Obudziły cię promienie grudniowego słońca. Wiedząc, że nie zaśniesz, wstałaś i założyłaś koszulkę Tomka. Od pięciu dni przebywałaś w Jastrzębiu. Po pamiętnych Mikołajkach zdecydowałaś się wybaczyć Tomkowi, ale uprzedziłaś go, że to jest jego ostatnia szansa. Poza tym miałaś dla niego pewną niespodziankę, którą zdecydowałaś się dać mu dopiero za dwa dni, czyli w Wigilię. Udałaś się do kuchni i otworzyłaś lodówkę, z której wyjęłaś jajka i mleko. Postanowiłaś, że zrobisz swojemu chłopakowi naleśniki.
-Nie, żebym narzekał albo coś, ale nie powinnaś być na uczelni?- zapytał Tomek i zaczął składać pocałunki na twojej szyi.
-Już ci mówiłam, że załatwiłam sobie bardzo wiarygodne zwolnienie lekarskie. Ale skoro ci to przeszkadza, to mogę pojechać do Płocka.
-Nie! Poza tym i tak spędzasz ze mną święta w Krakowie, wiec musiałabyś przyjechać.
-Zawsze mogę zadzwonić do Doroty i powiedzieć, że zmieniłam zdanie.- uniosłaś brew do góry i czekałaś na reakcję Fornala.
-Ale do mojej czy twojej?
-Zarówno telefon do twojej mamy, jak i do mojej wiązałby się z Wigilią w Płocku.- na widok miny Tomka zaśmiałaś się i zdjęłaś naleśnik z patelni. Następnie polałaś go syropem klonowym.
-Dlaczego nie z Nutellą i bananami?- zapytał zawiedziony Fornal.
-Po pierwsze Nutella ma dużo cukru, po drugi nie miasz bananów na stanie, a po trzecie niedługo święta i musisz zadbać o formę!- odparłaś i wręczyłaś mu talerz.
-Dobra już! Tylko nie krzycz na mnie!
-Ja krzyczeć? Jakbym śmiała.- odparłaś i pocałowałaś Tomka w usta.
-Janek odziałbyś się, a nie paradujesz jak cię Bóg stworzył!- na samym wejściu w domu Fornalów dało się słyszeć głos pani Doroty. Razem z Ewą udałyście się na ostatnie przedświąteczne zakupy, zostawiając tym samym wuefistkę z przygotowaniami do kolacji wspólnie z synami.
-Już mamo, nic nie poradzę, że twój młodszy syn podłogi nie potrafi myć.-powiedział Janek. - O już wróciłyście dziewczyny!- dodał, kiedy was zobaczył.
-Skarbie możesz mi wyjaśnić, co tu się dzieje?- zapytała Ewa, jednak nie zdążyła otrzymać wyjaśnień, gdyż do akcji wkroczył Tomek.
-Że niby ja nie umiem myć podłogi? Kto do cholery wpadł dupą do wiadra?!- spojrzałaś na Łukasik, która nie wiedziała, co robić.
-Dobrze już wiemy, że Tomek nie umie myć podłogi, a Janek jest ślepy, ale, co do ciężkiej cholery się stało?
-Chłopcy, na litość boską weźcie się w końcu uspokójcie! Janek marsz do pokoju i się ubierz, a ty Tomek dokończ mycie podłogi! Dziewczynki dobrze, że jesteście. Pomożecie mi lepić pierogi?- ochoczo pokiwałyście głowami. Nakładałaś farsz z kapusty i grzybów na ciasto, a Ewa starannie je lepiła. Pani Dorota natomiast stała przy garnku z wrzątkiem i gotowała świąteczne przysmaki.
-Ewelina myślałaś, kiedyś jakbyś chciała, żeby Tomek ci się oświadczył?- zapytała Łukasik, gdy zostałyście same.
-Szczerze? Nie myślałam o tym. Strasznie często się kłócimy. Poza tym nie śpieszy mi się do ołtarza. Raz już prawie wzięłam ślub i na jakieś trzy lata mi wystarczy.
-Ale chcesz z nim być, prawda?- w oczach brunetki zobaczyłaś pewnego rodzaju strach.
-Oczywiście, że chcę. Nie wyobrażam sobie życia bez Tomka. Z resztą mam dla niego informację, która może zmienić nasze życie, ale nic nie mów.
-Coś ty będę milczała jak grób? A mogę wiedzieć, co to za niespodzianka?
-Dobra Ewa tobie jednej powiem. Z resztą niedługo wszyscy będą wiedzieć.- odparłaś.
Zapinałeś ostatni guzik swojej czarnej koszuli.
-Tomek mógłbyś mi pomóc z zamkiem?- do twojego pokoju weszła Ewelina ubrana w szmaragdową sukienkę na długi rękaw. Odwróciła się do ciebie tyłem i czekała, aż pomożesz jej zapiąć sukienkę. Zamiast to zrobić zacząłeś składać pocałunki na jej szyi.
-Mam ochotę zdjąć z ciebie tę sukienkę.- szepnąłeś jej zmysłowo do ucha.
-Mógłbyś się chociaż w święta opanować! Poza tym zaraz zaczynamy. Nawet o tym nie myśl.- odrzekła ostro Łączyńska.
-Dobrze kotek, ale po kolacji porywam cię na spacer.- odparłeś.
-Też miałam ci to zaproponować.- powiedziała i chwyciła twoją dłoń. Następnie trzymając się za ręce zeszliście do salonu, gdzie po chwili rozpoczęliście kolację wigilijną od tradycyjnego podzielenia się opłatkiem. Po złożeniu życzeń usiedliście do stołu.
-No kochani to teraz czas na prezenty.- powiedział twój tata, kiedy wszyscy ledwo dyszeliście od nadmiaru jedzenia. Wstał od stołu i nachylił się, by sięgnąć prezent dla twojej rodzicielki. Po chwili to samo uczyniłeś ty i twój brat. Wręczyłeś Ewelinie małą brązową torebkę, z logo znanej firmy jubilerskiej. Zaśmialiście się, gdy dziewczyna wręczyła ci dokładnie taką samą torebkę. Czekałeś na reakcję Łączyńskiej na widok srebrnej bransoletki z wygrawerowanymi trzema, ważnymi dla was datami.
-Matko Tomek, jest prześliczna. Powiedziała brunetka ze łzami w oczach.
-Ten zegarek też jest cudny. Wesołych świąt kochanie.
-Wesołych świąt!- odparła i delikatnie cię pocałowała.
Po pomocy mamie przy sprzątnięciu ze stołu, wraz z Eweliną udaliście się na spacer.-Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że spędzamy święta razem.- powiedziałaś, gdy znaleźliście się na rynku.
-Wiesz, że pomimo tego wszystkiego to są nasze pierwsze wspólne święta?
-To jest aż nieprawdopodobne.- stwierdziłeś, na co Łączyńska się zaśmiała.
-Z tego powodu mam dla ciebie jeszcze jeden prezent.- powiedziała i wyciągnęła białą kopertę.
-Ewel, co to jest?- zapytałeś trochę zaniepokojony.
-Otwórz, a się dowiesz.- odparła tajemniczo. Niepewnie otworzyłeś kopertę, i próbowałeś zrozumieć przekaz.
-Czekaj, czekaj....co to jest?- nie bardzo zrozumiałeś treść.
-Na, co ci to wygląda?
-Jeśli dobrze zrozumiałem...- jeszcze raz spojrzałeś na zawartość koperty- To czy to oznacza, że......
-Zostałam przyjęta na uczelnię w Katowicach, a to oznacza, że potrzebuję mieszkania. Dlatego chcę wiedzieć, czy twoja propozycja zamieszkania razem jest aktualna?- Ewelina niepewnie spojrzała na ciebie, a ty właśnie w tym momencie stałeś się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
-Nigdy nie była bardziej aktualna. To kiedy się wprowadzasz.- miałeś ochotę wziąć płocczankę w swoje ramiona i nie puszczać jej do końca świata.
-Spokojnie muszę dokończyć semestr w Warszawie, a dopiero później myśleć o przeprowadzce, ale wydaję mi się, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to pod pod koniec stycznia będziemy mieszkali razem.- ze szczęścia złapałeś Ewelinę i odkręciłeś kilka razy w okół własnej osi.
-Dzięki tobie jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi!- powiedziałeś, gdy odstawiłeś Łączyńską na ziemię. -Jesteś najlepszym, co mi się w życiu przytrafiło i to wszystko zawdzięczam dzięki tobie Ewel.
-Kocham cię Tomek.- odparła brunetka i delikatnie cię pocałowała.
-Ja ciebie bardziej Ewelina. Ja ciebie bardziej.
Cóż u nas październik, a u Eweliny i Tomka Boże Narodzenie, ale powoli są wprowadzam w świąteczny klimat. Jest radość i euforia, ba nawet wspólne mieszkanie. Mogę wam tylko zdradzić, że do końca pozostały trzy rozdziały, wliczając w to epilog. Nie chcę dłużej ciągnąć na siłę tej historii i wymyślać niewiadomo czego. Rozdział pomimo tego wszystkiego trochę średnio mi się podoba, ale mam nadzieję, że jest jakoś w miarę. Do zobaczenia za tydzień u Kuby, Laury i Łukasza 😘😘😘
CZYTASZ
The course of true love never did run smooth
FanfictionDwa podobne charaktery. Spotkali się trzy lata temu. W burzliwy sposób zakończyli swoją znajomość. Czy jedna wizyta w kawiarni będzie miała wpływ na ich całe życie?