Dziewczyna bez twarzy #12

252 15 2
                                    

Łaziłam bez celu po nieznanej mi okolicy. Z czasem zaczęło się robić coraz ciemniej. Byłam w pobliżu lasu, a więc w każdej chwili z tych ciemności mogło wyłonić się jakieś zwierzę, nie bałam się, w końcu jedyne co stracę to życie. Ważne osoby dawno odeszły, więc nikt nie zauważy mojego braku.

Jednak postanowiłam, że nie zostanę tutaj i poproszę o pomoc tamtego chłopaka, w końcu, skoro nadal żyję to jest ku temu jakiś powód, chcę wiedzieć, dlaczego tak jest. Odwróciłam się w kierunku tamtego domu i po drodze myślałam co powiedzieć, co, jeśli zacznie wypytywać mnie o powody znalezienia się tutaj, albo o moją przeszłość. Jestem pewna, że nie umiałabym udzielić mu odpowiedzi na żadne pytania. Uznałam więc, że dam mu wymijające odpowiedzi, nie zagłębiając się w szczegóły. W sumie to mnie też ciekawi co on tam sam robił, w końcu to na pewno nie jest jego dom.

Doszłam pod drzwi budynku i powoli uchyliłam drzwi. Nie widziałam go na pierwszym piętrze, więc weszłam na drugie, przeskakując miejsce, w którym się pode mną zawaliły. Znalazłam go siedzącego na parapecie i patrzącego w dal.

— Więc jednak przyszłaś— Powiedział odwrócony nadal tyłem do mnie.

— Tak wyszło— Wyszeptałam ze spuszczoną głową. Odwrócił się i podpierając się rękami o parapet, wbijał we mnie uważny wzrok.

— Bo...mówiłeś, że mogę tu zostać — Zaczęłam mówić-więc stwierdziłam, że jednak powinnam, chwilowo nie mam, gdzie mieszkać.

— Rozumiem, czyli, że najpierw mnie spławiasz, a teraz wracasz prosić o pomoc?

— Nie ja...to nie tak...znaczy tak, ale nie o to chodzi znaczy— Zaczęłam się gubić w słowach

— Spokojnie, żartowałem, jasne, że możesz tu zostać.

— Dziękuje— I od tego momentu mieszkałam tutaj...

Dziewczyna bez twarzy #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz