Patrzyłam na jego blade ciało. Wyglądał jakby było mu na prawdę zimno więc zdjęłam kurtkę i bluzę przygrywając go nimi dokładnie. Sama zostałam teraz w zwykłym topie ale nie zwracałam na to uwagi "Tym razem nie dam już nikomu umrzeć, obiecuje, będziesz żył-pomyślałam w chwili wybierania numeru na pogotowie. Ręce mi się trzęsły i z trudem odpowiadałam na zadawane pytania przez osobę, która odebrała telefon, ale musiałam zrobić wszystko by mu pomóc. Karetka przyjechała najszybciej jak mogła, ale dla mnie trwało to wieczność. Przeklinałam się w myślach, bo nie wiedziałam co zrobię jeśli się spóźnią, jeśli zrobiłam za mało by go uratować. Bardzo chciałam jechać z nim do szpitala, ratownik jednak skutecznie odmawiał, ponieważ w karetce mogła jechać tylko jego rodzina, a ja nawet nie wiedziałam kim dla niego jestem..byłam. Pobiegłam jak najszybciej się dało by być przy nim jak najdłużej to możliwe, na prawdę nie chciałam go teraz tracić. Nie teraz i już nigdy, nie umiałabym bez niego żyć. Mimo, że nie rozumiałam swoich uczuć, kryłam je, bałam się być zraniona więc uciekałam. Wypierałam prawdę, ale dzięki niemu jestem silna. Mamo, tato- nie ci pierwsi ale ci którzy mnie wychowaliście, mieliście rację. Nie będę nigdy sama, znalazłam osobę której uśmiech chce widzieć i dla której ja też chcę się uśmiechać, dziękuje. Tym razem biegnąc i tak płakałam, ale nie czułam smutku. Wiedziałam, że i tak będziemy razem. Wbiegłam do recepcji szpitala i dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo zmęczona jestem. Emocje minimalnie opadły i poczułam wielki napływ zmęczenia, więc musiałam na chwile usiąść by nie paść tam na podłogę. Jakaś pielęgniarka podeszła do mnie by zapytać czy wszystko w porządku, oczywiście, że nie było w porządku, ale nie będę jej opowiadać historii mojego życia w tym momencie. Chciałabym by powiedziała mi tylko gdzie leży Samuel, znowu na przeszkodzi stanęłoby to, że nie jestem z rodziny więc skłamałam i dostałam potrzebne informacje. Leżał w szpitalnej sali, tak spokojnie. Podłączony był pod wiele maszyn, a jego życie zdecydowanie było w niebezpieczeństwie. Otworzyłam drzwi do sali i nie zwracałam uwagi na to, że nie powinnam. Musiałam za wszelką cenę jakoś mu pomóc, musiało być coś co mogę zrobić. Lekarz powiedział że teraz jedyne co go uratuje to przeszczep serca, ale i tak nie mają pewności, że się uda. "Zrobię to"- Krzyknęłam, spojrzał na mnie i pokręcił głową " Słuchaj. Wiem, że chcesz pomóc ale nie można robić przeszczepu u żywej osoby. To nielegalne"- Usłyszałam. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Po długiej kłótni z lekarzem udało mi się osiągnąć chociaż tyle i mogłam zostać przy Samuelu. "Hej, słyszysz mnie? Chyba oszalałam, bo wpadłam na bardzo głupi pomysł, więc lepiej przeżyj i mnie od niego odciągnij"- Powiedziałam, po czym pocałowałam go w usta. Przeszłam się na recepcje gdzie udało mi się pożyczyć kartki i długopis. Wróciłam na jego sale i zaczęłam pisać. Chyba zasnęłam w trakcie, bo obudziłam się obolała na szpitalnym krześle, przy łóżku Samuela, byłam przykryta i czułam czyjś wzrok na sobie. Poczułam nagły przypływ ulgi jakby moje wczorajsze słowa przywróciły mi ukochanego. Jednak gdy podniosłam głowę zobaczyłam, że jednak się myliłam. On nadal leżał, a na sobie czułam wzrok pielęgniarki. Wzięłam podniosłam się i ze spuszczoną głową wyszłam stamtąd, zabrałam jeden list a drugi zostawiłam. Poszłam do łazienki i połknęłam całą garść tabletek. "To chyba u nas rodzinne, umieramy tak samo"- Pomyślałam i w tym momencie upadłam na ziemie wypuszczając z ręki list.
CZYTASZ
Dziewczyna bez twarzy #1
Teen Fiction[ZAKOŃCZONE] Uczucia uleciały jak sny po przebudzeniu...Kim tak naprawdę ona jest? Czy pozwoli komuś dotrzeć do jej uczuć, serca i jej bolesnej przeszłości? Historia cierpiącej nastolatki, a brak uczuć jest jej ochronną tarczą, jednak wiecznie tak ż...