nie dane było mu przejść obok Hoseoka, ponieważ ten złapał za jego ramię, zmuszając korsarza do zatrzymania się.

— Gdzie jest Jungkook? Czemu nie ma go z wami? Wie, że flota gubernatora szuka Czarnookiego i załogi, dlatego się z nimi ukrywa? I czemu przypłynąłeś do tego miasta? Piraci nie są tu mile widziani...

— Jungkook nic nie wie, dlatego staram się dotrzeć do Taehyunga i wyjaśnić parę spraw, żeby ratować dupę mojego najlepszego przyjaciela — warknął, kiedy zdał sobie sprawę, że pomarańczowowłosy trzymał jego ramię zbyt mocno, by mógł je wyrwać z uścisku. — Kilka dni po tym jak pozwoliliśmy wam uciec, Jungkook odpłynął z załogą. Obiecał wrócić po upływie sześćdziesięciu dni. W każdej chwili może zawitać z powrotem na wyspie, nie zdając sobie sprawy, że jest poszukiwany — odwrócił się gwałtownie w stronę Namjoona, sycząc cicho, gdy poczuł nieprzyjemny ból w ręce. — Ta głupia blondyna kazała szukać Jeona i jego załogi, prawda? Z tego co usłyszałem, najbardziej zależy wam na znalezieniu właśnie kapitana i jego szybkiej śmierci — Min wziął głęboki oddech, mierząc admirała gniewnym spojrzeniem. — Problem w tym, że Czarnooki nie żyje — oznajmił. Żaden z młodych mężczyzn nie spodziewał się usłyszeć takiej nowiny. — Umarł kilka dni po tym, jak w końcu powrócił do żywych. Co za ironia, prawda? Jungkook bardzo to przeżył, właściwie chyba dlatego wypłyną w ocean. Już jako kapitan... — widząc niezrozumienie na twarzach chłopców, dodał: — Kapitan Jeon.

— Cholera jasna! — krzyknął admirał, po tym jak dotarły do niego słowa szarowłosego.

Przestał panować nad nerwami. W końcu jego ludzie pilnowali morza przy Tortudze, gotowi zaatakować statek o nazwie Victoria w każdym momencie.

— Jakie były rozkazy, Namjoon? — zapytał Jin, kładąc dłoń na ramieniu wyższego.

— Załogę pojmać, kapitana zabić od razu. Nie wiedziałem, czemu Taehyung tak zdecydował. Zamiast od razu zatopić statek wraz z ludźmi, on chciał ich żywych. Później Hoseok powiedział mi, że Taehyung zakochał się w Jungkooku, dlatego łatwiej było mi poskładać wszystko w całość. Nie zależało mu na załodze. Chciał, żebyśmy przyprowadzili mu młodszego Jeona... żywego — popatrzył na Mina z przerażeniem w oczach. — Jeśli nie zdążymy i Jungkook wróci...

𝗵𝗲'𝘀 𝗮 𝗽𝗶𝗿𝗮𝘁𝗲 • taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz