Otworzyłaś oczy i na pół świadoma słuchałaś monologu Marcina, który jak tylko dowiedział się, że jesteś w szpitalu rzucił wszystko i przyjechał. Czułaś się jakby przejechał po tobie walec w tę i z powrotem, oraz przebiegło stado słoni.
-Koniec z tym rozumiesz! Nigdy więcej nie będziesz palić. Jeszcze na dodatek nie chciałaś jechać do szpitala. Dziewczyno przecież ty mogłaś umrzeć! Jeszcze jeden taki numer i mnie popamiętasz!
-Tak, też cię kocham- wyszeptałaś słabym głosem. Jedynymi czynnościami, jakie robiłaś podczas twoich trzech dni pobytu w szpitalu to spanie i branie leków.
-Przywiozłem ci rosół i mielone z ziemniakami od babci, a do tego sok z malin od mamy Igi. Podobno stawia na nogi od razu.
-Dziękuję połóż. Zjem później. Wybacz, ale jestem strasznie zmęczona- prawda była taka, że podałaś na twarz, mimo że niedawno się obudziłaś.
-Rozumiem kochana. Wpadnę kiedy indziej- powiedział i wyszedł w momencie, a którym odpłynęłaś do krainy Morfeusza.
-Wiesz jakiego stracha nam napędziłaś? Chwała Bogu, że Igor cię zawiózł do tego szpitala- powiedział Gruszczyński.
-Tak, wszyscy dziękują Igorowi. Dziadek podobno obiecał mu tą swoją nalewkę z pigwy.
-Jak to, ja się tak nie bawię. To ja się przyjaźnię z tobą od przedszkola, a do tej pory wypiłem tylko dwa kieliszki!- Kwolek był oburzony.
-Widzisz trzeba było być przy mnie, gdy miałam obustronne zapalenie płuc. Właśnie, nie jesteście może głodni?- zapytałaś i po twierdzącej odpowiedzi siatkarzy wręczyłaś im ciasto drożdżowe od mamy.
-Dorotka, jak jednak zrobić ciasto to nie ma huja we wsi.- powiedział Bartek
-Ej, ej jaka Dorotka. Wyrażaj się z szacunkiem do mojej mamy, co?
-Zapomniałem, że o pani dyrektor trzeba się wyrażać z szacunkiem.
-To twoja mam jest dyrektorem?!- krzyknął Gruszczyński
-Tak jakby od siedmiu lat. Z resztą mniejsza z tym.
-Masz rację, kiedy wychodzisz?- zapytał przyjmujący
-Jak dobrze pójdzie to w piątek dostanę wypis.
-Kurczę, nie będziemy mogli cię odebrać.
-Spokojnie, spokojnie. Rodzice przyjadą, wpadnie też pewnie Marcin z Igą. Także będę miała pełny pakiet.- porozmawiałaś jeszcze chwilę z przyjaciółmi po czym musieli oni wracać, gdyż kończyło im się wolne, które dostali od Heynena.
Z ogromną ulgą zamknęłaś drzwi za swoją kochaną rodzinką, która przez weekend traktowała cię jak małe dziecko. Musiałaś leżeć i jeść przez całe dwa dni.
-Upiorna rodzinka, co?- zapytał Igor
-Na co dzień nie są tacy. Po prostu trochę im odbiło.
-Martwią się o ciebie. To zupełnie normalne- powiedział Grobelny i się uśmiechnął.
-Igor ja chciałabym ci bardzo podziękować.
-Daj spokój. Twoi rodzice już to zrobili- przerwał ci przyjmujący.
-Nie przerywaj mi dobrze!- krzyknęłaś i po chwili zaśmiałaś się -Chciałabym ci podziękować tak od siebie. Gdyby nie ty to pewnie byłoby ze mną kiepsko, więc bardzo ci dziękuję- zbliżyłaś się do siatkarza i dałaś mu buziaka w policzek.
-Uwierz mi, że dla ciebie zrobiłbym dużo więcej- wyszeptał chłopka i spojrzał ci w oczy. Zobaczyłaś w nich szczerość, a w twoim brzuchu pojawiły się motylki. -Wybacz za to, co teraz zrobię- dodał i po chwili złączył wasze wargi w krótkim i delikatnym pocałunku.
-Nie gniewam się Igor. Nie mam za, co- odparłaś i delikatnie się uśmiechnęłaś.
Jakub Kochanowski korzystając z tygodnia przerwy po pierwszym weekendzie Ligi Narodów w Polsce, postanowił odwiedzić Ewelinę. Musiał działać, jeśli chciał kiedykolwiek zatańczyć na weselu Łączyńskiej i Fornala. Doskonale wiedział jaki płocczanka miała wpływ na jego przyjaciela. Dzięki niej Tomek stał się jeszcze lepszym człowiekiem i przede wszystkim siatkarzem. To dla niej chciał się rozwijać i kochał ją bezgranicznie. Tak samo jak ona jego. To właśnie dla Tomka zrezygnowała z zawodowego grania w piłkę ręczną po zdobyciu Mistrzostwa Polski Juniorek z drużyną z Płocka. Fornal dopiero później wyznał swemu przyjacielowi, że jego dziewczyna miała propozycję od jednego z klubów ekstraklasy.
Zadzwonił dzwonkiem i liczył na to, że Łączyńska będzie w domu. Usłyszał dźwięk otwieranych drzwi i wziął głęboki oddech.
Byłe zdziwiony gdy jego oczom ukazał się Grobelny.-Cześć Kuba!- przywitał go przyjmujący
-Cześć, jest Ewelina?- zapytał trochę zmieszany.
-Tak, przed chwilą wstała. Wejdź, ja zaraz wychodzę na rehabilitację- odparł reprezentant Belgii i wpuścił Kochanowskiego do środka. Po chwili sam opuścił mieszkanie Łączyńskiej.
-Hej Kuba! Miło cię widzieć.- odparła Ewelina -Chcesz coś do picia?
-Sok, jeśli można- powiedział nieśmiało i usiadł. Zaraz po tym pojawiła się przed nim wysoka szklanka z sokiem pomarańczowym.
-Jak się czujesz?- zapytał środkowy.-Dobrze, gdyby wszyscy się mnie o to nie pytali pięć razy dziennie.
-Martwią się o ciebie.- blado się uśmiechnął. Dziewczyna odpowiedziała mu tym samym. -Ewelina ja......chciałbym cię przeprosić za to wtedy w Spale. Nie wiedzieliśmy jak pomóc Tomkowi i tylko ty nam przyszłaś do głowy.
-Zawze mogliście zadzwonić do Janka, pani Doroty, pana Marka- prychnęła Łączyńska
-Tylko, że oni nic by nie zrobili. Doskonale wiesz, że tylko ty masz na niego jakikolwiek wpływ.
-Kuba proszę cię.......
-Nie Ewelina! Musisz mnie wysłuchać! Wiem, co Tomek zrobił Kamilowi, ale również i tobie. Powiedział mi o tym. Bardzo tego żałuje i oddałby wszystko, żeby cofnąć czas.
-Ale nie da się go cofnąć. Nic nie wróci życia Kamilowi, ani jego chęci ani przeprosiny. Wiesz jak to jest gdy od najbliższej twojemu sercu osoby zależy życie drugiej najbliższej osoby?- odpowiedziało jej milczenie- No właśnie. Tomek mógł uratować życie Kamila, ale nie zrobił tego. Nic nie jest w stanie przywrócić do życia mojego narzeczonego.
-Ewelina on cię kocha!!!
-Miłością nie zbawi tego świata!-krzyknęła. Miała wrażenie, że za chwilę wybuchnie i powie coś czego później będzie żałowała.
-Może i nie zbawi, ale przecież ty też go kochasz!
-Kuba, czego ty do ciężkiej cholery chcesz?!- brakowało jej już sił.
-Chce, żebyś się przyznała, że kochasz Tomka! Tylko tyle.
-Dobrze proszę bardzo. Nadal kocham Tomasza Fornala!- krzyknęła, a Igora, który zapomniał swoich dokumentów zamurowało. Z wrażenia upuścił kluczyki od swojego samochodu. Ewelina spojrzała w kierunku, z którego doszedł hałas i zamarła. -Igor....zaczekaj- podbiegła do przyjmującego, jednak ten wyszedł z mieszkania bez słowa.
-Ewelina ja......
-Zamilcz! Kuba proszę cię wyjdź stąd i nigdy więcej nie chcę w byś rozmawiał ze mną o Tomku! Ten rozdział w moim życiu zamknęłam i nie chcę do niego wracać!- środkowy pośpiesznie wyszedł z mieszkania brunetki. Wiedział, że właśnie zniszczył wszelką nadzieję, na ponowne zejście się Łączyńskiej i Fornala. Mało tego jego upór był przyczyną tego, że prawdopodobnie zniszczył rodzącą się relację z Grobelnym. "Brawo Kochan!"- pogratulował sobie w myślach i odjechał spod warszawskiego bloku.
Jak to mówią szło, szło i zdechło w sprawie relacji Eweliny i Igora, a to wszystko dzięki naszemu kochanemu Kubusiowi. Łączyńska się nieźle wkurzyła, a w następnym rozdziale będzie jeszcze większa jazda! Miłego weekendu i powodzenia dla maturzystów (zwłaszcza dla Fornalove na matmie😘😘😂).
CZYTASZ
The course of true love never did run smooth
FanfictionDwa podobne charaktery. Spotkali się trzy lata temu. W burzliwy sposób zakończyli swoją znajomość. Czy jedna wizyta w kawiarni będzie miała wpływ na ich całe życie?