XI

1.2K 121 9
                                    

— A więc mówisz mi, że wasi ojcowie się znali? — zachwycił się Jimin. — Ale ten świat mały! Ja też poznałem Tae kiedy mieszkałem w Port Vallis! — chłopak zatrzymał się gwałtownie, odwracając w stronę Kima. — Ja i Chanyeol wpadliśmy na siebie jakiś rok temu na głównym placu, o tam, za zakrętem — wskazał przed siebie najniższy, zwracając się do Taehyunga.

Chodzili bez celu po miasteczku, rozmawiając o wszystkim, przez co Jimin zdążył opowiedzieć najstarszemu dokładniej o ich małym przekręcie. Chanyeol znał Jeongguka już od dobrych kilku lat i wiedział, że pirat nie miał złotego serca oraz że nie pomógłby ot tak obcemu. A Taehyung przecież nim był...

Musiało w tym wszystkim być jakieś drugie dno, o którym wiedział tylko Jeon.

Oczywiście Park podzielił się swoimi obawami z przyjaciółmi, którzy tylko wzruszyli ramionami. Nie chcieli bowiem niszczyć sobie dnia zamartwianiem się. Najstarszy jednak był z nich najrozsądniejszy. Nie zgodził się na to, by temat poszedł w niepamięć i obiecał sobie, że wróci do niego wkrótce.

Chłopcy rozmawiali i śmiali się głośno, co spotykało się z pogardliwymi spojrzeniami ze strony trzeźwiejących piratów i kobiet, chodzących z wiklinowymi koszami po niedużym targu.

— Czemu nagle wszyscy moi starzy znajomi okazują się być piratami — Taehyung zaśmiał się głośno. — Brakuje mi tu jeszcze Namjoona, żeby w pełni stwierdzić, że świat oszalał! — parsknął na wyobrażenie o admirale, od którego niechęć do korsarzy biła na kilometr.

— Wiesz młody, że mnie zawsze ciągnęło w stronę morza! Kocham przygody — odezwał się Chanyeol. — Ale żałuję, że nie byłem obecny w twoim nastoletni życiu. Pomagałbym ci z dziewczynami — chłopak strzelił młodszemu kuksańca w bok.

— Taehyung i dziewczyna — parsknął Jimin. — To ja już prędzej uwierzę w Krakena i syreny.

— Wolisz chłopców? — zdziwił się najstarszy, a Taehyung tylko wzruszył ramionami.

W sumie nigdy nie miał dziewczyny, ale również nigdy do żadnej go nie ciągnęło. A musiał przyznać, że w Port Vallis mieszkało wiele ładnych kobiet. Prawdą było, że już prędzej był w stanie wyobrazić sobie siebie całującego Hoseoka, który był dla niego jak brat, niż chodzenie za rękę z jakąś damą...

Myśl o przyjacielu zakuła Kima w serce. W końcu Hoseok był przy nim, kiedy przechodził bunt wieku nastoletniego. To Hoseok uciekał z nim na plażę szukać muszli i wiadomości w butelce. To z Hoseokiem podziwiali wschód i zachód słońca. To Hoseok pocieszał blondyna, kiedy Jimin zniknął z jego życia. Z Hoseokiem pierwszy raz upił się do nieprzytomności po kłótni z ojcem. Jung był zawsze z nim i dla niego. Nigdy go nie opuścił... To Taehyung odszedł bez pożegnania...

Czując dłoń na ramieniu, blondyn odepchnął od siebie wszystkie myśli i z wymuszonym uśmiechem spojrzał na Jimina.

— Jak zacznie robić się ciemno to pójdziemy do tej knajpy, którą ci pokazywałem. Zobaczysz, jak wyglądają imprezy na Tortudze! Tańce, śpiewy i rum. Zabawa do rana.

Taehyung skrzywił się na słowa przyjaciela, ale mimo wszystko chciał skosztować pełnej wolności, dlatego od razu przystał na ową propozycję.

Cichy głosik z tyłu głowy modlił się o to, by pewien czarnowłosy pirat również pojawił się wieczorem w tej konkretnej tawernie.

Na myśl o przystojnej twarzy Jeona, serce blondyna zaczęło bić znacznie szybciej. Nie był pewien, co to za uczucie i do czego może ono doprowadzić. Ba! On nawet nie wiedział, czy może ufać Jeonggukowi...

𝗵𝗲'𝘀 𝗮 𝗽𝗶𝗿𝗮𝘁𝗲 • taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz