#7

1.1K 30 36
                                    

Ledwo żywa poszłaś otworzyć drzwi w piątkowy wieczór.

-Cześć, co ty taka niemrawa?- zapytał uśmiechnięty, jak zwykle Grobelny

-Dopadło mnie jakieś choróbsko- odparłaś słabym głosem.

-Połóż się, a ja zrobię ci gorącą herbatę- powiedział Igor i osobiście odprowadził cię do łóżka. Przykrył kołdrą i wyszedł. Po kilku minutach wrócił z kubkiem parującej cieczy. Usiadł obok ciebie i dał buziaka w czoło. Przerażony spojrzał na ciebie i po chwili poczułaś jego zimną rękę na swojej głowie.

-Matko, Ewelina przecież ty masz gorączkę! Gdzie masz termometr?!

-Jest......w szafce.......w łazience- twoja wypowiedź była przerywana atakami kaszlu. Przyjmujący szybko udał się do pomieszczenia i znalazł przedmiot. Przyłożył ci go do czoła i zamarł.

-Musimy jechać do szpitala! Masz czterdzieści stopni gorączki.

-Nie, Igor nic mi nie jest. Wezmę leki przeciwgorączkowe i będzie dobrze.- nienawidziłaś szpitali. Zwłaszcza pobierania krwi, bo zawsze robiło ci się słabo.

-Nie dyskutuj ze mną. Chodź, pomogę ci wstać- dzięki pomocy Grobelnego wstałaś z łóżka i wyszłaś z mieszkania. Byłaś strasznie słaba, dlatego widząc twój stan przyjmujący wziął cię na ręce i zaniósł do samochodu. Następnie szybko usiadł za kierownicą swojego auta i udał się do najbliższego szpitala. Przez całą drogę było ci potwornie zimno. Włączyłaś sobie podgrzewane siedzenia, jednak nie na wiele się to zdało.

-Zaraz dojedziemy, trzymaj się!- Grobelny ścisnął cię za rękę i blado się uśmiechnął.

-Spokojnie Igor, nie umieram- wyszeptałaś i oparłaś głowę o zagłówek.

Po dziesięciu minutach dojechaliście na miejsce. Wsparta o ramię Igora podążała na SOR, jednak w pewnym momencie zakręciło ci się w głowie. Gdyby nie silne ramiona siatkarza, upadłabyś z hukiem na podłogę. Ostatnie, co pamiętałaś był zmartwiony wzrok Grobelnego.

Igor był przerażony widząc stan, w jakim znalazła się Ewelina. Strasznie lubił tą wredną brunetkę o anielskim uśmiechu. Uwielbiał jej poczucie humoru i fakt jak łatwo potrafiła mu polepszyć nastrój. Zależało mu na niej, jednak zdawał sobie sprawę z przeszłości Łączyńskiej. Wiedział, co przeszła, ale nie był świadomy tego, jaką rolę w jej życiu odegrał Tomasz Fornal. Ewelina unikała tego tematu jak ognia, a o jej związku wiedziały tylko najbliższe dla pary osoby.

-Przepraszam, co z nią?- zapytał zaniepokojony chłopak lekarza wychodzacego z sali.

-Kim pan jest?

-Jestem...jestem jej narzeczonym- odparł siatkarz po chwili.

-Pani Łączyńska ma wysoką gorączkę, usłyszałem również szmery w płucach. Podejrzewam zapalenie płuc, ale musimy zrobić jeszcze prześwietlenie. Potrzebuje jeszcze tylko kilku informacji. Proszę mi powiedzieć czy pana narzeczona jest uczulona na jakieś leki?

-Nie wiem. Musiałbym się zastanowić- był przerażony. Jego kłamstwo mogło bardzo szybko wyjść na jaw.

-Oczywiście, rozumiem sytuację. Proszę pomyśleć, a ja w tym czasie pojadę na prześwietlenie- powiedział lekarz i odszedł. Grobelny szybko wyciągnął telefon i po uzyskaniu numeru od Gruszczyńskiego zadzwonił do Kwolka.

Razem z chłopakami postanowiliście jeszcze bardziej polepszyć atmosferę w drużynie i na zakończenie zgrupowania w Spale obejrzeć wspólnie film. Wybór padł na klasyczną komedię, czyli Kilera.

-Kwolo odbierz wreszcie ten telefon bo co go zaraz w dupę wsadzę!- zirytował się Kochanowski, który siedział obok przyjmującego.

-Już, nie denerwuj się tak, bo co żyłka pęknie- odparł brunet i odebrał swój telefon. Z minuty na minuty jego twarz była coraz bardziej przerażona.

-Jak to jest w szpitalu? Co się stało? Żyje?- wszyscy spojrzeliście na niego ze zdziwieniem. -Nie wiem na ,co jest uczulona i czy w ogóle jest. Poczekaj chwilę Igor, zadzwonię do jej mamy- powiedział Kwolek i się rozłączył.

-Co się stało?- zapytał Kochanowski

-Ewelina jest w szpitalu. Podejrzewają u niej zapalenie płuc, ale muszą wiedzieć, czy jest uczulona na jakieś leki, a ja nie mam pojęcia.

-Jest uczulona na paracetamol i amoksycylinę- powiedziałeś, a prawie wszystkie pary oczu zostały skierowane na ciebie.

-Dzięki stary, ratujesz jej życie.

-Przynajmniej tyle mogę zrobić dla niej- wyszeptałeś i pożegnałeś się z kolegami. Położyłeś się na łóżku i odblokowałeś swój telefon. Wszedłeś w galerię i włączyłeś zdjęcie, którego już dawno nie oglądałeś. Byłeś na nim ty Tomaszu i Ewelina, a zrobione ono było na studniówce. Byliście pod lekkim wpływem alkoholu. Łączyńska u rana była w czerwoną długą sukienkę z dość głębokim rozcięciem na lewej nodze, oraz czarne szpilki. Trzymałeś brunetkę na rękach, wina dawała ci buziaka w policzek. Już wtedy narodziło się pomiędzy wami uczucie, które z dnia na dzień nasilało się. Uśmiechnąłeś się blado. Gdyby ci nie odbiło nadal byście byli razem. Może nawet dziewczyna nosiłaby pierścionek zaręczynowy na jej smukłym, serdecznym palcem prawej dłoni?

-Forni weź sprawy w swoje ręce, bo się wykończysz.- powiedział Kuba i usiadł na drugim łóżku.

-To nie jest takie łatwe Kochan. Ewelina mnie nienawidzi.

-Oj od razu nienawidzi. Fakt, że może zraniłeś ją tym rozstaniem, ale na pewno jest dla was szansa. Przecież się kochacie.

-Kuba, tu nie chodzi o rozstanie. Ja zraniłem ją jeszcze bardziej.- westchnąłeś i nie mogłeś już dłużej tego ukrywać. Musiałeś się komuś wygadać. - Pamiętasz jak półtora roku temu zgłosiłem się jako dawca szpiku?- zapytałeś.

-Pewnie, byłeś wtedy taki zadowolony.

-No właśnie. Dwunastego kwietnia zadzwoniono do mnie i poinformowano, żebym przyjechał na zbadanie zgodności. Pojechałem w poniedziałek, bo w piątek graliśmy mecz. Dwa dni później zadzwonili i powiedzieli, że mój szpik jest zgodny w 90%. Chciałem się czegoś dowiedzieć o tym człowieku, ale nie mogłem. Użyłem, więc swojego uroku osobistego na jednej z pielęgniarek i dowiedziałem się, co nieco. Zobaczyłem Ewelinę w szpitalu i wtedy wszystko do mnie dotarło. To Kamilowi miałem oddać szpik.

-Jezu......Tomek

-Kuba, ja stchórzyłem. Wycofałem się dzień przed zabiegiem. Musieli mu znaleźć innego dawcę. Zgodność już nie była taka duża, ale zrobili ten przeszczep. Zmarł na sepsę, a ja to widzialem na własne oczy. Widziałem rozpacz Eweliny i te jej furię, kiedy mnie zobaczyła. Ona się domyśliła, wiedziała, że to ja miałem uratować życie Kamila. Zawiodłem ją, nigdy nie zapomnę wyrazu jej twarzy, tego wzroku. Najgorsze jest to, że wtedy w sobotę gdy przyjechała do Spały, powiedziałem coś, czego nigdy bym nie powiedział. Spierdoliłem po całości. - kiedy odpowiedziałeś to wszystko, co gryzło cię od ponad roku. Poczułeś, jak ogromny kamień spadł ci z serca.

-Tytus, dlaczego wcześniej nie powiedziałeś nam o tym?

-Myślisz, że łatwo mi było przyznać się do tego, że jestem tchórzem? Kuba przeze mnie nie żyje człowiek.

-Tomek, przecież to.....

-Tylko mi nie mów, że to nie moja wina. Gdybym nie zrezygnował, Kamil by żył. Ewelina mi nigdy tego nie wybaczy.- stwierdziłeś i dałeś upust swoim emocjom.


Wyjaśniło się, co takiego zrobił Fornal! Potępiacie go, czy mimo wszystko kibicujcie jemu i Ewelinie? Kto już wrócił do szkoły po strajku, bo ja dopiero od poniedziałku. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i do kolejnego!😘💕

The course of true love never did run smoothOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz