25

161 37 4
                                    

Dedykacja dla bigos88


"O tym, czego nie można wyrazić słowami, Nie można napisać ani zagrać, A tylko milczeć, cichuteńko milczeć. "

* Karolina*

          Moją wizytę w tym pięknym kraju , choć tak mi drogim ale znienawidzonym zaczynam od grobu Tomka. Odwiedzenie go po tak długim czasie przyprawia mnie lękiem , choć to absurdalne bo to tylko jego grób a jednak. W środku czuję niepokój. Czuję się jak syn marnotrawny, który po latach tułaczki po świecie wraca do rodzinnego domu. 

       Agata razem z Borą zostają w samochodzie. Idę sama nie chcę aby ktoś mi przeszkadzał w "rozmowie" z nim. Przy bramie kupuję kwiaty i znicza. Idę powoli alejką mijając po drodze groby. Zastanawiam się czy ktoś dba o jego grób, czy ktoś go odwiedza, czy może tak jak ja osoby mu bliskie zapomniały o nim. W świecie w jakim żyjemy, w pędzie za karierą , za pieniędzmi nie mamy czasu dla bliskich, rodziny, przyjaciół. A powinniśmy się zatrzymać choć na chwilę i stojąc nad grobem naszych bliskich pomilczeć. Po prostu pomilczeć. Zbędne są słowa, ważne, że ich odwiedzimy. Gdy mam już skręcać aby dojść do jego grobu, zatrzymuję się, ponieważ stoi tam moja była teściowa. Tamara , tylko jej mi tu było trzeba. Za późno na wycofanie się , kobieta jak by wiedząc, że tu jestem odwraca się do mnie twarzą. Biorę głęboki wdech i idę w jej stronę. 

- No proszę wielka pani wróciła i nawet stać ją na kwiaty ! , - powiedziała to z takim jadem w głosie, że mogłam go poczuć. Gdyby, nie to że jesteśmy na cmentarzu, to przywaliłabym jej tymi kwiatami w jej zakuty łeb.

- Z szacunku dla Tomka i tego miejsca , wolę przemilczeć twój przytyk. - Postawiłam kwiaty i nie patrząc na nią zaczęłam podpalać znicza, kiedy osoba, z którą nie chcę w ogóle rozmawiać, znowu zaczęła swój monolog. Stawiam znicz i próbuje ją ignorować. Czekam, aż sobie pójdzie, żebym w spokoju mogła "porozmawiać" z Tomkiem.

- Pani hrabianka się znalazła, a gdzie byłaś do tej pory co? No gdzie ty zakłamana SZMATO !Ty materialistko pierdolona! - Szarpnęła za moją rękę przez co odwróciłam się do niej twarzą. To przechyliło szalę goryczy. Z całej siły dałam jej w twarz, aż zapiekła mnie ręka. Odgłos zetknięcia mojej dłoni z jej policzkiem rozszedł się echem po pogrążonym w ciszy cmentarzu. Przez chwilę miałam wrażenie jak by świat staną w miejscu. Nastała kompletna cisza, niezmącona niczym, nawet dźwiękiem oddechu. Nic kompletny bezruch, po którym Tamara jak by obudzona z letargu z szeroko otwartymi oczami jak w szoku szepnęła:

- Suka -, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła trzymając się za policzek. Usiadłam na ławeczce na przeciwko grobu Tomka. Choć jej się należało to żałowałam, że to zrobiłam.

- Ja rozumiem że to twoja była teściowa, ale żeby tak od razu na przywitanie lać po ryju? -Przede mną jakieś trzysta metrów stał Bora. 

-Daj mi spokój, zaraz przyjdę do samochodu. - Po moich słowach tylko pokiwał głową i odszedł śmiejąc się w głos. Siedząc tak nad jego grobem zaczęłam płakać przez chwile wydawało mi się jak by stał tuż obok i mi się przyglądał. Kiedy się odwróciłam nikogo tam nie było.

- Wiesz nie raz miałam ochotę napisać do ciebie list. Wracając do starych dobrych czasów. Może to głupie ale, odtworzenie tych zdarzeń w głowie, mogło mi dać to co daje spowiedź . Do powiedzenia mam ci tak dużo, że  nie wiem od czego mam zacząć. . .  

   Po moich policzkach znowu zaczęły ciec łzy, których już nie byłam w stanie zatrzymać. Emocje wzięły nade mną kontrolę. 

- Jeśli jesteś tam w górze a wierzę , że tak jest, to proszę daj mi siłę, abym dała radę przez to przejść. Kocham cię - ostatnie dwa słowa wyszeptałam i nie oglądając się za siebie odeszłam od mogiły Tomka.

        Idąc do samochodu myślę o mojej rozmowie z Sergiejem przed przylotem do Polski.  Jak to mówią co nas nie zabije to nas wzmocni. Przez to ,że mam miękkie serce musiałam mieć twardą dupę, kiedy w nią obrywałam. Tego nauczyło mnie życie. Pierwszy raz spotkałam Sergieja w Polsce nad grobem Tomka tuż przed tym jak planowałam swój wyjazd, nie wyjazd a przeprowadzkę do Stambułu. Drugi raz spotkałam go po mojej przeprowadzce pod moim domem w Stambule. Od tamtej pory stał się częstym gościem w moim domu.

- Coś się stało? , spytał mnie mój anioł stróż jak nazywałam Sergieja. Dzięki niemu nie zabiłam się po tym co zafundował mi Lazarov i jego wspólnicy i po tym co później przeżyłam w Stambule. Uratował mnie i dzięki niemu mam po co żyć i wstawać co rano z łóżka.

- Dzwonił do mnie Szymon mówiąc, że jest roczne zebranie zarządu hoteli na Seszelach i powinnam na nim być.

- I ? spytał z nad filiżanki kawy.

- Nie jadę. Pokiwał tylko głową.

- Pojedziesz, chciałam już wstać zła od stołu, kiedy złapał mnie za rękę zmuszając abym siedziała dalej. – Pojedziesz i pokarzesz tym bydlakom, że jesteś ponad to , że mimo że tak cię zranili ty jako prawdziwa bizneswoman oddzielasz interesy od życia prywatnego. Wejdziesz tam i jak królowa lodu pokarzesz im wszystkim , że Karoliną Lewkowicz się nie pogardza i nie traktuje jak kulawego psa.

- Nie chcę tam jechać.- zła spojrzałam mu w oczy.

- Do Polski pojedziesz z Borysem, będzie wszędzie z Tobą chodził. W razie czego cię obroni.

           Po mimo tego, że byłam na niego zła, uśmiechnęłam się do niego. Pomijając fakt czym się zajmował miał dobre serce, raz kiedy mu to powiedziałam zaczął się śmiać po czym powiedział: „ Powiedz to rodzinom ofiar, które zabiłem. Ciekawe czy tak samo myślą?"    

Nigdy nie jest za późnoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz