— Jak cię dopadnę, to zabiję! Przysięgam na głowę mojej matki! — krzyknął miedzianowłosy, gdy tylko szok, związany z pojawieniem się jego zaginionego przyjaciela, minął.
— On to nas wszystkich chce wytępić, mówię wam — zaśmiał się Yoongi, obserwując uważnie poczynania Junga i podjadając przy tym orzeszki, które Jin kupił poprzedniego dnia na targu.
Od razu, gdy blondyn dopatrzył się buchającego gniewu w oczach Hoseoka, cofnął się znacznie, znikając za posturą Jeona. Przez ostatnie dni to kapitan zdawał się być jego najbezpieczniejszym schronieniem, więc dlaczego Taehyung nadal czuł strach? A może to było coś innego, a on po prostu zaczął mylić pojęcia?
— Ale ty nienawidzisz swojej matki — westchnął w końcu jasnowłosy, zerkając przez ramię Jungkooka. — I nawet nie wiesz, czy ona żyje... Zresztą nie zrobiłbyś mi krzywdy — Kim wyprostował się dzielnie, nadal jednak schowany za umięśnionym ciałem pirata.
Zagryzł wargę, powstrzymując śmiech, kiedy rozgniewany Hoseok powtórzył jego ostatnie słowa, przedrzeźniając tym samym blondyna. Szybko jednak na nowo spoważniał, gdy poczuł, jak duża dłoń kapitana łapie za tę jego, zamykając w ciepłym uścisku.
— Chyba musimy sobie kilka rzeczy wyjaśnić — oznajmił Jungkook, wymownie patrząc na admirała.
— Ostatnio robimy to dość często... — Kim zachichotał niezręcznie. Widząc zdezorientowanie na twarzach pozostałych, odkaszlnął i już mniej pewnie dodał: — No, że ciągle sobie coś tłumaczymy. Sprawy się trochę pokomplikowały. Wybaczcie, chciałem jakoś rozładować napięcie. Nieważne — machnął wolną ręką, siadając na twardej kanapie.
— Zacznijmy od tego, że powiesz nam... — odezwał się Hoseok, idąc w ślad za swoim przyjacielem i przy okazji zrzucając ospałego Jina ze starego mebla. — Gdzieś ty, do jasnej cholery, był?!
— Spokojnie, był ze mną — odpowiedział od niechcenia kapitan i na nowo przeniósł wzrok na brązowowłosego. — Słyszałem, że jestem aktualnie dość cenny. To znaczy, moja głowa... nabita na pal.
Szatyn zaśmiał się pod nosem, pospiesznie zerkając na syna gubernatora, który z grymasem na buzi wyginał palce pod każdym możliwym kątem.
— Właściwie to nieważne w jakiej formie. Grunt żebyś był martwy – oznajmił w końcu admirał, kiwając wolno głową.
— Uroczo — brunet wywrócił oczami. — Nieźle mnie urządziłeś, piękny — dodał, przenosząc wzrok na dwudziestodwulatka. Zanim Taehyung mógł cokolwiek powiedzieć, kapitan ucieszył go jednym spojrzeniem. — Wiem, wiem, nie spodziewałeś się, że Czarnooki tak szybko zacznie gryźć ziemię. Ale pamiętaj, że chciałeś uśmiercić mojego ojca, a tego nie potrafię ci wybaczyć.
Na słowa kapitana, Kim tylko zacisnął wargi, klnąc w myślach swoją głupotę. Dlaczego nie potrafił powstrzymać się tamtego dnia i zapanować nad silnym gniewem?
— Dobra, dobra... zostawcie sobie te kłótnie w małżeństwie na później — Yoongi wstał wolno i podszedł do swojego przyjaciela, klepiąc go mocno po plecach. — Jaki plan, Namjoonie? — zwrócił się do admirała, na co tamten zmarszczył brwi.
— Niby czemu to ja mam wymyślić jakiś plan?
Min westchnął głęboko, zanim ponownie zabrał głos.
— Ponieważ... wydaje mi się, że tylko ty i Taehyung możecie przewidzieć kolejne ruchy armii gubernatora. Ja osobiście gościa nie znam, a zgadywać, jak ratować tyłek Jeona mi się nie uśmiecha...
Blondyn siedział cicho, przysłuchując się wymianie zdań swoich towarzyszy. Yoongi miał rację. Może jego relacje z ojcem nie były wzorowe, jednak to on dorastał obserwując starszego mężczyznę i właśnie to od niego uczył się poszczególnych zachowań.
CZYTASZ
𝗵𝗲'𝘀 𝗮 𝗽𝗶𝗿𝗮𝘁𝗲 • taekook
Fanfic❝𝗻𝗼𝘁 𝗮𝗹𝗹 𝘁𝗿𝗲𝗮𝘀𝘂𝗿𝗲'𝘀 𝘀𝗶𝗹𝘃𝗲𝗿 𝗮𝗻𝗱 𝗴𝗼𝗹𝗱, 𝗺𝗮𝘁𝗲❞ ocean, statki, łupy, legendy, rum, tortuga, piraci i jedno kłamstwo, które zmieniło życie kima na zawsze. 📍Tortuga, Morze Karaibskie ...