( U góry zdjęcie braci Lazarov Michaił i Konstantin )
W powietrzu czuć było wiosnę, moją ulubioną porę roku. Z uśmiechem na ustach biegłam przez las. Siedemnasty kwietnia a jest ciepło jak w maju. Żałowałam, że założyłam kurtkę przez co było mi gorąco. Jeszcze tydzień temu nie było żadnych kwiatków. A teraz gdzie nie spojrzę wszędzie rosną przylaszczki, piękne małe wiosenne kwiaty o niebieskich lub fioletowych płatkach. Biegłam dalej, ciesząc się piękną pogodą i chwilą spokoju. Adam od rana chodził w złym humorze na wszystkich krzycząc. Wolałam zejść mu z oczu i iść pobiegać. Znając go zaraz by się wyładował na mnie. Pewnie znowu interesy nie szły po jego myśli. Nie wiem, policja w naszym kraju jest taka ułomna czy mi się tylko tak wydaje. Adam handlował czym popadło odkąd pamiętam i jakoś nigdy nie wpadł. Wiem, że nie powinno się źle życzyć bliźniemu, ale gdyby go tak zamknęli miałabym spokój.
Pogrążona w myślach wybiegłam z lasu prosto na polanę. Stało na niej trzech mężczyzn. Zatrzymałam się, kiedy zobaczyłam co się dzieje. Dwóch z nich biło mężczyznę leżącego na ziemi. Nie wiem co mnie naszło, ale nie myśląc po prostu zaczęłam biec w ich stronę krzycząc, aby przestali.
- Zostawcie go w spokoju, krzyczałam
Wypadki potoczyły się bardzo szybko. W jednej chwili zasłaniałam mężczyznę własnym ciałem a w drugiej leżałam już na ziemi trzymając się za brzuch. Ostatnie co pamiętam, zanim zapadła ciemność to wystrzał z pistoletu.
- Obudziłaś się, przy moim łóżku stał lekarz znajomy Adama.
Potwornie bolał mnie brzuch.
- Nie wstawaj, złapał mnie za rękę, kiedy próbowałam usiąść.
- Gdzie ja jestem?
- W szpitalu. Wczoraj postanowiłaś obronić mężczyznę od zakatowania na śmierć. Jak przez mgłę pamiętałam wczorajsze wydarzenia.- Ale czemu tu jestem?
- Karolino wczoraj zostałaś postrzelona. To było cholernie nie mądre z twojej strony , gdyby nie zjawił się brat pana Lazarova, pewnie leżałabyś teraz w kostnicy.
Boże, bałam się reakcji Adama na to, co zrobiłam. Lazarov to ten którego tak nienawidził Adam a ja jeszcze uratowałam jego brata z rąk jakiś oprychów.
- Adam wie? Lekarz kiwną tylko głową.
- Niedawno wyszedł, powinien zaraz wrócić.
- Co z tym mężczyzna? , lekarz zapisał coś w karcie po czym odwiesiła ją z powrotem na łóżko.
- W porównaniu z tobą prócz stłuczeń nic mu nie jest. Pan Lazarov zabrał swojego brata wczoraj do domu. Był pijany, kiedy go napadli.Świetnie, okazuje się że stanęłam w obronie jakiegoś pijaka. Jestem jednak nienormalna. Do sali weszła Ewelina, gdy mnie zobaczyła rozpłakała się.
- Kochanie jak się czujesz? Adam o wszystkim nam powiedział, kiedy dzisiaj do was przyjechaliśmy.
- Nie martw się nic mi nie jest, lekarz zostawił nas same. Ewelina usiadła obok mnie na łóżku.
- Karolino co ci odpierdoliło? Boże oni mogli cię zabić, strzeliła bez ogródek.- Nikt nigdy nie staną w mojej obronie chociaż raz w życiu chciałam stanąć w obronie słabszego. Jak zobaczyłam jak go biją, sama nie wiem po prostu zareagowałam instynktownie. Nie mogłam stamtąd odejść udając, że nic nie widziałam. Ewelina pochyliła się na łóżku przytulając się do mnie.
Po paru dniach spędzonych w szpitalu Adam zabrał mnie do domu. Czułam się już lepiej chociaż dalej bolał mnie brzuch. Godzinę po tym, jak wróciliśmy do domu odwiedził nas niespodziewany gość. Leżałam na kanapie, kiedy do salonu wszedł mój mąż.
- Kochanie, mamy gościa.
Kochanie, od kiedy to Adam mówił do mnie kochanie? Z trudem podniosłam się do pozycji siedzącej akurat, wtedy kiedy do salonu wszedł bardzo przystojny mężczyzna. Wyglądał jak chuligan. Ubrany cały na czarno w czarnej kurtce typu flek i czarnych bojówkach. Na nogach miał ciężkie motocyklowe buty. Był wyższy i szerszy od Adama, dobrze zbudowany. Czarne włosy i takie same oczy. Powoli podszedł w moją stronę, nie spuszczając ze mnie wzroku. Jego oczy były hipnotyzując. Jak u węża, który właśnie namierzył swoją ofiarę. Chryste co to za jeden? Czyżby Adam ze złości na mnie wynajął jakiegoś oprycha, żeby mnie się pozbył?- Pani Lewkowicz proszę nie wstawać, powstrzymał mnie, kiedy próbowałam wstać z kanapy. Z trudem przełknęłam ślinę. Jego głos, Chryste był seksowny jak diabli. Czułam, że się rumienię. Szybko jednak wróciłam do rzeczywistości, kiedy spojrzałam na Adama stojącego obok niego.
- Nazywam się Konstantin Lazarov przyszyłem podziękować pani za uratowanie mojego brata Michaiła.- Nie musi mi pan dziękować stanęłam tylko w obronie słabszego, na co on się uśmiechną, nawet uśmiech miał zniewalający. Gdy tak na mnie patrzył czułam się skrępowana. Nie przywykłam do tego, aby jakiś obcy mężczyzna patrzył na mnie z podziwem. Według Adama to, co zrobiłam było szczytem głupoty, a nie odwagi. Cytując jego słowa "zachowałaś się jak niedorozwinięta, aż tak ci śpieszno na tamten świat?"
- Zapewniam panią, że mój brat nie jest słaby. Kiedy go zaatakowali był tak pijany, że ledwo trzymał się na nogach, tylko dlatego mieli przewagę.Czułam, że go obraziłam chociaż tego nie chciałam.
- Przepraszam ... nie dał mi dokończyć wchodząc w słowo.
- Proszę nie przepraszać jestem pani dłużnikiem. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Po tych słowach ukłonił się i wyszedł z salonu.
- Brawo kochanie, brawo. Adam stal w progu i głośno klaskał śmiejąc się ze mnie.- Dzięki twojemu głupiemu wybrykowi zdobyłaś przychylność osoby, która bardzo mi przeszkadzała w interesach. Dzięki temu ten osioł będzie teraz grał tak jak ja mu zagram. Dziękuje ci żoneczko.
- Daj mi spokój, z bólem położyłam się na kanapie.- Następnym razem, kiedy nas odwiedzi szepnij mu słówko o moich interesach w Rosji. A dokładniej o obwodzie Kaliningradzkim.
- Nie mam zamiaru nikomu nic szeptać. Czemu sam tego nie zrobisz?
Syknęłam z bólu, przez niego źle ułożyłam się na kanapie, Adam szybko podszedł do mnie skrócając dzieląca nas odległość.
- Bo to ty uratowałaś jego braciszka a nie ja ty tępa dzido i kiedy mówię co masz robić to tak masz robić, zrozumiałaś?
Szarpną mnie do pozycji siedzącej. Raptowna zmiana położenia spowodowała ból, który był jak fala żywego ognia jak gdyby ktoś podpalał mi brzuch przez co zawyłam z bólu jak zranione zwierzę.
- Kurwa mać mam cię dość! Wrzasnął Adam. Puścił mnie, przez co upadłam na kanapę i wyszedł z salonu zostawiając mnie samą. Z oczu płynęły mi łzy. Lekarstwa, które przepisał mi lekarz zostawiłam w torebce na górze.- Agata, Agata wołałam nasza pokojówkę, która gdzieś przepadła. Kiedy nie przychodziła z zaciśniętymi zębami wstałam z kanapy i powoli zaczęłam iść. Gdy byłam już przy schodach do domu wszedł Tomek, prawa ręką i młodszy brat Adama
- A ty gdzie ? powinnaś leżeć, aby nie upaść z bólu trzymałam się balustrady
- Po leki które zostały na górze.
- Sam ci je przyniosę.
Odprowadził mnie do pokoju gościnnego i pomógł położyć się na łóżku. Po czym poszedł po moje lekarstwa. Wrócił po paru minutach.
- Proszę podał mi leki i szklankę wody, kiedy je brałam do pokoju weszła Agata, Tomek od razu ja zaatakował.
- To tak się opiekujesz swoja panią? Gdzie kurwa byłaś? Powinnaś być przy niej, a nie pierdolić się po katach z ochrona. Po czym wymierzył jej siarczystego policzka.
- Przepraszam , pan Adam zabronił mi wchodzić do salonu. Tomek patrzył na Agatę z mordem w oczach.
- Mój brat to skurwysyn a ty masz wykonywać moje polecenia to ja zatrudniam służbę w tym domu nie on. Zrozumiałaś?- Tak
- Jeśli jeszcze raz zostawisz panią samą nie skończy się tylko na policzku. Czy to jest jasne?
- Tak, Agata potulnie skinęła głową
- Tomek zostaw ja w spokoju, Agata możesz odejść jak będę czegoś potrzebowała to cię zawołam, kiedy zostaliśmy sami Tomek usiadł obok mnie na łóżku.
- Jak się czujesz? Mocno cię boli?
- Bywało gorzej, uśmiechnęłam się do niego smutno.
Tomek nie raz widział, przez co musiałam przechodzić będąc żoną jego brata. Zawsze stawał w mojej obronie, kiedy był tylko w domu. Za co później obrywałam od Adama. Twierdził, że buntuje jego brata przeciwko niemu. Co było bzdurą. Tomek siedział przy mnie póki nie zasnęłam.
![](https://img.wattpad.com/cover/179870905-288-k143835.jpg)
CZYTASZ
Nigdy nie jest za późno
RomanceKarolina Lewkowicz kobieta, która dla miłości swojego życia pozwoliła zamknąć się w klatce. W złotej klatce do której klucz miał tylko on. Adam Lewkowicz przystojny biznesmen, który traktuje swoja żonę jak rzecz.