XXXVIII

897 100 22
                                    

Nim zdążył się obejrzeć, został pociągnięty do pionu przez szarowłosego pirata. Admirał zamknął oczy, czekając aż pięść Yoongiego zderzy się z jego szczęką, jednak ból ostatecznie nie nadszedł. Zdezorientowany uchylił powieki, by zobaczyć, jak roztrzęsiony Hoseok siłował się z silną ręką mocno wkurzonego Mina.

— Opanuj się! — krzyczał. — Jeśli go zaatakujesz, sam oberwiesz kulkę!

— Bronisz go?! To przebrzydły zdrajca — splunął szarowłosy, mierząc palącym wzrokiem Namjoona. — Przez niego twój przyjaciel nie żyje! Powinieneś być pierwszym, który rzuci się mu do gardła — warknął i odepchną od siebie wyższego chłopaka.

— Masz rację... — wyszeptał tylko miedzianowłosy, zerkając na zrozpaczonego Jeongguka, który kurczowo trzymał pozbawionego życia Taehyunga w swoich objęciach.

×⚓×

W tym samym czasie gubernator Kim patrzył przerażony, jak martwe ciało jego jedynego syna spoczywało na kolanach znienawidzonego pirata. Złapał się za serce, cofając się o kilka małych kroków. To silne ramiona generała uratowały go przed upadkiem na twarde deski. Okropny ból w klatce piersiowej wystarczył, by doszczętnie stracił siłę w swoich starych nogach.

— Z-zabierzcie mnie stąd — wyszeptał, gdy po jego policzkach zaczęła spływać kolejna fala gorzkich łez.

— Co z pozostałymi? Mamy ich powystrzelać czy...? — zaczął równie mocno spanikowany mężczyzna.

— Mój syn nie żyje! I t-to ja wydałem rozkaz!

— Gubernatorze, ta kula była przeznaczona dla Jeona. Nie mogliśmy przewidzieć, że Taehyung rzuci się, by ratować tego pirata — westchnął generał, chcąc choć trochę pocieszyć starszego.

— Z-zamordowałem mojego syna... Już nie obchodzą mnie t-tamci piraci! Nie mam dla kogo tu być... O kogo walczyć. Zostawcie ich i po prostu, jak najszybciej stąd odpłyńmy...

— Tak jest, gubernatorze Kim — zasalutował z trudem, ponieważ nadal cały ciężar siwowłosego spoczywał na jego boku.

Na potężny okręt dotarli dość szybko; zdezorientowana armia szukała wśród przybyłych tego jasnowłosego chłopaczka, po którego w końcu tu przypłynęła. Na początku odetchnęli z ulgą, że niepotrzebna była ich interwencja, jednak szybko pozytywny nastrój ich opuścił, gdy tylko zobaczyli bladą, zapłakaną twarz gubernatora. Nawet nie musieli pytać. Na statku zapadła grobowa cisza, nikt nie wiedział co powinien zrobić, nikt nie był na tyle odważny, by zabrać głos. Dopiero kiedy roztrzęsiony gubernator zniknął w swojej kajucie, mężczyźni wypuścili wstrzymywane oddechy.

— Co się tam stało? — zapytał cicho Bogum, który miał być pierwszym, którego Taehyung zobaczy na statku, po odzyskaniu wolności. — Zbuntował się? Nie poszedł z wami?

Generał oparł się o falszburtę, wypuszczając ciężkie powietrze z płuc. Zamknął swoje zmęczone oczy, wdychając słony zapach srogiego oceanu i po chwili ciszy, odwrócił głowę w stronę oczekującego odpowiedzi chłopaka.

— Taehyung nie żyje. Został postrzelony zamiast Jeona... Właściwie to rzucił się na tego okropnego pirata, przyjmując kulę za niego.

— C-co? — ciemnowłosy zrobił krok w tył. Chwilę zajęło, zanim przyjął do siebie tę informację; co prawda, spodziewał się tego, gdy nie zobaczył tego uroczego blondyna przy boku swojego ojca, jednak nadal... był to szok. — Zostawiliście jego ciało tym piratom?! Przecież oni na pewno nie potraktują go z szacunkiem! I... i gdzie admirał Kim? — zapytał, rozglądając się na boki.

𝗵𝗲'𝘀 𝗮 𝗽𝗶𝗿𝗮𝘁𝗲 • taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz