12

255 16 1
                                    

  UWAGA ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY NIE ODPOWIEDNIE DLA OSÓB PONIŻEJ 18 LAT !

Z dedykacją dla monikak31

Wierność psa zależy niekiedy od wytrzymałości smyczy. / Wiesław Trzaskalski


                Nie czekając na odpowiedź tej suki, wsiadłem do samochodu i na pełnym gazie opuściłem posiadłość. W drodze do białostockiego klubu rozmyślałem o tym, co jej zrobię, jak tylko wrócę do domu.

-    Żoneczko ja, już cię nauczę dzikiego seksu, jak wrócę. Będziesz krzyczała pode mną, jak cię będę brał. Oj kurwa będziesz. Z tą myślą jechałem do Białegostoku. Pół godziny później byłem już na miejscu. Jako stały klient jednego z klubów ze striptizem byłem tu traktowany jak pan. Właściciel dobrze wiedział jakie prostytutki lubię i co lubię z nimi robić. Po wypiciu kieliszka wódki poszedłem do jednego z pokoi, w którym czekała już na mnie dziewczyna, z którą miałem zamiar się zabawić, zanim miał przyjść facet, z którym miałem robić interesy.

-   Rozbieraj się suko!, nigdy nie kręciła mnie gra wstępna, lubiłem brać szybko i na ostro. Z kieszeni spodni wyjąłem pejcz. Kiedy leżała na brzuchu z przywiązanymi rękami do wezgłowia zacząłem ją chłostać. 

- Krzycz suko, krzycz! , kiedy ona krzyczała, ja jeździłem ręką po moim fiucie. Chłostałem ją po plecach, aż miała na nich krew.

-  Głośniej kurwa! O tak właśnie tak, podnieś dupę, kiedy to zrobiła wbiłem się w nią bez ostrzeżenia, na co zareagowała krzykiem, który kurewsko mnie podniecał.

-    Trzyma się dziwko, tak cię wypieprzę, że zapamiętasz to rżnięcie do końca swojego marnego życia. Wchodziłem w nią raz za razem. Coraz mocniej i szybciej. W pokoju słychać było jedynie mój ciężki oddech i uderzanie ciała o ciało. Po skończonym seksie poszedłem do łazienki, żeby się umyć, po drodze wyrzucając kondona na podłogę. Wychodząc z pokoju, rozwiązałem jej ręce.

- Widzimy się za tydzień. Z uśmiechem na ustach poszedłem na spotkanie z biznesmenem z Rosji.

                Postawny facet czekał już na mnie przy stoliku. Kiedy podszedłem, wstał, żeby się ze mną przywitać. Połowa jego twarzy szpeciła duża poszarpana blizna. Może i kiedyś był przystojny i mógłby podobać się kobietom, ale z tą szramą na twarzy wyglądał paskudnie. Frankenstein, taki w głowie nadałem mu przydomek.

- Witam panie Lewkowicz, podał mi rękę. Miał pewny i mocny uścisk.

-  Pnie Kuzniecow, w końcu się spotykamy, kelner przyniósł schłodzoną wódkę. Wypiliśmy po jednym, zanim zaczęliśmy omawiać interesy.

-  Mam broń, o której wspominałem ci wcześniej. Mam dziesięć skrzyń.

-  Wezmę wszystkie, jeśli pozwolisz mi je sprawdzić. Jak to u nas mówią, tanie mięso psy jedzą. Zanim je kupię, chcę je zobaczyć i przetestować.

Facet był konkretny, podobało mi się to. Nie był jakimś podlotkiem, który dopiero zaczynał w tej branży.

- Rozumiem, możemy umówić się na jutro. Jeśli masz czas.

Wypiliśmy dopiero parę kieliszków, a ja jakoś dziwnie się czułem. Siedziałem i patrzyłem na Kuzniecowa, któremu kręciła się głowa. Co jest do chuja? Przetarłem oczy.

-  Chodź, zawiozę cię do domu. Dobry z niego kumpel pomógł mi wstać i razem poszliśmy do mojego samochodu. Kiedy byliśmy na parkingu, zakręciło mi się w głowie, a później nastała ciemność.

Nigdy nie jest za późnoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz